Danielo - odzież kolarska

Francuskie opowiastki #21

Wczorajszy etap przez dach tegorocznego Tour de France okazał się dla Louisa Meintjesa wręcz zabójczy. Młody zawodnik MTN-Qhubeka, który na Plateau de Beille był piąty, trafił do szpitala w wyniku odwodnienia. Problemy żołądkowe spowodowały, że Meinjtes musiał się wycofać z wyścigu.

Będąc już przy MTN-Qhubeka. Team z RPA podczas Touru przeprowadza akcję, w której chce zebrać  5 tys. rowerów dla afrykańskich dzieci. Przed 18. etapem kierownictwo podało, że ma ich ich 3400. Cena jednego bicykla wynosi ok 160 euro. Każdy kto chce uczestniczyć w projekcie, ten może zakupić specjalne bransoletki sprzedawane przy autokarze MTN-Qhubeka.

Bohater z Pra-Loup, Simon Geschke, został przez swoich szefów dodatkowo zmotywowany. Na ostatnim kilometrze samochód Giant-Alpecin zbliżył się do Niemca z lewej strony trąbiąc. O mały włos doszłoby do kolizji, ponieważ właśnie w tym samym momencie Geschke zjeżdżał na lewą stronę drogi. Dyrektorzy śmiali się, że dodali Geschke kopa… Ale i tak chyba go nie potrzebował.

Co ciekawe, czwartkowa meta kolejnego alpejskiego etapu, Saint Jean de Maurienne, kilka razy znalazła się w programie Touru, ale tylko raz jako miasto-meta. Pięć lat temu jako pierwszy przekroczył kreskę Sandy Casar, jednak wtedy kolarze wspinali się nie przez Col du Glandon, tylko przez inny słynny Col de la Madeleine.

23 lipca 1989 roku w stolicy doszło do wielkiego dramatu Laurenta Fignona. Przed ostatnim etapem – jazdą na czas z Wersalu do Paryża (24,5 km) – Francuz miał 50 sekund przewagi nad Gregiem LeMondem. Amerykanin wrócił do kolarstwa po wypadku w trakcie polowania. Wykręca średnią 54,545 km/h. Fignon jest gorszy, do zwycięstwa brakuje mu ośmiu sekund, czyli w przeliczeniu na łączny dystans wyścigu 3257 km dokładnie 82,225 metrów. Po trzech tygodniach mordęgi… Do tej pory jest to najmniejsza różnica czasowa między pierwszym a drugim zawodnikiem w generalce.

Sześć lat później Miguel Indurain zostaje pierwszym kolarzem w historii, który we „Wielkiej Pętli” triumfuje piąty raz z rzędu. Później ten wyczyn powtórzy Lance Armstrong, ale Teksańczykowi wszystkie zwycięstwa zostają odebrane z powodu dopingu. Hiszpan ostatni raz zakłada również maillot jaune – 60 raz w karierze.

W 2003 roku Tyler Hamilton walczy nie tylko z górami czy rywalami, lecz przede wszystkim ze złamanym obojczykiem. O wygranej w klasyfikacji generalnej Amerykanin może zapomnieć. Hamilton ma jednak nadzieję, że przesądzi na swoją korzyść etap. W Bayonne ta sztuka mu się udaje, po wielu latach przyznaje się, że wówczas „koksował”.

Dziwny dzień przeżywamy w 2007 roku. Zwycięża Alexandre Vinokourov, następnego dnia okazuje się, że Kazach brał doping krwi, jego Astana wycofuje się z wyścigu, w 2008 roku do niego nie przystępuje. Za plecami „Wino” pod górę bawią się Michael Rasmussen oraz Alberto Contador. Sprinty pod Col du Peyresourde? Żaden problem. Rasmussen jedzie w żółtej koszulce, kilka dni później tez opuszcza Tour de France. Trzy razy minął się z kontrolerami.

Dla nas 23 lipca jest ważny z innego powodu. Rok temu w Saint-Laury-Saulon po swój drugi triumf etapowy w Tourze sięga Rafał Majka. Mruga kilka razy do kamery i na mecie na Pla d’Adet melduje się solo. Koszulkę w grochy ma w kieszeni. Jest to zwycięstwo też symboliczne. W 1993 roku w tym samym miejscu z wiktorii cieszy się Zenon Jaskuła, do Rafy jedyny polski zwycięzca etapowy „Wielkiej Pętli”. Koło się zamyka, coś się zaczyna.