Danielo - odzież kolarska

Criterium du Dauphine 2019. Jakob Fuglsang: “to była jazda turkusową limuzyną do mety”

Jakob Fuglsang wygrał Criterium du Dauphine i potwierdził status jednego z faworytów lipcowego Tour de France.

Duńczyk z ekipy Astana jest w formie życia i po objęciu prowadzenia na deszczowym etapie z metą w stacji narciarskiej w Pipay, dziś obronił się na krótkim odcinku do Champéry.

Rywalizacja na 113-kilometrowym etapie, choć najeżonym siedmioma wspinaczkami, nie przyniosła większych zmian. Kolarze Astany najpierw pozwolili odjechać sporej ucieczce, a potem kontrolowali grupkę faworytów, wybijając rywalom z głowy ataki. Wobec wycofania się chorych Adama Yatesa (Mitchelton-Scott) i Stevena Kruijswijka (Jumbo-Visma), Fuglsang nie miał problemów z zachowaniem koszulki lidera.

Spodziewałem się trudniejszego dnia. Zespół kontrolował zmagania od samego początku, dla mnie to była jazda turkusową limuzyną do mety. Nie wiem, co stało się Yatesowi, widziałem, że Kruijswijk też miał jakeś problemy. Wczorajsze warunki na pewno zebrały swoje żniwo

– mówił na mecie 34-latek.

Fuglsang w klasyfikacji końcowej wyprzedził o 20 sekund Tejaya van Garderena (EF Education First) oraz o 21 sekund Emanuela Buchamanna (Bora-hansgrohe). Dla kolarza Astany to drugi taki sukces w “Delfinacie” – poprzednio wyścig wygrał w 2017 roku, po wariackim etapie na Plateau de Solaison.

To zwycięstwo jest dość wyjątkowe w porównaniu do tego z 2017 roku, bo na ostatnim etapie jechałem w koszulce lidera. Być może dwa lata temu było bardziej spektakularnie, bo wygrałem też dwa etapy. Jestem bardzo szczęśliwy

– dodał.

Duńczyk w tym sezonie nie miał w zasadzie złych startów. W 33 dniach startowych przejechał pięć etapówek: wygrał Criterium du Dauphine i Vuelta a Andalucia, był 3. w Tirreno-Adriatico, 4. w Itzulia Basque Country i 6. w Vuelta a la Region de Murcia. Do tego wygrał Liege-Bastogne-Liege, drugi finiszował w Strade Bianche i Strzale Walońskiej, a trzeci w Amstel Gold Race. Jedynym startem, którego nie ukończył, była Clasica Almeria.

Tak fantastyczny sezon, wolny od wywrotek i chorób, pozwala liderowi kazachskiej ekipy ze sporymi nadziejami spoglądać na Tour de France. Największy wyścig świata dla Fuglsanga od lat był celem, acz w ośmiu startach tylko raz udało mu się wywalczyć miejsce w pierwszej dziesiątce. Siódme miejsce z 2013 roku lider Astany na pewno będzie chciał poprawić.

Moim następnym wyścigiem jest Tour de France. Nie mogę się doczekać, jestem na właściwej drodze. Sezon układa się na razie fantastycznie, a ja mam nadzieję, że będzie jeszcze lepszy. W tym roku wszystko się układa, nie mam nad sobą stresu. Cały zespół jeździ bardzo dobrze, napędzamy się wzajemnie i mamy dobrą atmosferę

– zadeklarował Fuglsang.