Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2015: wypowiedzi po 12. etapie

Michał Kwiatkowski próbował, uciekał, pięknie walczył. Nie wygrał, ale został uznany po raz drugi w tegorocznym Tour de France najwaleczniejszym zawodnikiem wyścigu.

Włączyłem się do walki o zwycięstwo etapowe, z czego bardzo się cieszę, ale na ostatnim podjeździe pod sam Plateau de Beille nie dałem rady góralom. Ciężko było kręcić z przodu razem z Sepem Vanmarcke (LottoNL-Jumbo). Poszedł z mojej strony pełny gaz, bo chciałem uciec od górali

– mówił nasz mistrz świata, który trochę niespodziewanie znalazł się w odjeździe.

Chyba Sep i ja podjęliśmy dobrą decyzję, by oddalić się od rasowych specjalistów od wspinania się. Agresywny zjazd zaprocentował powiększeniem przewagi, która była potrzebna przed finałem. Dobrze razem współpracowaliśmy. Szkoda, że nasza przewaga nie wystarczyła. Jednak jest ci trochę głupio, kiedy zostajesz złapany 7,6 km przed kreską

– dodał Polak jeżdżący dla Etixx-Quick Step.

Padający deszcz był nawet miłą odmianą po upałach, które dokuczały nam w ostatnich dniach. Walczyłem do końca, choć tym razem bez powodzenia, to cieszę się, że z dnia na dzień jest lepiej. To wspaniałe uczucie podjąć taką akcję w koszulce mistrza świata na etapie Tour de France. Do Paryża długa droga. Jestem zmotywowany, zespół jest zmotywowany, będziemy do końca poszukiwać swoich szans.

Ostatecznie „Kwiato” uplasował się na 12. etapie na 27. pozycji. Po zwycięstwo sięgnął Joaquim Rodriguez (Katusha), dla którego był to trzeci etapowy triumf w „Wielkiej Pętli” w karierze.

Po dwóch pierwszych pirenejskich etapach moje samopoczucie było takie sobie, nawet niskie. Żeby je poprawić, trzeba było się urwać. Przyjeżdżam na grand toury, by wygrać generalkę. Kiedy jednak ta mi ucieka, koncentruję się na etapach. Przedwczoraj złapał mnie wilczy głód, wczoraj upadłem w neutralnej strefie. Dzisiaj mogło pójść mi już tylko lepiej

– tłumaczył „Purito”.

Hiszpan mieszka jedynie 50 kilometrów od Plateau de Beille, świetnie zna te tereny.

Tysiąc razy marzyłem o tym, by wygrać tutaj na samej górze. Na trasie widziałem wielu znajomych, którzy przyszli mi kibicować. Chociaż ostatnie kilometry nie były łatwe, mogłem się nimi delektować

– oznajmił Rodriguez.

Z dalekiej podróż po ostatnich niezbyt udanych górskich etapach wrócił Romain Bardet.

Przez ostatnie dni nie byłem w stanie podążyć za peletonem, to była katastrofa. Teraz się trochę zrehabilitowałem. Podchodziłem do Touru z myślą o top 5. Będę jeszcze walczył

– wyjawił młody Francuz z Ag2r, który dzisiaj zajął trzecią lokatę.

W generalce bez zmian. Faworyci przyjechali razem. Prowadzi nadal Chris Froome (Sky), Nairo Quintana jest trzeci.

Ciężki etap, również przez pogodę i zmianę temperatury. Deszcz nam nie pomógł. Próbowaliśmy zaatakować rywali, ale Froome i jego koledzy wszystko mieli pod kontrolą. Wierzę jednak, że dla nas mogą przyjść jeszcze szczęśliwe chwili

– mówił Kolumbijczyk z Movistar.

Alberto Contador (Tinkoff Saxo) plasuje się na szóstej pozycji:

Dzisiaj wszyscy jechaliśmy na tym samym poziomie, każdy atakował. Ja też, ale nie udało się. Mam nadzieję, że uda się w ostatnim tygodniu, trzeba próbować.

fot. ASO/B.Bade