Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2019. Julian Alaphilippe: “Byłem u granic możliwości, ale wyszedłem na czoło grupy”

Julian Alaphilippe przetrwał na pozycji lidera Tour de France pierwszy alpejski odcinek wyścigu. Jego niesamowita kampania skończyć miała się już kilka razy w ostatnich 10 dniach. Czy kres marzeniom 27-latka położą dwa górskie finisze w finale największego wyścigu świata?

Francuska prasa porównania do Thomasa Voecklera i jego niesamowitego Touru z 2011 roku snuć zaczęła dość wcześnie, gdy Alaphilippe wygrał czasówkę w Pau i następnego dnia dziarsko wjechał z najlepszymi na Col du Tourmalet.

Voeckler, znany uciekinier, niezły wspinacz ale nie spec od wyścigów etapowych, w 2011 roku, po ucieczce na 9. etapie, zdobył koszulkę lidera, przetrwał Pireneje, w Alpach potrafił zaatakować, a koszulkę utrzymał nawet na górskim etapie zakończonym wspinaczką na Col du Galibier. Prowadzenie stracił na 19. odcinku i wyścig skończył na 4. miejscu, ale jego sukces był dla niemającej jeszcze swoich Bardetów i Pinotów Francji potężnym zastrzykiem emocji.

Alaphilippe póki co jedzie o niebo lepiej od nawet najbardziej optymistycznych założeń przedstartowych. Francuz nie tylko sprawił rodakom radość wygraną etapową i zdobyciem koszulki na dzień przed Dniem Bastylii, ale odmówił jej oddania. 27-latek wygrał czasówkę w Pau, przetrwał Pireneje z najlepszymi, a choć pierwszy pierwszy alpejski etap wpędził go w kłopoty, prowadzenia nie stracił.

Tak jak się spodziewaliśmy, to był potworne trudny etap. Zrobiłem wszystko, co było w mojej mocy i muszę spory ukłon wykonać w stosunku do ekipy, która wykonała na moją rzecz olbrzymią pracę. Ataki Bernala i Thomasa wyrzuciły mnie na granice fizycznych możliwości. Mogło być znacznie gorzej

– podsumował przed kamerami francuskich telewizji.

Alaphilippe z grupki faworytów spływać zaczął na Col du Galibier, gdy tempo podkręcili Geraint Thomas, a następnie Thibaut Pinot. Francuz, nachalnie popychany przez kibiców, trzymał się jednak dzielnie i na szczycie ostatniego podjazdu zameldował się 15-20 sekund za grupką Thomasa. Na zjeździe zawodnikowi Deceuninck-Quick-Step udało się dojechać i jedynym kolarzem, do którego “Loulou” stracił, był Egan Bernal (Team Ineos).

Ryzykowałem na zjeździe, bo na szczycie wziąłem gel i musiałem złapać oddech. Potem zachowywałem już koncentrację i po chwili widziałem już motocykle. W głowie miałem tylko to, żeby się nie wyłożyć. Byłem u granic możliwości, ale wyszedłem na czoło grupy. Lubię szybko zjeżdżać, no i chciałem im pokazać, że wróciłem

– relacjonował po ceremonii podiumowej.

Alaphilippe przed sobą ma dwa alpejskie etapy, a w zapasie 1:30 nad drugim Bernalem, 1:35 nad trzecim Thomsem i 1:47 nad czwartym Stevenem Kruijswijkiem (Jumbo-Visma) i 1:50 nad piątym Thibautem Pinotem (Groupama-FDJ).

Francuz wie, że zadanie przed nim stojące zakrawa na misję z gatunku niewykonalnych, ale podkreśla, że bez względu na wynik jest już spełniony.

Obiecałem, że dam z siebie wszystko w górach i dotrzymałem słowa. Tak samo jechał będę jutro i pojutrze, nie poddam się. Mam świadomość tego, co dzieje się we Francji, oczekiwania są olbrzymie. Ja mogę tylko dać z siebie wszystko

– zapowiedział.

1 Comments

  1. Robert

    25 lipca 2019, 22:27 o 22:27

    Super Brawo! Ineos nawet jak wygra to dla mnie jest porażka i nudny team jak flaki z olejem!
    Zero wygranych etapów jedna biała koszulka.
    Oby im się nie udało!