Danielo - odzież kolarska

Zaprezentowano Karpacki Wyścig Kurierów 2016

W środowe popołudnie w Ratuszu Miejskim w Tarnowie odbyła się prezentacja tegorocznej odsłony Karpackiego Wyścigu Kurierów, który odbędzie się w dniach 29 kwietnia – 3 maja.

Choć młodsze pokolenie kolarskich kibiców kojarzyć może zaledwie 7 ostatnich edycji wyścigu, który po reaktywacji tworzą Tomasz Wójcik i Marek Kosicki, w rzeczywistości kolarze walczyć będą w Karpatach już po raz 33.

Wydarzenia to jest dla naszego miasta szczególne, bo właśnie tutaj, ponad 40-lat temu ten wyścig się narodził, i właśnie tutaj się odrodził. Odrodził się w 2009 roku w nowej formule, ale nadal ku czci bohaterskich kurierów Polskiego Państwa Podziemnego, których symbolizuje postać Jana Karskiego. Odrodził się na wyszehradzkim szlaku, przemierzając szosy Polski, Słowacji i Węgier. Odrodził się, aby oddać ducha Karpat. Taki właśnie jest Karpacki Wyścig Kurierów

– nakreśliła na wstępie historię KWK Katarzyna Adamczyk, która prowadziła prezentację wspólnie z dyrektorem generalnym wyścigu Tomaszem Wójcikiem.

Rozgrywany na przełomie kwietnia i maja KWK rozpocznie się po stronie węgierskiej od krótkiego acz wymagającego prologu. Licząca niespełna 3 kilometry trasa poprowadzi zawodników po pagórkowatych terenach Veszprem i już na tym pierwszym odcinku pojawić się powinny pierwsze różnice czasowe.

Następnego dnia peleton zmierzy się z liczącą 150 kilometrów przeprawą z Veszprem do Papy. To powinien być szybki, typowo sprinterski etap wiodący po malowniczych, zielonych terenach Węgier.

Na Słowacji Karpacki Wyścig Kurierów spędzi w tym roku raptem jeden dzień. Organizatorzy KWK zza naszej południowej granicy, których w Tarnowie reprezentowali manager spółki Janom Ivana Stefanikova Baskova i prezes CK Epic Dohnany Ivan Kovacik, zadbali jednak o to, żeby emocji nie brakowało. Licząca 132 kilometry trasa rozciągać się będzie od Trencianskich Teplic do dobrze znanej nam Starej Bystricy. Po drodze wyznaczone zostały w sumie cztery premie górskie Tauron oraz dwie lotne premie Janom, więc będzie tam gdzie i o co walczyć.

Polska część wyścigu tradycyjnie odbędzie się na terenie Małopolski. Nasze drogi, góry i miasta są od lat areną zmagań pokoleń kolarzy, a nie ma w naszym kraju drugiego, tak kolarsko bogatego regionu, w którym mamy wszystko: zawodników, wyścigi i malownicze, choć ciężkie tereny

– powiedział prezes Małopolskiego Związku Kolarskiego Marek Kosicki, rozpoczynając opis dwóch ostatnich odcinków KWK.

Na mapie wyścigu od lat goszczą dwie wspaniałe miejscowości – Jabłonka oraz Ciężkowice. Nie mogło ich zabraknąć także tym razem i pełnić będą one role miast-gospodarzy w czwartym dniu zmagań. Nie będzie jednak łatwo, bo 150-kilometrowa trasa przeciągnie młodych adeptów kolarstwa przez takie wzniesienia jak Wysoka, Gruszowiec, Pasierbiec i Rozdziele.

Jeśli jednak o czwartym etapie mówić, że jest ciężki, to finałowy, piąty odcinek będzie czymś naprawdę wyjątkowym. Z Niecieczy, gdzie wyznaczono ostatni start, barwny peleton będzie musiał pokonać 141 kilometrów po górskim terenie. Orlicy dwukrotnie pokonywać będą podjazd pod „Golgotę”, którą poprzedzi wspinaczka do Lubinki.

To będzie bardzo trudna góra. Myślę, że niczym nie ustępuje ona podjazdowi pod Gliczarów, na którym od kilku lat rozstrzyga się wyścig Czesława Langa

– ocenił Kosicki.

Po pokonaniu największych trudności, jakie czekają kolarzy w 33. edycji Karpackiego Wyścigu Kurierów, finiszować oni będą w świętującym swoje 686 urodziny Tarnowie, który jest kolebką tego wyścigu, jego początkiem lub końcem, jest zawsze najważniejszym miejsce na mapie „Kurierów”.

Do startu w 33. KWK zaproszonych zostało tylko i aż 40 drużyn, z których każda reprezentowana może być przez maksymalnie 5 kolarzy. Tylko, bowiem mimo licznie napływających zgłoszeń więcej zespołów ze względów bezpieczeństwa na starcie pojawić się nie może – nie pozwalają na to przepisy Międzynarodowej Unii Kolarskie, zgodnie z którymi limit zawodników w tego typu wydarzeniu to 200. Z kolei „aż” bowiem po raz kolejny pobity został rekord jeśli chodzi o ilość składów. W minionym sezonie na starcie odmeldowało się 35 ekip, zaś obecność w tegorocznej edycji potwierdziło już 36, z 40 zespołów. Pośród nich znalazło się 8 reprezentacji narodowych, 13 grup zawodowych oraz 15 klubów.

Pośród anonsowanych teamów nie brakuje tych, którzy od kilku sezonów rządzą i dzielą na karpackich szosach. Mowa rzecz jasna o holenderskiej formacji Jo Piels, która już trzy razy wracała do domu ze zwycięzcą klasyfikacji generalnej. Ostatnio był nim Tim Ariesen, jednak 22-letni Holender w tym roku zmienił barwy i reprezentuje zespół SEG Racing Academy, jednak jego również w Veszprem nie zabraknie.

Jeśli o Polaków zaś chodzi, to w szranki stanie w sumie 6 naszych rodzimych zespołów. Poza narodową reprezentacją będzie to młodzieżowy skład prokontynentalnego CCC Sprandi Polkowice oraz cztery kluby – Tarnovia Tarnowo Podgórne, TKK Pacific Toruń, Pogoń Mostostal Puławy oraz TC Chrobry Scott Głogów. Patrząc na to, jak polskie kolarstwo z roku na rok rośnie w siłę można mieć nadzieję, że biało-czerwoni nie będą jedynie tłem dla „zagranicznej” rozgrywki, a sami aktywnie będą w niej uczestniczyć i idąc w ślad za Pawłem Franczakiem czy Bartoszem Warchołem sprawią nam sporo radości swoją jazdą.

inf. prasowa