Danielo - odzież kolarska

MŚ Bergen 2017. Chantal Blaak kolejną mistrzynią grupy Boels Dolmans

Elizabeth Deignan, Amalie Dideriksen, Chantal Blaak. Holenderski zespół Boels Dolmans w przyszłym sezonie w składzie będzie miał aktualną i dwie poprzednie mistrzynie świata.

Blaak tytuł wywalczyła po całym dniu ciężkiej pracy na rzecz reprezentacji kraju tulipanów. 27-letnia zawodniczka w pierwszej część wyścigu brała co prawda udział w kraksie, ale na ostatnich okrążeniach dziarsko kręciła w czołowej grupce. Zawodniczka Boels Dolmans atakowała przed wjazdem na ostatnie kółko, a gdy jej grupka powiększyła się o faworytki wyścigu, nie czekała i rozpoczęła rajd na metę.

W sytuacji, w której wszystkie oczy zwrócone były na Annę van der Breggen i Annemiek van Vleuten, samotny atak uznawanej za mniej groźną Holenderki nie spotkał się z reakcją.

Nie mogę w to uwierzyć. Dziś wydarzyło się chyba wszystko. Upadłam, to naprawdę bolało. Myślałam, że już po wyścigu, chciałem tylko wrócić do grupy i zobaczyć ile dam radę pociągnąć. To nie było planowane, miałam jechać na jak najlepszy wynik zespołu

– mówiła na mecie szczęśliwa zwyciężczyni.

Blaak jest jak szwajcarski scyzoryk. Wielofunkcyjny i niezawodny. Holenderka nie należy do pierwszego szeregu gwiazd grupy Boels Dolmans, ale swoją pozycję spokojnie zbudowała ciężką pracą na koleżanki i wykorzystywaniem szans, które otrzymywała. Kumulacją ego procesu był rok 2016 – Blaak do perfekcji opanowała ataki w końcówkach i rozgrywanie wyścigów, w których rywalki oglądają się jedna na drugą. Jej łupem padły Le Samyn, Ronde van Drenthe, Gandawa-Weevelgem oraz Boels Rental Ladies Tour, a w palamres pojawiły się też podia podia Crescent Vargarda i Ronde van Vlaanderen.

W tym roku stanowiła filar zespołu we wczesnowiosennych startach. Elizabeth Deignan i Anna van der Breggen szykowały się na ardeńskie klasyki, a ciężar walki o wyniki w pierwszych dwóch miesiącach sezonu spoczął m.in. na barkach popularnej “Blaakie”. Ta ponownie stanęła na podiach Omloop Het Nieuwsblad i Ronde van Vlaanderen, jako czwarta finiszowała w Trofeo Alfredo Binda, a w czołówce znalazła się też podczas ścigania w Gandawa-Wevelgem i Ronde van Drenthe.

Brak zwycięstw i wysokich lokat w drugiej części sezonu to przede wszystkim efekt pracy na rzecz koleżanek. Blaak w Bergen także pełnić miała funkcję jednej z rozgrywających, ale jednak tej pomagającej koleżankom.

Byłam zmotywowana, celem była koszulka, ale nigdy nie spodziewałam się, że to mnie się uda. To sen, zdobyłam już koszulkę mistrzyni kraju, a teraz tęcza

– cieszyła się.

Holenderki zdominowały ściganie, ale nie konsultowały ze sobą taktycznej rozgrywki w końcówce. Gdy Blaak zyskała przewagę, jej koleżanki solidarnie kasowały wszystkie próby pościgu, upewniając się, że tęczowa koszulka wyląduje w hotelu kadry Holandii.

Dziewczyny w czołówce są bardzo mocne, każda atakuje. Nie da się przewidzieć, który atak odjedzie, trzeba być w tym właściwym. Dziś to ja miałam szczęście. W końcówce, jak masz przewagę, to jedziesz, może się uda

– tłumaczyła Blaak.