Pello Bilbao (Astana) znakomicie wykorzystał szansę daną mu na siódmym etapie Giro d’Italia, sięgając po największe zwycięstwo w karierze.
Hiszpan po raz pierwszy uczestniczył w Corsa Rosa w 2017 roku i jego wyniki wskazują, że na trasie włoskiej etapówki czuje się jak ryba w wodzie. Przed rokiem ukończył rywalizację na 6. miejscu, przez cały wyścig plasując się w czołowej dziesiątce, pomimo tego, iż pracował również na korzyść Miguela Angel Lopeza.
Bilbao to wytrzymały i silny zawodnik, który po cichu ostatnimi laty zaczął notować lokaty w czołówkach najważniejszych wyścigów. Przez większość startów pełnił jednak rolę pomocnika, a więc nie zawsze otrzymywał szansę, żeby walczyć o własne sukcesy. Taka objawiła się jednak na dzisiejszym etapie Corsa Rosa. Podopieczny Aleksandra Winokurowa ciągle łapał się w ucieczki, w tym tę, która została ostatecznie dopuszczona przez peleton do walki o etapowe zwycięstwo.
Widziałem, że mam jeszcze możliwości, aby zaatakować rywali, ale czekałem na właściwy moment. Słuchałem też dyrektora sportowego. Wiedziałem, że [Davide] Formolo jest najmocniejszy i zostawiłem go, aby sam odpowiedział na pierwsze ataki. Ostatni kilometr to był koszmar, ale 500 metrów przed metą czułem, że mam jeszcze siły
– relacjonował w rozmowie z “La Gazzetta dello Sport”.
Gdy u podnóża finałowej wspinaczki w L’Aquili do ataku zbierali się Formolo (Bora-hansgrohe), Tony Gallopin (AG2R La Mondiale) i Lucas Hamilton (Mitchelton-Scott), nagle na czele pojawił się kolarz w jasnoniebieskiej koszulce, który w momencie uzyskał kilkusekundową przewagę. Pościg nic nie dawał – Bilbao kręcił bardzo pewnie i pomimo wyraźnej trudności podjazdu wyciskał z siebie wszystko, aby zapewnić sobie zwycięstwo.
Końcowa prosta niemal nic nie zmieniła, a kilka zerknięć w tył tylko przekonało Baska, że to on sięgnie po ósme w dziewięcioletniej profesjonalnej karierze zwycięstwo.
Trudno jest mi opisać ten moment. Od dawna czekałem na zwycięstwo w tak ważnym wyścigu. Giro d’Italia to dla mnie wyjątkowy start już od ubiegłego roku. W tym roku przyjechałem, żeby pracować dla Lopeza i może walczyć w generalce. Dziś dostałem okazję, którą musiałem wykorzystać. Zazwyczaj wolę trzeci tydzień, gdy wszystko się [w klasyfikacji generalnej] komplikuje
– powiedział.
Bilbao jest nadal gotów by lojalnie skupić się na pracy na korzyść swojego kolumbijskiego kolegi z ekipy. Lopez, trzeci kolarz ubiegłorocznego wyścigu, jest nie tylko jest faworytem do zwycięstwa, lecz również do zdominowania klasyfikacji młodzieżowej. Po dzisiejszym etapie 25-letni lider Astany wciąż liczy się w walce – plasuje się na 17. miejscu w ogólnym rankingu i ma stratę porównywalną do najgroźniejszych rywali.
Teraz jedziemy na 100% na Miguela Angela. To zwycięstwo etapowe było nieplanowane, ale nadszedł czas, aby rzucić wszystkie siły na pomoc mu i razem z nim walczyć o sukces w Giro
– podkreślił Bilbao w rozmowie z portalem “Cyclingnews”.
Od dawna chciałem zwyciężyć dla siebie. To przełomowy moment, który będzie punktem odniesienia dla mojej kariery
– dodał.
Bilbao powiedział również, że przecinając linię mety myślał o trzech osobach – zmarłym przed dwoma laty Michele Scarponim, swoim wujku, który niedawno przeszedł operację i o swoim synu. To właśnie nim zadedykował triumf.
Górskie trasy rowerowe wcale nie są tak dużym wyzwaniem, jak wiele osób sądzi.
Szef UAE Team Emirates potwierdza cele Tadeja Pogacara. Lund znowu najlepszy w Turcji. Wiadomości i wyniki z 25 kwietnia.
Belg Thibau Nys (Lidl-Trek) zdobył po podjeździe do Les Marécottes drugi etap Tour de Romandie i objął prowadzenie w wyścigu.
Katarzyna Niewiadoma zmieniła plany na Igrzyska Olimpijskie. Zamiast na czasówce, Polka skupi się na wyścigu ze startu wspólnego i Tour…
Grace Brown sięgnęła po największy triumf kariery, ogrywając największe faworytki podczas niedzielnego Liege-Bastogne-Liege Femmes.
Dorian Godon sięgnął po zwycięstwo na pierwszym etapie Tour de Romandie i został nowym liderem wyścigu.