Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2018. Chris Froome wraca do gry

Chris Froome wygrał 14. etap Giro d’Italia i po mało udanej pierwszej części wyścigu włączył się do rozgrywki o podium włoskiego Grand Touru.

Przystępując do 14. etapu ze stratą 3:20 do prowadzącego w klasyfikacji generalnej Giro d’Italia Simona Yatesa (Mitchelton-Scott) Chris Froome nie był zaliczany do grona kolarzy walczących o podium wyścigu.

Lidera Team Sky w trakcie “Corsa Rosa” skreślono już kilka razy. Kraksa przed otwierającą czasówką, straty na pierwszych etapach, straty na górskich końcówkach i brak dyspozycji pozwalającej na nawiązanie walki z rywalami składało się na mało optymistyczny obraz pierwszych 10 dni ścigania w Izraelu i we Włoszech.

Froome i Team Sky mimo tych trudności zapewniali, że walka się nie kończy i z utęsknieniem czekali na górskie etapy z trudnymi i długimi finiszami. 14. etap z metą na Monte Zoncolan nie był pierwszym górskim finiszem, ale Froome’owi odpowiadać miał bardziej niż poprzednie wspinaczki – albo niezbyt strome (Etna), albo bardzo długie i z niewielkimi stromiznami (Gran Sasso i Montevergine di Mercolgiano).

Brytyjczyk w tym sezonie próbuje połączyć wygrane w Giro i Tour de France, a co za tym idzie, szczyt formy przygotować miał na końcówkę włoskiego wyścigu. Wyzwanie jest o tyle trudniejsze, że nad Froomem wisi chmura pytań o wpadkę dopingową z ubiegłorocznej Vuelta a Espana, w sprawie wyjaśnienia której wciąż toczy się prawna batalia.

Froome wszystkie te zmartwienia zostawił dziś na boku i na Monte Zoncolan trzymał się z przodu, prowadzony przez Holendra Wouta Polesa. Lider “niebiańskich” ruszył na 4,3 kilometra przed metą, stopniowo odjeżdżając od grupki Simona Yatesa. 200 metrów dalej Brytyjczyk był już sam i tak pozostało już do mety.

To podniesie morale, ale trzeba patrzeć realistycznie – ciągle mam trzy minuty straty. Nigdy nie przeszło mi przez głowę by się wycofać. Wygrana na tym szczycie daje naprawdę wyjątkowe odczucia. To wspaniałe, szczególnie po takim trudnym początku Giro dla mnie i dla całego zespołu. Ekipa wspierała mnie w tych ostatnich kilku tygodniach, zwycięstwo odniesione po tym wszystkim dużo dla mnie znaczy

– powiedział 32-latek.

fot. Marco Alpozzi – LaPresse

Froome na mecie o 6 sekund wyprzedził Yatesa i o 23 sekundy Domenico Pozzovivo (Bahrain-Merida), wskakując z 12. miejsca w klasyfikacji generalnej na 5.

Pokonanie finałowego podjazdu zajęło mu 39 minut i 58 sekund, co nieoficjalnie stanowi szósty wynik w historii – szybciej na Zoncolan wspinali się tylko kolarze rywalizujący o maglia rosa w 2007 roku – 39:03 to czas zwycięskiego wtedy Gilberto Simoniego, który pokonał Leonardo Piepolego, Andy’ego Schlecka, Danilo di Lucę oraz Damiano Cunego.

4 kilometry przed szczytem wyścig osiągnął punkt krytyczny, czułem, że trzeba ruszać. Byłem tu na rekonesansie, znałem te ostatnie kilometry. Koledzy pracowali bardzo dobrze do tego momentu, utrzymując mnie na pozycji. Wout wykonał kawał roboty i sprawił, że wyścig był o wiele trudniejszy dla rywali

– przyznał Brytyjczyk, który na kole Poelsa uniknął problemów, a jedyną nieprzewidzianą trudnością był kibic przebrany za dinozaura, którego Froome musiał odepchnąć.

Kolarze Team Sky na trasie Giro d’Italia przez lata nie mieli dobrej passy. Po raz ostatni tak dobrze jechał Rigoberto Uran, w 2013 roku wygrywając etap i zajmując 2. miejsce w klasyfikacji generalnej. W czołówce w 2015 roku był też Leopold König, ale na przestrzeni ostatnich lat ambicje liderów brytyjskiej ekipy upadały pod ciężarem pecha, kraks lub chorób.

Froome zwycięstwa nie mógł być pewny do samego końca. Na ostatnim kilometrze, wśród szpaleru fanów, Brytyjczyk za plecami miał lidera wyścigu – swojego rodaka Simona Yatesa. Bardziej eksplozywny zawodnik spod Manchesteru nie był jednak w stanie przeskoczyć na koło i Froome po raz pierwszy w karierze wygrał etap “Corsa Rosa”.

Yates był za mną do samego końca. W słuchawce słyszałem 10 sekund, 5 sekund, 10 sekund, nie wiedziałem czy mnie złapie, więc kiedy na ostatnich 100 metrach usłyszałem, że wygram, poczułem olbrzymią ulgę

– podsumował.