Danielo - odzież kolarska

Taylor Phinney mierzy zamiar według sił

Amerykanin przed poważną kontuzją w 2014 marzył o zwycięstwie w Paryż-Roubaix. W tym sezonie chciałby, by zdrowie pozwoli mu na udział w „Piekle Północy”.

Kolarz BMC Racing bardzo powoli wracał na rower po strzaskaniu nogi na mistrzostwach Stanów Zjednoczonych w maju 2014. Ponownie wystartował dopiero w sierpniu 2015, ale za to skutecznie, zwłaszcza biorąc pod uwagę tak długą przerwę. Wygrał pierwszy etap USA Pro Challenge, z kolegami zdobył tytuł drużynowego mistrza świata, w czasówce indywidualnej w Richmond wywalczył 12. miejsce.

Wciąż chcę jechać brukowane klasyki. Nie mogę jednak powiedzieć, że zrobię to, czy tamto w Roubaix. Moja mentalność zmieniła się po kontuzji, z kierunku co chcę, na to co jestem w stanie zrobić

– wyjaśnia w rozmowie z „Velonews”.

Roubaix na teraz jest moim jedynym ważnym wyścigiem w kalendarzu. Jedynym takim startem w zeszłym roku były mistrzostwa świata i poszło mi tam całkiem dobrze… To był wrzesień, od tego czasu miałem sporo czasu na rehabilitację i wzmocnienie mojej lewej strony

– dodaje.

25-latek sezon rozpocznie w La Provence (23-25 lutego). Dalej ma nadzieję na Strade Bianche i Tirreno-Adriatico. Te sprawdziany odpowiedzą czy da fizycznie radę zaliczyć pełen program klasyczny, z Mediolan-San Remo, E3 Prijs Harelbeke i Ronde van Vlaanderen. Głównym wiosennym celem będzie Paryż-Roubaix.

Jeśli coś się zmieniło, to nagromadzenie moich wyścigów. Nie mogę przeciążać lewej nogi. Uwielbiam proces dochodzenia do formy w trakcie sezonu. W zeszłym roku zacząłem przygotowania w lutym i nie ścigałem się aż do sierpnia. Ten okres budowy dyspozycji był dla mnie świetnym czasem. Wszedłem w wyścigi w Utah i Kolorado na wysokim poziomie, mimo że walczyłem z brakiem równowagi i bólem

– zaznaczył na koniec.