Tom Dumoulin powrócił na trasę Giro d’Italia jako obrońca tytułu i jako pierwszy w historii aktualny mistrz świata w jeździe indywidualnej na czas wygrał etap “Corsa Rosa” w tej konkurencji.
10-kilometrowe przetarcie w Jerozolimie nie pokazuje wprawdzie dokładnie tego, w jakiej formie są faworyci wyścigu, ale daje wskazówki co do tego, kto będzie się liczył przez najbliższe trzy tygodnie.
Kolarz broniący tytułu w teorii jest głównym przeciwnikiem zawodników marzących o wygranej w wyścigu trzytygodniowym. W praktyce wygranie tego samego wyścigu dwa razy z rzędu nie jest takie proste, problemy są też z przygotowaniem formy pozwalającej po raz drugi myśleć o powtórzeniu sukcesu.
Dumoulin stał się celem większości rywali już w swojej pierwszym podejściu do ataku na czołowe miejsca wyścigu trzytygodniowego. Fantastycznie jeżdżący na czas, cięższy od górali, ale potrafiący przerodzić się w nemesis chudych wspinaczy na krótkich i sztywnych podjazdach. Podczas Vuelta a Espana (2015) jego sukcesy w pierwszym tygodniu miały się szybko skończyć w wysokich górach. Holender nie poddawał się, pokazał, że znacząco poprawił jazdę w górach i w drugim tygodniu został wrogiem numer jeden czołowej piętnastki wyścigu, w której nie było kolarza mogącego zagrozić mu na czasówce w trzecim tygodniu.
Kolarz grupy Sunweb ostatecznie skończył wyścig na 6. pozycji, ale zebrane doświadczenie pomogło dwa lata później, gdy prowadził w walce o maglia rosa. Drugi i trzeci tydzień na pozycji lidera nie należały do łatwych, a Dumoulin dramat przeżył w samej końcówce zmagań, koszulkę tracąc po problemach żołądkowych na trasie 18. etapu. Incydent wielu wybiłby pewnie z rytmu, natomiast Dumoulin nie spanikował i strata poniesiona w skutek incydentu nie okazała się katastrofalna. Holender na ostatnim etapie – jeździe na czas – odzyskał grunt pod nogami i wyścig wygrał, ogrywając Vincenzo Nibalego, Nairo Quintanę i Thibauta Pinota.
Presja i liczebność rywali to zatem dla Dumoulina żadna nowość. Lider zespołu Sunweb zwycięstwem w azjatyckim otwarciu 101. edycji Giro d’Italia potwierdził, że przyjechał walczyć i tanio skóry nie sprzeda.
Za nami kilka fajnych dni w Izraelu i cieszę się, że udało mi się ten ważny etap wygrać. Czułem się dobrze, wiedziałem, że będę w formie, ale odpowiedzi na pytania o stan przygotowań przychodzą dopiero na trasie. Pracowaliśmy bardzo dużo w ostatnich miesiącach, a sukces jest potwierdzeniem, że było warto. Trasa mi odpowiadała, była dość techniczna, a ja radzę sobie w takich krętych partiach. Mogłem dać z siebie wszystko, potem chwila na regenerację i znowu
– mówił na mecie.
Dumoulin dopiero w ostatnich tygodniach pokazał, że dyspozycja przed włoskim Grand Tourem idzie w górę. W pierwszych startach sezonu Holendra prześladował pech – defekt podczas Abu Dhabi Tour, kraksa na Tirreno-Adriatico – a mocniejszą nogę zademonstrował dopiero na Liege-Bastogne-Liege.
Holender nie jest przywiązany do pomysłu prowadzenia w klasyfikacji generalnej przez trzy tygodnie i jeśli będzie miał okazję zdjąć nieco presji z siebie i swoich kolegów, na pewno ją wykorzysta.
Fajnie mieć różową koszulkę, ale utrzymanie jej przez trzy tygodnie to trudne zadanie. Nie planujemy jej obrony każdego dnia, więc zobaczymy co z tego wyjdzie w kolejnych dniach.
Evita Muzic dumna z siebie. Daria Pikulik bez ogródek o tym, jak przygotowania olimpijskie wyglądają w Polsce. Marta Lach znowu…
Francuzka Evita Muzic (FDJ-Suez) wygrała po wspinaczce do Laguna Negra szósty etap La Vuelta Femenina.
Zapowiedź 1. etapu Giro d’Italia 2024. 4 maja (sobota): Venaria Reale – Turyn (140 km ⭐️⭐️⭐️).
Red Bull oficjalnie z Bora-hansgrohe. Amy Pieters podała SD Worx do sądu. Nicholas van der Merwe wygrywa w Chełmży. Wiadomości…
Giro d'Italia, czyli pierwszy Grand Tour w sezonie kolarskim. Trzy tygodnie walki o bezcenną maglia rosa. Oto co czeka ich…
Demi Vollering (SD Worx-Protime) zdobyła na Alto del Fuerte Rapitan piąty etap La Vuelta Femenina oraz objęła prowadzenie w klasyfikacji…