Danielo - odzież kolarska

Różowe historie Piotra Ejsmonta: etap 17. W Trydencie

Tym razem Piotr Ejsmont swoją opowieścią przenosi nas do Trydentu. To właśnie stąd pochodził Claudio Michelotto, znakomity góral walczący o sukcesy w Giro.

Rower: Michelotto

Nie tylko rodzina Moserów pochodzi z Trydentu. W Trento 31 października 1942 roku urodził się Claudio Michelotto. Po raz pierwszy było o nim nieco słychać podczas Tour de France de l’Avenir w 1964 roku. Pomagał wtedy w wygraniu wyścigu przez Felice Gimondiego. Niczym specjalnym się nie wyróżnił. Ukończył wyścig na 50. miejscu, daleko za Józefem Gawliczkiem, który był 6. i trzy lata starszy od Michelotto.

W 1966 roku do zawodowej reprezentacji zatrudnił go fabrykant lodów przemysłowych Teofilo Sanson. Debiut nie był pomyślny. Podczas mistrzostw Zurychu miał kraksę i odniesione obrażenia wyłączyły go na długi czas z uprawiania kolarstwa. W 1967 roku wrócił na szosę w barwach drużyny Max Meyer. Wystartował w Giro. Wszystko postawił na jeden etap. Przez cały czas był niewidoczny i dopiero na trasie z Cortina d’Ampezzo do rodzinnego Trento niespodziewanie zabrał się w decydujący odjazd. Nawet zaatakował przy dojeździe do Trento, ale wywrócił się na jednym z zakrętów, został doścignięty i na mecie wyprzedził go Vittorio Adorni. Jego talent został zauważony i wysłano go na duży Tour de France. Francja mu jednak nie leżała.

Przełamanie nastąpiło w 1969 roku. Wiosną Michelotto wygrał kilka wyścigów i do Giro przystąpił w pełni formy. Trzymał się cały czas najlepszych. Po dopingowej dyskwalifikacji Merckxa liderem został Felice Gimondi. Michelotto zajmował 5. miejsce. Kto wie jakby skończył się wyścig, gdyby nie anulowanie królewskiego etapu z Trento na Passo Marmolada? Ulewy, przechodzące w górach w śnieg, spowodowały strajk kolarzy i po 50 kilometrach jazdy zdecydowano się na zatrzymane wyścigu. Nazajutrz był etap do Cavalese z pięcioma górami na trasie. Michelotto uciekł samotnie i wygrał etap z przewagą blisko 2 minut nad Gimondim. Dzięki temu ukończył wyścig na 2. miejscu.

W 1971 roku było jeszcze lepiej. Michelotto jechał wtedy w ekipie SCIC. Po etapie kończącym się na Gran Sasso awansował na trzecie miejsce w klasyfikacji za Ugo Colombo i Aldo Moserem. Na 8. etapie odjechała grupka dziewięciu kolarzy, która dojechała do mety z przewagą aż 6 minut i 22 sekund nad peletonem. W tej grupce byli Gimondi, Moser, Michelotto i Gosta Pettersson. Na jeden dzień liderem został Moser, a po kolejnym etapie zmienił go Michelotto. Jego różowy sen trwał 9 nocy. Wydawało się, że ma zwycięstwo w kieszeni. Przyszły góry, w których był specjalistą. 17. etap kończył się w Austrii, na podejściu pod Gross Glockner. Tam Michelotto miał pierwsze oznaki słabości.

– Co za zmęczenie -narzekał na mecie. – Pomyliłem się z przełożeniami. Miałem 24 ząbki. Dobrze, że potem zmieniłem koło, inaczej poległbym.

Tego dnia jego przewaga zmalała do 1:22 nad Moserem oraz 2:02 nad Petterssonem. Straty finansowe były jeszcze większe. Aż 32 kolarzy zostało ukaranych grzywnami finansowymi za korzystanie z popychania przez kibiców, kolegów z drużyny, czepianie się motocykli i podobne wykroczenia. Najczęściej karanym był Michelotto: 50 000 lirów za korzystanie ze sztafety kibiców, 60 000 lirów za pomoc kolegów z drużyny, 20 000 za czepianie się samochodu. Razem 130 000 lirów. Ładna kwota. Dodatkowo doliczono mu karną minutę do klasyfikacji generalnej. Czuło się, że lider robi bokami.

Kolejny etap był jeszcze trudniejszy. Na trasie były góry San Angelo, Falzarego, Pordoi i na koniec Passo Valles. Alfredo Martini, który był dyrektorem zespołu Ferretti, potrafił wzbudzić w Petterssonie lwa. Przekonał go, że powinien zaatakować pozycję lidera. Na podejściu pod Pordoi Michelotto zaczął przeżywać ciężkie chwile. Miał bóle żołądka. Na szczycie miał do Szweda stratę 1:40. Jeszcze wcześniej odpadł Moser. W Predazzo strata lidera do Petterssona wynosiła już 3:25, a na zjeździe z ostatniej góry Valles Michelotto upadł i uderzył się w głowę. Dojechał do mety ze stratą prawie 10 minut. Stracił prowadzenie na rzecz Petterssona. W nocy dokuczały mu zawroty głowy, nadal był w stanie szoku. Zawieziono go na prześwietlenie. Nie był w stanie wystartować do przedostatniego etapu. Pettersson natomiast sięgnął po sukces życia.

Michelotto ścigał się jeszcze przez dwa sezony bez większych sukcesów. Pod koniec 1973 roku zakończył karierę. W Serramazzoni koło Trento jest stary dom, na którego murze do dzisiaj widnieje napis: Viva Michelotto!

Przysmak (autorstwa Joanny Ejsmont): Waniliowe rogaliki z Trydentu

Rogaliki waniliowe są typowymi, bożonarodzeniowymi ciasteczkami w regionie Trydentu – Górnej Adydze, oraz w Austrii i Niemczech. Są to proste ciasteczka z kruchego ciasta, charakteryzujące się dodatkiem mąki z migdałów, lub drobno siekanych migdałów (w niektórych regionach część migdałów zastępuje się posiekanymi orzechami laskowymi) oraz wanilii.

Niektóre receptury przewidują dodanie żółtek lub jajek. Do ich wykonania potrzeba 315 g mąki, 110 g mączki migdałowej, 80 cukru i 230 masła. Do wykończenia używa się 130 g cukru, 135 cukru pudru i 2g laski wanilii Bourbon. Przesiewa mąką i wyrabia ją wraz z pokrojonym na kawałki zimnym maśle. Dodaje się cukier i mączkę migdałową. Po wyrobieniu dobrze schładza ciasto. Formuje z niego później cienkie wałeczki, tnie na 7-centymetrowe kawałki i kształtuje w rogaliki. Piecze w temperaturze 180°C przez 10 minut. Już ostudzone obtacza się w mieszance cukrów aromatyzowanych wanilią.


Cykl “Kolarskie historie Piotra Ejsmonta” od lat stanowił nieodłączny element portalu Pro-Cycling.org. Zakurzone przez upływ lat historie z kolarskiej przeszłości przywoływał Piotr Ejsmont, którego na gościnne występy kontynuujemy po fuzji portali.