Wout van Aert i jego trzyletnia historia startów w Strade Bianche to opowieść o oczekiwaniach i odpowiadaniu na nie, przesuwaniu granic możliwości, a od wczoraj również historia sukcesu.
25-letni kolarz Jumbo-Visma wygrał na Piazza del Campo w Sienie toskański wyścig w sierpniowej odsłonie i tym samym wznowił cykl wyścigów WorldTour.
Triumf wywalczył rok po wyjściu ze szpitala, w którym wylądował po kraksie na trasie Tour de France. Belg etap 13. zakończył w karetce z rozdartym mięśniem udowym i perspektywą bardzo długiej rekonwalescencji. Do rywalizacji wrócił w grudniu przez przełajowe wyścigi, a przed przerwą wywołaną pandemią finiszował 11. w Omloop Het Nieuwsblad.
Trzeci start w Strade Bianche w normalnych warunkach byłby pierwszym poważnym testem dla wracającego do gry Belga. Wczoraj impreza stanowiła jednak nowe wyzwanie dla całego peletonu, wyzwanie z którym Van Aert poradził sobie najlepiej.
Trzykrotny mistrz świata w przełajach przed Strade Bianche zawsze słyszał pytania o swoje możliwości i potencjalne korzyści z przełajowych doświadczeń.
Przed startem w 2018 roku zastawiano się jak przełajowiec poradzi sobie z blisko 200-kilometrowym dystansem.
Wout van Aert w błotnistym wyścigu ruszył 50 kilometrów przed metą i po katuszach na ostatnich kilometrach wywalczył trzecie miejsce.
Przed startem w roku 2019 balonik nadziei co do występu Belga był mocniej napompowany, ale w pierwszym sezonie szosowym na poziomie WorldTour spodziewano się raczej spokojnie wznoszącej się krzywej, nie ekspresowego przeskoku na szczyty.
Wout van Aert jako jedyny utrzymać zdołał się z Jakobem Fuglsangiem i Julianem Alaphilippem, a choć jego ciało odmówiło na Via Santa Caterina posłuszeństwa, znowu stanął na podium.
Kolejne miejsca w czołówkach klasyków, wygrane etapy Tour de France i Criterium du Dauphine postawiły go, w wieku zaledwie 24 lat, w czołówce zawodowego peletonu.
Sierpniowe Strade Bianche Belg wygrał po ofensywnej jeździe i samotnym ataku z grupki klasykowców. Za plecami Van Aerta zostali Davide Formolo oraz Maximilian Schachmann a także szeroka grupa specjalistów od wyścigów klasycznych.
Ta wygrana jest dla mnie źródłem wielkiej radości. Miło móc to powiedzieć już po pierwszym starcie. Celowałem w ten wyścig, nie chciałem przespać swojej szansy. Jazda w peletonie po takiej przerwie była bardzo trudna, szczególnie na samym początku. Dopiero po jakimś czasie zacząłem się czuć normalnie i byłem w stanie przeprowadzić to, co zamierzyłem
– mówił na konferencji prasowej po wyścigu.
Dla 25-latka to pierwszy wygrany wyścig jednodniowy cyklu WorldTour i zarazem 12. wiktoria w zawodowej karierze szosowej.
Taki wyścig wyczerpuje. Ja byłem najsilniejszy w finale, ale w tej grupce wszyscy mieli dobre nogi. Miałem też plan i wierzyłem w jego powodzenie. Na ostatnim sektorze ruszyłem na całego, a moja technika jazdy dała mi przewagę. Postawiłem wszystko na jedną kartę i się udało
– dodał.
Etap prawdy Tour of Türkiye dla Franka van den Broeka. W Garcii triumf Mirre Knaven. Wiadomości i wyniki z piątku,…
Brandon McNulty (UAE Team Emirates) wygrał trzeci etap Tour de Romandie, jazdę indywidualną na czas.
Górskie trasy rowerowe wcale nie są tak dużym wyzwaniem, jak wiele osób sądzi.
Szef UAE Team Emirates potwierdza cele Tadeja Pogacara. Lund znowu najlepszy w Turcji. Wiadomości i wyniki z 25 kwietnia.
Belg Thibau Nys (Lidl-Trek) zdobył po podjeździe do Les Marécottes drugi etap Tour de Romandie i objął prowadzenie w wyścigu.
Katarzyna Niewiadoma zmieniła plany na Igrzyska Olimpijskie. Zamiast na czasówce, Polka skupi się na wyścigu ze startu wspólnego i Tour…