Wilco Kelderman do trzeciego tygodnia Giro d’Italia przystąpił jako faworyt. Holender na królewskim etapie nie był najsilniejszym zawodnikiem w stawce, ale na alpejskich przełęczach zachował spokój i zdołał przejąć koszulkę lidera, choć pomysł na taktykę miał inny niż jego dyrektorzy sportowi.
29-latek na szczycie wspinaczki przy Laghi di Cancano zameldował się jako piąty, po 46-kilometrowym samotnym wysiłku. Do zwycięskiego drużynowego kolegi Jaia Hindleya stracił 2:18 i w klasyfikacji generalnej ma nad nim 12 sekund przewagi. Trzeci Tao Geoghegan Hart (Ineos Grenadiers) do Holendra traci 15 sekund, co na trzy etapy przed końcem zapowiada zaciętą batalię o wygraną.
Przejęcie maglia rosa to wyjątkowe przeżycie, szczególnie po tylu latach pecha i tylu złamanych kościach. Dobrze być znów w grze. Spróbuję zrobić co w mojej mocy by wygrać Giro, finałowa czasówka daje mi przewagę
– mówił na mecie Kelderman.
Lider grupy Sunweb na królewskim etapie miał jedno zadanie: odczepić Portugalczyka João Almeidę (Deceuninck-Quick-Step) i spokojnie osiągnąć metę jako nowy lider wyścigu. Pierwsze zadanie udało mu się zrealizować w połowie Passo dello Stelvio, ale kłopoty zaczęły się 46 kilometrów przed metą, 8 kilometrów przed szczytem Cima Coppi. Holender nie utrzymał tempa narzucanego przez Rohana Dennisa i odpadł z grupki prowadzącej, w której pozostali tylko Dennis, Tao Geoghegan Hart i Jai Hindley.
Na szczycie Kelderman męczył się z kurtką przeciwdeszczową i notował 48 sekund straty do prowadzących. Holender kiepsko raził sobie w zimnie i przewaga prowadzących podskoczyła do poziomu 1:20 na płaskim odcinku przed finałową wspinaczką. Kolarz Sunwebu zdołał się pozbierać i nie spanikował, mimo że 10 kilometrów przed metą wyprzedzili go Pello Bilbao i Jakob Fuglsang. Do mety jechał swoim rytem i zdołał wyjść na prowadzenie.
Wariacki etap, chyba najtrudniejszy w moim życiu. Plan był taki by odczepić Almeidę na Stelvio. Tak też zrobiliśmy i wtedy zaczęła się batalia. Ineos jechał bardzo mocno, nie byłem się w stanie za nimi utrzymać. Musiałem jechać swoje za nimi. Odliczałem kilometry do mety i jechałem tak mocno jak mogłem
– mówił na mecie.
Dlaczego wirtualnego lidera wyścigu ekipa Sunweb postanowiła zostawić samego? Gdy odjeżdżać zaczęli Dennis i Geoghegan Hart, z samochodu drużyny nie padło polecenie zawracające Hindleya do pomocy Keldermanowi. Ryzykowna zagrywka zakończyła się sukcesem: Australijczyk do mety dojechał z Geogheganem Hartem i wygrał etap, a Kelderman przejął koszulkę.
Dwóch kolarzy niemieckiej ekipy przewodzi wyścigowi, ale różnice są na tyle niewielkie, że na górskim etapie w sobotę i czasówce w niedzielę możliwe jest więcej scenariuszy niż życzyłaby sobie tego mająca chrapkę na zwycięstwo ekipa.
Jai zdołał się za nimi utrzymać. Oczywiście wolałbym, żeby został ze mną i pomógł mi, ale ekipa miała inne plany. Byłoby lepiej, gdyby poczekał. Wtedy miałbym lepszą pozycję w klasyfikacji generalnej. Z drugiej strony: Jai wygrał etap, jest drugi w generalce, to też dobry wynik. Na pewno dla niego i dla zespołu
– cytuje Keldermana “Sporza”.
Cieszę się z tego jak nam poszło, teraz musimy odpocząć i zaplanować weekend. Dobrze, że mieliśmy dwóch kolarzy w czołówce
– dodał.
Xi Jinping na Tourmalet. Mediolan San Remo kobiet coraz bliżej. Wiadomości z wtorku, 7 maja.
Zapowiedź 5. etapu Giro d’Italia 2024. 8 maja (środa): Genua – Lukka (178 km ⭐️⭐️).
Jonathan Milan wygrał w liguryjskim miasteczku Andora czwarty etap wyścigu Giro d’Italia. Liderem wyścigu pozostał Słoweniec Tadej Pogacar.
Tadej Pogacar atakuje, ale tylko dla rozgrzewki. Merlier ponownie uczcił pamięć Woutera Weylandta. Wiadomości z poniedziałku, 6 maja.
Zapowiedź 4. etapu Giro d’Italia 2024. 7 maja (wtorek): Acqui Terme – Andora (190 km ⭐️⭐️).
Belg Tim Merlier wygrał po finiszu z peletonu trzeci odcinek Giro d’Italia.