Danielo - odzież kolarska

Francuskie opowiastki #14

Dlaczego lokomotywa w pociągu Andre Greipla zaatakowała na dzisiejszym etapie do Plateau de Beille? By zaistnieć? Nie, Marcel Sieberg po prostu się obawiał, że nie zmieści się w czasie karencji.

Ciekawe, czy Niemiec widział tego pana na powyższym zdjęciu z lewej. Koszulka wypasiona, bo w grochy. Spodnie tylko takie jakieś… E, przecież on nie ma spodni, znaczy się spuszczone. Facet miał jakieś przesłanie czy uprawia ekshibicjonizm?

Podobno wczoraj na podjeździe pod Tourmalet Kenneth Vanbilsen wytrzymał lejący się żar z nieba tylko dzięki wypitemu piwu. Że go od razu nie pogoniło… Gonił za to Zak Dempster, ostatni zawodnik w stawce na 11. etapie. Kolarz Bora-Argon 18 jechał kilka metrów przed samochodem „koniec wyścigu”. Zameldował się na mecie ponad 45 minut za Rafałem Majką, przekraczając limit czasu. Po wszystkim płakał jak bóbr, zmiękczając serce komisji sędziowskiej, która pozwoliła mu kontynuować Tour. Niestety Australijczyk sam się poddał, wycofując się po pierwszej wspinaczce 12. etapu.

Co jeszcze? Mark Cavendish zjeżdżał wczoraj z prędkością 101,91 km/h, co wcale nie było rekordem dnia. Niemal równie szybko pewien policjant złapał biegnącego obok Majki człowieka – prawdopodobnie nasz krajan – z biało-czerwoną flagą. A teraz o historii, tej dawnej i tej bliższej.

Piętnaście lat temu 16 lipca na Courchevel dochodzi do dziwnej demonstracji. Po tym jak na mecie zameldowali się Marco Pantani, Roberto Heras i Lance Armstrong na trasę ruszają ubrani w żółte koszulki pseudo-zawodnicy, którym udaje się wmieszać w peleton. Cel akcji? Nieznany. Efekty? Kilka zdjęć i nagłówki prasowe.

W 1994 roku z Tour de France wycofuje się debiutant Erik Zabel. Co ciekawe, w następnych razach trzynaście razy dojeżdżał do Paryża, nie opuszczając wcześniej imprezy. Thomas Voeckler w 2011 roku na Plateau de Beille broni prowadzenia w klasyfikacji generalnej. Dokładnie siedem lat wcześniej tak sztuka powiodła mu się po raz pierwszy.

16 lipca na starcie etapu do Saint Flour w kolumnie brakuje Christophe Bassonsa. Francuz, który mimo swojej przeszłości w Festinie nigdy nie został przyłapany na dopingu, został „zaszczuty” przez Armstronga. Teksańczykowi nie spodobały się krytyczne teksty pisane przez Bassonsa. Zupełnie inną historię napisał Michel Pollentier. Najpierw w 1978 roku triumfował na Alpe d’Huez i założył maillot jaune, później został przyłapany na środku fremdurin.

Aha, i dzisiaj Miguel Indurain obchodził swoje 50. urodziny. „Big Mig”, mający 1,88 m wzrostu, pięć razy wygrywał Tour de France (1991-1995), oprócz tego dwukrotnie był najlepszy w Giro d’italia (1991, 1992). We Francji pierwszy raz pojawił się w 1985 roku u boku Pedro Delgado. Dziewięć lat później wpadł na salbutamolu, zdołał przedłożyć jednak atest lekarski. W wieku 32 lat zakończył swoją karierę w 1997 roku.