Dlaczego Elia Viviani podniósł na mecie prawą rękę w stronę nieba? Swoje zwycięstwo na etapie Giro d’Italia w Genui 26-letni zawodnik teamu Sky zadedykował mechanikowi Franco Farronato, który zmarł w połowie marca.
Franco był przy mnie od kiedy skończyłem osiem lat. Ten triumf chciałbym właśnie mu sprezentować
– mówił szczęśliwy Viviani, który na kresce wyprzedził dzisiaj Moreno Hoflanda (LottoNL-Jumbo) oraz Andre Greipla (Lotto Soudal).
Przyjechaliśmy na Giro, by pomagać Richie Porte w generalce. Ale dzisiaj wszyscy jechali idealnie dla mnie. Po wczorajszej drużynówce byliśmy niezadowoleni i rozczarowani, tym bardziej chcieliśmy dzisiaj pokazać kilka niezłych akcentów
– dodał Viviani.
W niedzielę finałowa prosta prowadziła lekko pod górkę. Zabawę rozpoczęły zespoły Trek oraz Lampre-Merida, które wyprowadzały Giacomo Nizzolo oraz Sacha Modolo. Jednak ich pociągi się „wykoleiły”, Michael Matthews (Orica-GreenEdge), podobnie jak Greipel, byli zmuszeni rozpocząć długi sprint do mety. Za długi.
Za szybko zacząłem. Być może podjęliśmy błędną decyzję, by wejść w ostatni zakręt na pierwszych pozycjach
– oznajmił krótko młody Australijczyk, który uplasował się na siódmej lokacie, lecz objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Maglia rosa odebrał swojemu drużynowemu koledze Simonowi Gerransowi, chociaż nie zdobył żadnej bonifikaty czasowej.
Za szybko, za szybko. Na 50 metrów do końca Viviani był po prostu mocniejszy i szybszy. Szkoda, będę miał jednak kilka innych szans, by odnieść etapowe zwycięstwo
– tłumaczył Greipel. Niemiec tak naprawdę rozprowadzał dzisiaj… Hoflanda.
Gdy wyprzedziłem Greipla, myślałem, że etap już jest mój. Jednak kiedy popatrzyłem w prawo, zobaczyłem zbliżające się koło. Próbowałem jeszcze przyspieszyć, nie wystarczyło
– oznajmił Hofland.