Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2020. Wilco Kelderman: “ekipa miała inne plany”

Wilco Kelderman do trzeciego tygodnia Giro d’Italia przystąpił jako faworyt. Holender na królewskim etapie nie był najsilniejszym zawodnikiem w stawce, ale na alpejskich przełęczach zachował spokój i zdołał przejąć koszulkę lidera, choć pomysł na taktykę miał inny niż jego dyrektorzy sportowi.

29-latek na szczycie wspinaczki przy Laghi di Cancano zameldował się jako piąty, po 46-kilometrowym samotnym wysiłku. Do zwycięskiego drużynowego kolegi Jaia Hindleya stracił 2:18 i w klasyfikacji generalnej ma nad nim 12 sekund przewagi. Trzeci Tao Geoghegan Hart (Ineos Grenadiers) do Holendra traci 15 sekund, co na trzy etapy przed końcem zapowiada zaciętą batalię o wygraną.

Przejęcie maglia rosa to wyjątkowe przeżycie, szczególnie po tylu latach pecha i tylu złamanych kościach. Dobrze być znów w grze. Spróbuję zrobić co w mojej mocy by wygrać Giro, finałowa czasówka daje mi przewagę

– mówił na mecie Kelderman.

Lider grupy Sunweb na królewskim etapie miał jedno zadanie: odczepić Portugalczyka João Almeidę (Deceuninck-Quick-Step) i spokojnie osiągnąć metę jako nowy lider wyścigu. Pierwsze zadanie udało mu się zrealizować w połowie Passo dello Stelvio, ale kłopoty zaczęły się 46 kilometrów przed metą, 8 kilometrów przed szczytem Cima Coppi. Holender nie utrzymał tempa narzucanego przez Rohana Dennisa i odpadł z grupki prowadzącej, w której pozostali tylko Dennis, Tao Geoghegan Hart i Jai Hindley.

Na szczycie Kelderman męczył się z kurtką przeciwdeszczową i notował 48 sekund straty do prowadzących. Holender kiepsko raził sobie w zimnie i przewaga prowadzących podskoczyła do poziomu 1:20 na płaskim odcinku przed finałową wspinaczką. Kolarz Sunwebu zdołał się pozbierać i nie spanikował, mimo że 10 kilometrów przed metą wyprzedzili go Pello Bilbao i Jakob Fuglsang. Do mety jechał swoim rytem i zdołał wyjść na prowadzenie.

Wariacki etap, chyba najtrudniejszy w moim życiu. Plan był taki by odczepić Almeidę na Stelvio. Tak też zrobiliśmy i wtedy zaczęła się batalia. Ineos jechał bardzo mocno, nie byłem się w stanie za nimi utrzymać. Musiałem jechać swoje za nimi. Odliczałem kilometry do mety i jechałem tak mocno jak mogłem

– mówił na mecie.

fot. Jennifer Lorenzini/LaPresse

Dlaczego wirtualnego lidera wyścigu ekipa Sunweb postanowiła zostawić samego? Gdy odjeżdżać zaczęli Dennis i Geoghegan Hart, z samochodu drużyny nie padło polecenie zawracające Hindleya do pomocy Keldermanowi. Ryzykowna zagrywka zakończyła się sukcesem: Australijczyk do mety dojechał z Geogheganem Hartem i wygrał etap, a Kelderman przejął koszulkę.

Dwóch kolarzy niemieckiej ekipy przewodzi wyścigowi, ale różnice są na tyle niewielkie, że na górskim etapie w sobotę i czasówce w niedzielę możliwe jest więcej scenariuszy niż życzyłaby sobie tego mająca chrapkę na zwycięstwo ekipa.

Jai zdołał się za nimi utrzymać. Oczywiście wolałbym, żeby został ze mną i pomógł mi, ale ekipa miała inne plany. Byłoby lepiej, gdyby poczekał. Wtedy miałbym lepszą pozycję w klasyfikacji generalnej. Z drugiej strony: Jai wygrał etap, jest drugi w generalce, to też dobry wynik. Na pewno dla niego i dla zespołu

– cytuje Keldermana “Sporza”.

Cieszę się z tego jak nam poszło, teraz musimy odpocząć i zaplanować weekend. Dobrze, że mieliśmy dwóch kolarzy w czołówce

– dodał.