Danielo - odzież kolarska

Paryż-Nicea 2018. Dylan Teuns: “jutrzejszy etap powinien mi odpowiadać”

Dylan Teuns

Dylan Teuns przed rokiem był niespodzianką drugiej partii sezonu, a wiosną tego roku potwierdza, że w barwach BMC Racing rośnie na jednego z liderów grupy.

Młody Belg jest specjalistą od krótszych etapówek i średnich podjazdów, ale dzisiaj pokazał również, że trzeba się go zacząć obawiać na dłuższych podjazdach. Teuns na metę królewskiego odcinka Paryż-Nicea wjechał jako drugi, przegrywając tylko z Simonem Yatesem (Mitchelton-Scott).

W klasyfikacji generalnej 26-latek jest sklasyfikowany na 5. miejscu i ma bardzo duże szanse na utrzymanie tej pozycji na jutrzejszym, ostatnim etapie. Do prowadzącego Yatesa traci tylko 27 sekund.

W ubiegłym sezonie Teuns wygrał aż trzy wyścigi tygodniowe, najpierw Tour de Wallonie, następnie Tour de Pologne, a na końcu Arctic Race of Norway. Oprócz tego zajął świetne 3. miejsce we Fleche Wallonne oraz został sklasyfikowany na 6. pozycji w Grand Prix de Wallonie.

W tym sezonie uplasował się już na 11. miejscu w klasyfikacji generalnej Dubai Tour. Tegoroczne Paryż-Nicea pokazuje, że zeszłoroczne wyniki to nie był przypadek. Kolarz BMC Racing już na pierwszym etapie plasował się w czołowej dziesiątce, następnie pojechał niezłą czasówkę, a na 6. etapie zajął 6. miejsce, wskakując do mocno obsadzonej przez młodych kolarzy czołówki.

Jestem dobry na krótkich i stromych podjazdach, ale kiedy długi podjazd jest raz bardzo stromy, a raz płaski, to nie jest to dla mnie dobre. Takie wspinaczki jak dziś – długie i strome – są dla mnie dużo lepsze. Jak skończył się odcinek płaski, mocne tempo narzucili kolarze Mitchelton-Scott, ale czułem się mocny. Byłem pewien, że na ostatnich 4 kilometrach coś się wydarzy, choć wiedziałem, że to jeszcze za wcześnie na mój atak

– komentował Belg.

Zaatakowałem, ale nie zdobyłem dużej przewagi. Tim Wellens, Gorka Izagirre i Sergio Henao byli niedaleko za mną. Pomyślałem wtedy, że to był zły moment. Zwolniłem trochę i zaatakowałem po raz drugi. Zobaczyłem, że trochę zyskałem, więc poszedłem na maksimum swoich możliwości bez oglądania się za siebie

– dodał.

Jutrzejszy etap powinien mi odpowiadać. Jest to krótki, ale bardzo trudny odcinek, nie wiem czego się spodziewać, ale jutro jest cały czas podjazd-zjazd, więc będzie wymagająco od samego początku

– dodał.

Kolega klubowy Teunsa – Alessandro de Marchi – nie miał dzisiaj tyle szczęścia. Włoch na zjeździe wypadł poza barierki i przez kilkanaście sekund nie był w stanie się stamtąd wydostać. Mimo bardzo groźnie wyglądającego upadku, De Marchi wstał i ukończył etap. U 31-latka obyło się bez złamań.

Jechałem za Nicholasem Rochem podczas zjazdu i bardzo szybko wjechaliśmy w zakręt. Trochę się przestraszyłem i zahamowałem. Jechałem zbyt szybko, żeby się zatrzymać, przeleciałem nad barierką. Leżałem tam około 20 sekund. Wiedziałem, że nie mam nic złamanego, wiec wstałem. Mam tylko trochę obrażeń na nogach i rękach. Jestem zawiedziony, bo czułem się dobrze, chciałem zaatakować

– tłumaczył De Marchi.