„To był brudny atak” – tak Simon Yates (Orica-Scott) ocenił zachowanie Fabio Aru (Astana) na 9. etapie Tour de France. Sardyńczyk próbował odjechać, choć lider Chris Froome (Sky) miał defekt.
Podobnego zdania co Brytyjczyk był również Tony Martin (Katusha-Alpecin). Niemiecki „Panzerwagen” oznajmił, że w takiej sytuacji nigdy nie przeprowadziłby ataku na maillot jaune.
Obojętnie, co mówiliby mi dyrektorzy sportowi z samochodu. Gdy jest defekt, lidera się nie atakuje
– stwierdził Martin.
Tymczasem przełożony Aru, Giuseppe Martinelli, uważa, że mimo wszystko jego podopieczny może wygrać tegoroczny Tour.
Tak, Fabio jest w stanie odnieść triumf. Przypomina mi Marco Pantaniego
– dodał Martinelli, który prowadził „Pirata” w 1998 roku, gdy ten stawał na najwyższym stopniu podium. Sukces ten powtórzył następnie w 2014 roku z Vincenzo Nibalim.
As
10 lipca 2017, 21:03 o 21:03
Panie Martinelli strzykawki już gotowe?
rob
10 lipca 2017, 21:38 o 21:38
Nistety Aru, nie wygra . Zawsze ma słabszy dzień, czy to giro czy tour… ten dzień nadejdzie. Wyżej niż on będzie Fulsang, a Są jeszcze yeats i Nairo. Co do Aru to facet ma serce do walki, mimo kryzysu daje z siebie wszystko. Nie kalkuluje, nie patrzy na watty na komputer tylko jedzie i dzięki temu był w grupie froom, a nie z tyłu z Nairo. Kolumbijczyk mógłby nauczyć się od niego tak cechy, ale to trzeba mieć charakter…
EP
10 lipca 2017, 21:58 o 21:58
Froome ma zawsze słabsze chwile w Alpach.Tak było od 5 lat.Jeżeli duet z Astany dobierze dobrą taktykę a nawet weźmie pakt z AG2R to może być różnie.Wystarczy odizolować Brytyjczyka od drużyny a potem atakować na przemian.
thorig
11 lipca 2017, 07:55 o 07:55
Raczej kiepsko mu to wróży 🙂
Do tego jazda Aru wygląda tragicznie jak macha tym rowerem na wszystkie strony…