Julian Alaphilippe sięgnął po pierwsze zwycięstwo w sezonie na drugim etapie Tirreno-Adriatico.
Mistrz świata idealnie rozegrał wymagającą końcówkę w toskańskim miasteczku Chiusdino. Francuz kontrolował sytuację i popisał się perfekcyjnym wyczuciem czasu.
Byliśmy w doskonałej sytuacji. Kiedy stało się jasne, że po zaciągu Gerainta Thomasa, Joao [Almeida] zostanie złapany, natychmiast ruszyłem i dałem z siebie wszystko aż do linii mety
– tłumaczył.
Po 28-latku nie widać już żadnych śladów po feralnym zderzeniu z motocyklem na ubiegłorocznym Ronde van Vlaanderen. Kwestią czasu pozostaje jego dojście do najwyższej dyspozycji, przed zbliżającą się kampanią klasyków.
Pierwsze zwycięstwo w sezonie to dla mnie ulga. Nigdy nie jest łatwo wygrać w tęczowej koszulce. Nie udałoby się to bez pracy moich zespołowych kolegów. To był naprawdę ciężki dzień
– dodał Francuz.
Na pagórkowatym odcinku do Chiusdino z bardzo dobrej strony pokazał się także Joao Almeida. Na jedynej górskiej premii Poggio alla Croce Portugalczyk zabrał się do akcji razem z trzema innym zawodnikami i tylko ostatnia prosta dzieliła go od pierwszego zwycięstwa w zawodowej karierze.
Dwa kilometry przed metą zerwałem pozostałych uciekinierów, ale wiedziałem, że moje szanse są niewielkie. 300 metrów przed metą peleton zbliżał się z zupełnie inną prędkością, to był koniec
– mówił 22-latek.
Mimo oczywistego rozczarowania, Almeida zachowuje spokój i patrzy w niedaleką przyszłość. Przed młodym kolarzem walka w klasyfikacji generalnej, który losy mogą rozstrzygnąć się na dwóch weekendowych odcinkach.
Cieszę się, że Julian [Alaphilippe] wygrał. Gdyby nie zaatakował w odpowiednim momencie, inny zawodnik sięgnąłby po zwycięstwo. To był dla nas perfekcyjny dzień, który doda nam trochę pewności przed następnymi etapami
– zaznaczył.