Duet brytyjskiej ekipy dzieli i rządzi w czołówce największego wyścigu świata.
Na półmetku 102. edycji Tour de France na prowadzeniu Brytyjczyk Christopher Froome. Lider ekipy Sky po dwunastu etapach ma 2:52 zapasu nad drugim Tejayem van Garderenem (BMC) i 3:09 nad Nairo Quintaną (Movistar Team).
Brytyjczyk czuć się może jeszcze pewniej, szczególnie, że na 5. miejscu sklasyfikowany jest jego drużynowy kolega Geraint Thomas. Duet zespołu Sky dziś przetrwał ostatni etap w Pirenejach, bez trudu odpowiadając na ataki ze strony hiszpańskiej armady – Alberto Contadora (Tinkoff-Saxo), Alejandro Valverde oraz Nairo Quintany (Movistar Team).
Na ostatnich kilometrach faworyci skupili się na walce między sobą, nie interesując się zupełnie walką o etapowe zwycięstwo, po które sięgnął jadący w ucieczce Joaquin Rodriguez (Katusha).
Kiedy Quintana zaatakował, pomyślałem: “o nie!”, bo Richie właśnie skończył pracować. Na szczęście miałem nogę i spokojnie dociągnąłem. Od razu poczułem się lepiej, to był dla mnie spory zastrzyk pewności siebie. Jechałem po tym lepiej i trzymałem równe tempo
– mówił na mecie Thomas, który na ostatnich kilometrach sterował grupą faworytów.
Cieszę się z wysokiego miejsca w generalce, ale dziś nawet o nim nie myślałem. Jedziemy na Froome’a, a dziś obaj mieliśmy dobry dzień
– zapewnił.
Froome w deszczowej aurze radził sobie dobrze, ani razu nie zdradzając oznak zmęczenia i zgrabnie reagując na przypuszczane na przemian ataki kolarzy Movistar Team.
Dobrze było mieć przy sobie Richiego i Gerainta, łatwiej było kontrolować ataki. Jestem im winny po piwie
– uśmiechnął się lider formacji Sky.
Froome rywali sprawdził tylko raz, krótko, ale wobec natychmiastowej reakcji ze strony Quintany i Contadora zrezygnował z dalszego szarpania.
Mój atak miał na celu sprawdzenie rywali. Liczyłem na to, że jeden lub dwóch rywali odpadnie, ale gdy wszyscy zareagowali, postanowiłem jechać oszczędnie i dojechać do mety na jak najlepszym miejscu
– wyjaśnił.
Froome będzie mógł delikatnie odetchnąć – etap 13. prowadzi do Rodez i sprzyjał będzie uciekinierom. Brytyjczyk przy obecnym układzie klasyfikacji generalnej liczy na to, że w Paryżu wśród najlepszych widniały będą dwie koszulki kolarzy Dave’a Brailsforda.
Geraint jest naprawdę mocny. Jechał dobrze w pierwszym tygodniu, a w Pirenejach był po prostu fantastyczny. Wierzę, że może być w czołówce do końca. Bardzo mi pomaga, może uda mu się zająć miejsce na podium albo w czołowej piątce. Rywale będą musieli na niego uważać
– zapowiedział urodzony w Kenii Brytyjczyk.
fot. ASO/B.Bade