Danielo - odzież kolarska

MŚ Innsbruck 2018. Demonstracja siły Annemiek van Vleuten

Annemiek van Vleuten wygrała swój drugi tytuł mistrzyni świata w jeździe na czas i w sobotę będzie faworytką wyścigu ze startu wspólnego w tyrolskim Innsbrucku.

Królowa jest tylko jedna. Annemiek van Vleuten w Innsbrucku zdeklasowała rywalki, na odcinku prawie 28 kilometrów o 30 sekund wyprzedzając Annę van der Breggen i o 1:25 Ellen van Dijk.

Pomarańczowe, holenderskie podium, to pierwsze takie wydarzenie w historii organizowanego od 1994 roku czempionatu elity kobiet w jeździe na czas. Van Vleuten obroniła tytuł, van der Breggen po raz trzeci w karierze zdobyła srebro, a dla van Dijk to po złocie (2013) i srebrze (2016) to także trzeci krążek mistrzostw świata w tej konkurencji.

Wiem jak cudownie jest ścigać się w koszulce z tęczą, więc nie czułam dziś presji. Chciałam wygrać, tak jak przed rokiem. Czasówka byłą trudna, ze względu na to, że trzeba było naprawdę spinać się na zjazdach – trzeba było mocno kręcić, nie było ani chwili odpoczynku. Wiedziałam, że po pierwszej części mam przewagę, ale nie zwolniłam. Pomarańczowe podium zawdzięczamy obozom treningowym, które organizujemy od kilku lat. Wprawdzie wszystkie ścigamy się w ekipach zawodowych, ale wsparcie narodowej federacji dziś dało efekty

 – komentowała Van Vleuten na konferencji prasowej.

Rozpoznanie trasy oraz przygotowanie na przestrzeni całego sezonu to jeden z kluczowych elementów przygotowań doświadczonej zawodniczki nie tylko w barwach narodowych, ale i w zespole Mitchelton-Scott. Holenderka trasę czasówki i rundę wyścigu ze startu wspólnego zna jak własną kieszeń.

Byłem pewna, że wykręcę najlepszy czas, ale nie spodziewałam się takiej różnicy. Na mistrzostwach Holandii zrobiłam błąd, nie zaczęłam wystarczająco szybko. Nie chciałam tego powtórzyć, jechałam bardzo mocno na podjazdach i próbowałam dokładać na zjeździe. Wiatr wiał w plecy, było szybko i bez chwili odpoczynku. Znałam każdy zakręt, trenowała tu cztery razy z trenerem kadry narodowej w maju, do Innsbrucku przyleciałam w piątek, jeździłam każdego dnia

 – tłumaczyła.

35-letnia Van Vleuten w ostatnich trzech sezonach stała jedną z najlepszych specjalistek nie tylko w jeździe indywidualnej na czas, ale i w wyścigach etapowych. Do czołówki wchodziła siedem lat temu jako kolarka świetnie jeżdżąca prologi i krótkie stromizny, a na przestrzeni kilku ostatnich lat zrobiła spory postęp i dziś jest obok Van der Breggen jest najbardziej uniwersalną zawodniczką w peletonie.

Reprezentantka grupy Mitchelton-Scott świetnie jeździ na czas, potrafi zyskać na zjazdach, ale także znakomicie się wspina – nie tylko na krótkich i stromych podjazdach, ale i na tych długich, siłowych. W dwóch ostatnich sezonach wygrała (2018) i zajęła 3. miejsce w Giro Rosa (2017), triumfowała w La Course i Boels Rental Ladies Tour (2017 i 2018), finiszowała druga w Emakumeen Bira (2017 i 2018), stawała na podium Amstel Gold Race (2017), Ronde van Vlaanderen (2018) i Liege-Bastogne-Liege (2018).

Sukcesy te, plus dwa tytuły mistrzyni świata, Van Vleuten wywalczyła po wypadku na trasie igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Holenderka zmierzała w Brazylii po złoto, ale groźnie wyglądający upadek na zjeździe powstrzymał ją na 12 kilometrów przed metą, a zawodniczka w szpitalu wylądowała z pęknięciem kręgosłupa i wstrząśnieniem mózgu. Kontuzja nie powstrzymała Van Vleuten, która wkrótce po wyjściu ze szpitala zajęła 2. miejsce w Lotto Belgium Tour. Upadek w Rio trudno było wymazać z pamięci, co Holenderka podkreśliła także w Innsbrucku.

Przed rokiem też wiedziałam, że jestem w formie, ale nie byłam tak pewna siebie, bo wcześniej nie wyszły mi igrzyska. Ostatni rok dodał mi pewności siebie. Jestem w świetnej formie i chcę znów wygrać dla Holandii w sobotę

 – zadeklarowała.

Gloria reprezentacji Holandii w wyścigu jazdy indywidualnej na czas to potwierdzenie, że pomarańczowa ekipa w sobotę będzie na 156-kilometrowej trasie rozdawała karty. Czy Holenderki będą współpracowały? A jeśli tak, to do jakiego stopnia? Druga na podium Anna van der Breggen, której w palmares brakuje w zasadzie tylko mistrzostwa globu, na sobotni wyścig liczy bardzo.

Mistrzyni olimpijska z Van Vleuten zna się dobrze, ale w kontekście jazdy pod jedną banderą w wyścigu ze startu wspólnego chemii nie widać.

Dziś poszło mi bardzo dobrze, zdołałam się zregenerować po wyścigu drużynowym. W sobotę kolejna szansa na złoto, a ja czuję się dobrze. Będziemy faworytkami, postawienie na jedną zawodniczkę to nie jest dobra taktyka – przed rokiem wygrała Chantal Blaak, a wszyscy mówili o mnie i Annemiek. Musimy spróbować wygrać ten tytuł razem

 – mówiła na mecie.

1 Comments

  1. Xedron

    28 września 2018, 20:59 o 20:59

    Annemiek nie zajęła drugiego miejsca, tylko wygrała wówczas wyścig Lotto Belgium Tour.