Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2019. Ofensywa Landy zyskiem Carapaza

Kolarze ekipy Movistar w finale 17. etapu Giro d’Italia czuli się na tyle pewnie, że zagrali na dwóch liderów, na dwa miejsca na podium.

Gdy w finale podjazdu do Lago di Anterselva pęka zaczęła grupa lidera, Richard Carapaz i Mikel Landa zdawali się rozumieć bez słów. Trzy kilometry przed szczytem, po nieudanej próbie zespołu Astana, Landa ruszył samotnie, mając nadzieję w tyle zostawić konkurentów do podium.

Ruch był to o tyle odważny, że Bask był ostatnim pomocnikiem lidera wyścigu, Richarda Carapaza. Ten musiał się jednak czuć wyśmienicie, gdyż po przyspieszeniu drużynowego kolegi natychmiast zwolnił i do wysiłku zmusił rywali, których pozycji zagrażać zaczął atak Landy.

To był dla nas dobry dzień. Biorąc pod uwagę wczorajsze warunki i trudy, nasze organizmy dobrze zareagowały, a my mogliśmy zepchnąć rywali do defensywy. Po ataku Mikela zobaczyłem, że Lopez zyskuje kilka metrów, więc postarałem się za nim pojechać by złapać kilka sekund nad rywalami. Każda sekunda będzie się liczyła. Do przejechania jeszcze dwa górskiego etapy, więc trzeba powiększać przewagę

– mówił na mecie Ekwadorczyk.

Hiszpański zespół na przestrzeni trzech tygodni na górskich etapach pracował jak dobrze naoliwiona maszyna. Młodzi Hector Carretero oraz Antonio Pedrero wspomagali doświadczonego Andreya Amadora w prowadzeniu liderów grupy: Carapaza oraz Landy.

Carapaz, który wygrał dwa etapy i od 14. odcinka jest liderem wyścigu, we wtorek obronił się przed atakiem Vincenzo Nibalego. Na stromych zboczach Mortirolo, w terenie teoretycznie ograniczającym przydatność pracy zespołowej, wraz z kolegami opanował sytuację i powiększył przewagę nad Primozem Roglicem (Jumbo-Visma).

Siedemnasty etap, zakończony długim, odsłoniętym od wiatru, ale niezbyt stromym podjazdem do Lago di Anterselva, przyniósł kolejne przetasowania. O ile o zwycięstwo walczyli uciekinierzy, w grupie lidera szybko wykruszyli się pomocnicy, co po ataku Landy do pracy zmusiło Vincenzo Nibalego i Roglica. Carapaz natomiast, gdy tylko Landa zdołał odjechać, podpiął się pod kontrującego Miguela Angela Lopeza (Astana), a na ostatnich kilometrze sam wyciskał ostatnie poty, widząc, że paręnaście metrów tracą Włoch i Słoweniec.

Ekwadorczyk, który 29 maja skończył 26 lat, na mecie nad dwójką rywali nadrobił 7 sekund, natomiast jego drużynowy kolega wyszarpać zdołał 19.

Świętowanie na urodziny? Nie wiem, nie wiem, nie chcę zapeszać

– uśmiechnął się.

Przed kolarzami Movistaru dziś odcinek 18., na którym batalia w klasyfikacji generalnej nieco się uspokoi, a następnie dwa górskie etapy i finałowa czasówka w Weronie.

Carapaz w klasyfikacji generalnej ma 1:54 przewagi nad Nibalim, 2:16 nad Rogliem oraz 3:03 nad Landą.