Danielo - odzież kolarska

Kilka wniosków po Walońskiej Strzale i Liege-Bastonge-Liege

Ardeny za nami. Niewątpliwe wydarzyło się wiele ciekawych rzeczy, które warto wyróżnić. 

Obydwa ardeńskie klasyki padły łupem Alejandro Valverde (Team Movistar). W Fleche Wallonne Hiszpan wyprzedził Juliana Alaphilippe’a (Etixx-Quick Step) i Michaela Albasiniego (Orica GreenEdge), a w Liege-Bastogne-Liege ponownie młodego Francuza i Joaquima Rodrigueza (Katusha).

Bezkonkurencyjny Valverde

Tak naprawdę nie było chwili w tych dwóch wyścigach, kiedy przyszło mi do głowy, że Alejandro Valverde może nie wygrać. “Balaverde” był po prostu najmocniejszy, co skrzętnie wykorzystał. Na szczególną uwagę zasługuje jego triumf w “Staruszce”. Podczas kluczowych momentów wyścigu był osamotniony, a mimo to zachował zimną głowę. Mimo tego, że Astana i Katusha miały przewagę liczebną to nie dał się pokonać. Szczególnie widać było to podczas końcówki, gdy w Ans zaatakował Dani Moreno, Valverde nie pogonił zanim, tylko poczekał aż ten się “zagotuje”, dalej przystąpił to finiszu i okazał się najlepszy. To już trzecie zwycięstwo Hiszpana w tym monumencie, co stawia go w roli jednej z największych gwiazd kolarstwa.

Talent Alaphilippe’a

W sytuacji niemożności Michała Kwiatkowskiego idealnie odnalazł się Julian Alaphilippe. O tym, że Francuz jest niebagatelnym talentem wiedzieliśmy już od dawna. On sam mozolnie to potwierdzał od początku jazdy dla kontynentalnego oddziału Etixxu. Następnie podpisał zawodowy kontrakt z Omegą Pharmą – Quick-Step. Już w pierwszym zawodowym sezonie wygrał etap Tour de I’Ain oraz finiszował na 5. miejscu w GP Ouest France – Plouay. W tym sezonie nie wykazywał się niczym nadzwyczajnym, aż przyszedł czas na ardeński tryptyk. Młody Francuz najpierw zajął 7. miejsce w Amstel Gold Race, a później zaskoczył wszystkich 2. miejscami w Fleche Wallonne i Liege-Bastonge-Liege. Jak na tak młody wiek to świetne wyniki, które pokazują, że jest to materiał na niesamowitego kolarza. Ponadto jest cierpliwy, pokorny i zna swoje miejsce w szeregu, a to na pewno przyda mu się w dalszej karierze. Niepokoić nas może tylko to, że jeśli będzie rozwijał się w takim tempie to zachwieje pozycje lidera w klasykach Michała Kwiatkowskiego.

Człowiek pech Martin

To miał być tydzień Irlandczyka, a skończyło się jak zawsze. Po 15. miejscu w Amstel Gold Race Daniel Martin miał apetyt na zwycięstwa Fleche Wallonne i Liege-Bastonge-Liege. Niestety w obydwu tych wyścigach zaplątał się w kraksy, co już powoli przestaje dziwić. Niestety do Martina powoli przywyka łatka człowieka kraksy. Teraz, gdy słyszę, że się przewrócił to nie wiem, czy śmiać się czy płakać. Z czego to może wynikać? To pech, czy po prostu brak koncentracji lub zwykła nieuwaga. Tego się nie dowiemy, jednak na pewno tych wypadków ma ostatnio za dużo. W ubiegłym roku dwa (Liege-Bastonge-Liege i Giro) w tym roku tak samo. Daniel Martin posiada z pewnością ogromny talent, którego jeszcze nie wykorzystał i jeśli nauczy się omijania kraks to osiągnie wyniki na miarę swojego potencjału.

Purito nadal bez “Staruszki”

Joaquim Rodriguez po raz kolejny musiał obejść się smakiem i zadowolić jedynie najniższym stopniem podium w “La Doyenne”. Mimo tego, że Katusha pojechała taktycznie bardzo dobry wyścig to on nie potrafił tego wykorzystać. “Purito” z najlepszych lat mógłby nawiązać równą walkę na finiszu z Valverde, jednak od od pewnego czasu można zauważyć, że Rodriguez zatracił dynamikę, z której niegdyś słynął. Poświęcił to dla wydajniejszego pokonywania podjazdów, jednak na razie nie widać, żeby mu się to opłacało. Nie wygrał żadnego Grand Touru i monumentu od Lombardii 2013. Czas mija nie ubłagalnie, a doświadczonemu już Hiszpanowi coraz ciężej będzie osiągnąć upragniony rezultat.

Wellensem być

Tim Wellens postanowił zaatakować na wyścigu Fleche Wallonne na podjeździe Cote de Cherave. Belg wyrobił sobie niewielką przewagę i zaczął ostatni podjazd pod Muur de Huy z niewielką przewagą. Belg szybko został dogoniony i niby nie byłoby w tym nic specjalnego. Jednak godna pozazdroszczenia jest chwila, gdy rozpoczynasz kluczową wspinaczkę jednego z największych wyścigów, która notabene jest wymalowana twoim imieniem. To musi dodawać wiele motywacji. Wellensowi nie udało się wygrać, co więcej zakończył rywalizację na 31. miejscu – to nie istotne. Takiego zawodnika jak on będziemy pamiętać z właśnie takich akcji – zero kalkulacji, bez oglądania się za siebie, pełne ryzyko, “full gas”. Ponadto na pewno zobaczymy go w takiej próbie jeszcze nie raz.

Kreuziger i Fuglsang poszli Va Bank

Roman Kreuziger i Jacob Fuglsang zostali autorami chyba najciekawszej akcji tegorocznej Staruszki. Do tej dwójki dołączył jeszcze Giampaolo Caruso, ale Włoch starał się unikać pracy ze względu na to, ze z tyłu jechali Dani Moreno i Joaquim Rodriguez. Mimo wszystko ucieczka solidnie sobie poczynała i gdyby na “Świętym Mikołaju” Zdenek Stybar nie narzucił tak wysokiego tempa to mogłoby skończyć się różnie. Ponadto Kreuziger i Fuglsang ukończyli rywalizację w pierwszej grupie odpowiednio na 5. i 9. miejscu. Należy ich pochwalić za taką akcję, poklepać po plecach i przypomnieć o słynnej maksymie Marcina Sapy – “kiedyś mnie nie dogonią”.

fot. ASO/B.Bade