Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2017. Rohan Dennis poturbowany, ale nie złamany

Rohan Dennis na trasie Tireno-Adriatico 2017

Rohan Dennis (BMC Racing) w kraksie na trzecim etapie Giro d’Italia stracił nieco skóry i czasu, ale nie animusz do walki.

Australijczyk, który na trasie Giro d’Italia wspiera Amerykanina Tejaya van Garderena, we włoskim Grand Tourze debiutuje, za cel stawiając sobie przejechanie trzech tygodni z najlepszymi i nabycie doświadczenia. To, w perspektywie czterech lat, ma pozwolić mu na przeistoczenie się w zawodnika walczącego o miejsca w klasyfikacji generalnej Grand Tourów.

26-latek ściganie na Sardynii rozpoczął spokojnie, ale w końcówce trzeciego etapu upadł i nie zdołał dogonić rozciągniętego bocznym wiatrem i szaleńczą pogonią peletonu. Kolarz BMC do mety dotarł na 158. miejscu, do zwycięskiego Fernando Gavirii tracąc 5:22.

To było jakieś 10 kilometrów przed metą. Formowaliśmy wachlarz aby dogonić ucieczkę. Zawodnik z Bardiani-CSF objechał mnie, kiedy próbowałem pomóc w uformowaniu szpicy. Odbił od razu w lewo, a ja poleciałem na ziemię. Nie miałem szans, nie było nawet tego ułamka sekundy na reakcję. Byłem na asfalcie zanim się zorientowałem

– tłumaczył.

Mistrz Australii w jeździe indywidualnej na czas na włoskich szosach zalicza swój piąty wyścig trzytygodniowy w karierze, pierwszy jednak, do którego przygotowywał się z myślą sprawdzenia swoich możliwości w walce z najlepszymi. Dennis, który w przeszłości wygrywał Tour Down Under, USA Pro Challenge i etap Tour de France (2015), w tym roku triumfował w Tour La Provence, a po wygraniu czasówki zajął 2. miejsce w Tirreno-Adriatico. Zawodnik z antypodów dobrą dyspozycję potwierdził też etapową wiktorią na trasie podczas Tour of the Alps – ostatniego sprawdzianu przed Giro.

Pech nie zmienił planów Dennisa, który dziś, w trakcie dnia przerwy, zbierał będzie siły, a w następnych dniach zamierza kontynuować przygodę z “Corsa Rosa”.

Prysznic był bolesnym przeżyciem. Boli mnie szyja i trochę głowa. To skutki upadku, ale lekarz doprowadzi mnie do porządku. Jadę dalej. Jasne, pięć minut straty po trzech dniach to spora różnica. Wszystko się może zdarzyć i nie zamierzam po prostu się wycofać. Muszę popatrzeć na to realistycznie, generalka odjechała, ale muszę wykonać swój plan. Będę jechał jakby nic się nie stało, zdobywał doświadczenie i uczył się swojego organizmu przez trzy tygodnie

– zapowiedział.

1 Comments

  1. Bo

    8 maja 2017, 16:05 o 16:05

    Powinno się karać dyskwalifikacją z wyścigu takie ewidentne chamskie spowodowania kraksy jak ta. W dodatku z druzyny doperów