Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2019. Bernal nadrabia, Thomas kontroluje

Egan Bernal

Egan Bernal na pierwszym alpejskim odcinku awansował na pozycję wicelidera Tour de France. 22-letni Kolumbijczyk i jego kolega Geraint Thomas mają dwa dni by wygrać Tour de France i większe grono przeciwników niż w poprzednich latach.

Po 18. etapach wciąż nie jest jasne, kto wygra tegoroczną “Wielką Pętlę”. W 30. rocznicę słynnego wyścigu między Gregiem LeMondem i Laurentem Fignonem, w grze o żółtą koszulkę pozostaje sześciu zawodników, przy czym pierwszego i szóstego dzielą tylko 134 sekundy.

Na 18. etapie, na którym wyrastały wspinaczki na Col d’Izoard i Col de Galibier, jako jedyny z grupy faworytów atakował Egan Bernal. Kolumbijczyk dzięki przewadze zbudowanej na tym drugim podjeździe i niezłej postawie na jazdach do mety przeskoczył w klasyfikacji Stevena Kruijswijka (Jumbo-Visma) i drużynowego kolegę Gerainta Thomasa.

To był dla nas bardzo dobry etap. Ja zyskałem nad Alaphilippem i z tego się cieszę. “G” spytał mnie jak się czuję, a kiedy powiedziałem, że czuję się bardzo dobrze, poprosił mnie, żebym zaatakował. Liczyliśmy, że to rozrusza wyścig. Potem próbował do mnie przeskoczyć, ale ponieważ rywale odpowiedzieli, został z nimi

– tłumaczył najlepszy młodzieżowiec wyścigu.

Dla kolarzy Team Ineos, którzy “Wielką Pętlę” wygrali sześć razy w ostatnich siedmiu latach, to sytuacja nowa. W normalnych warunkach na tym etapie wyścigu ich lider miałby już sporą przewagę, a zwarte szeregi brytyjskiej ekipy broniłyby prowadzenia, wycinając konkurencję stabilnym tempem na każdym podjeździe.

Nie w tym roku. Grupa do Francji przywiozła dwóch liderów, Bernala i Thomasa, a choć obaj należą do najsilniejszych kolarzy w stawce, tego samego nie można powiedzieć o ich ekipie. W wysokich górach nie widać Michała Kwiatkowskiego, kilka słabszych dni miał Wout Poels, a w kluczowych momentach na czele zostawała tylko dwójka liderów. Brak ekipy dyktującej mordercze tempo otworzył nieco wyścig, a do tego fenomenalny występ Juliana Alaphilippe’a sprawił, że czterech przedstartowych faworytów od tygodnia już głowi się jak przeskoczyć fruwającego lidera wyścigu.

Bernal ruch wykonał na Col du Galibier, samotnie odjeżdżając grupce faworytów. Tempo na rzecz Juliana Alaphilippe’a nadawał Enric Mas, ale Kolumbijczyk kilometr przed szczytem miał już 40 sekund przewagi nad rywalami. Po 19-kilometrowym zjeździe do Valloire zostało z tego 32 sekundy, wobec pogoni prowadzonej przez Thibauta Pinota.

22-latek jako jedyny kolarz ze ścisłej czołówki zyskał w Valloire nad najgroźniejszymi rywalami.

Na takiej wysokości czułem się o wiele lepiej. Ostatnie 8 kilometrów było powyżej 2000 metrów, czułem się dobrze i mam nadzieję, że jutro też tak będzie. Nie wiem ile kilometrów przed metą ruszyłem, po prostu górską premię traktowałem jak metę. Na zjeździe jechałem ostrożnie, dopiero na ostatnich trzech kilometrach przerzuciłem się na tryb jazdy na czas

– dodał.

fot. A.S.O./Pauline BALLET

Thomas z kolei cierpliwie czekał na kole rywali i na kilometr przed szczytem Galibier szarpnął, dość łatwo zyskując kilkanaście metrów. Rywale pod wodzą Thibauta Pinota dojechali jednak tuż przed szczytem, co powstrzymało akcję. Czy był to ruch na przeskoczenie do młodszego kolegi czy na ograniczenie jego zapędów?

Chcieliśmy trudnego wyścigu, ale nie było tempa. Zapadła decyzja by puścić Egana i spróbować to trochę rozruszać. Dużo się nie stało, bo na czoło wyszedł po prostu Mas. Dlatego ruszyłem, żeby zobaczyć gdzie są rywale. Na plus, Egan nadrobił trochę nad wszystkimi

– mówił Walijczyk.

Obrońca tytułu jest obecnie trzeci, 5 sekund za Bernalem. Dwójka jutro, na Col d’Iseran i finałowym podjeździe do Tignes, będzie chciała urwać lidera wyścigu, do którego traci odpowiednio 1:30 i 1:35.

Czułem się dobrze. W sumie zdawaliśmy sobie sprawę, że dziś wielkich różnic nie będzie i że trudno będzie urwać Alaphilippe’a. Ale na pewno dzisiejszy dzień wymęczył wszystkich

– podsumował 33-latek.