Danielo - odzież kolarska

Kilka wniosków po Kraju Basków i Paryż-Roubaix

Kolejna dwa ważne wyścigi za nami. I kolejny materiał do analizy.

W zakończonym w sobotę wyścigu Vuelta al Pais Vasco triumfował niespodziewanie Joaquim Rodriguez (Katusha) przed Sergio Heano (Team Sky) i Ionem Izagirre (Team Movistar). Paryż-Roubaix ujarzmił John Degenkolb (Giant-Shimano), który pokonał Zdenka Stybara (Etixx-Quick Step) i Grega Van Avermaeta (BMC Racing Team).

Degenkolb niczym profesor

John Degenkolb (Giant-Shimano) wygrał właśnie swój drugi monument w tym roku. Wiosna należy do niego. Można już oficjalnie stwierdzić, że wskoczył na zdecydowanie wyższy poziom. Jak już wcześniej pisaliśmy jego kariera rozwijała się stopniowo i tegoroczne sukcesy nie są niczym niespodziewanym. One musiały nadejść, Degenkolb po prostu na nie ciężko zapracował, a teraz trud się zwraca w postaci kolejnych laurów.

Co do samego wyścigu. Niemiec pojechał bez fajerwerków, ale koncertowo pod względem taktycznym. W odpowiednim momencie wysłał w odjazd swojego pomocnika Berta De Backera, który nota bene ma spory udział w zwycięstwie. Gdy Van Avermaet i Lampaert wyrobili sobie dużą przewagę Niemiec ruszył, szybko ich złapał, wykorzystując przy tym De Backera, a następnie okazał się najszybszy na welodromie w Roubaix z siedmioosobowej grupki.

Recydywa Etixxu

Można powiedzieć, że belgijska drużyna Etixx-Quick Step pojechała jak zwykle tej wiosny. Kontrolowała cały wyścig, ale nie odniosła zwycięstwa. Zawiódł ubiegłoroczny triumfator Niki Terpstra nie czujący się najlepiej i mający inne zadania. W takiej sytuacji ciężar liderowania spadł na Zdenka Stybara, który wywalczył 2. miejsce. Nie wygląda to najgorzej, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że Etixx miał najwięcej zawodników w końcówce wyścigu, aż ciśnie się na usta słowa “spartolili wyścig”. Nikt nie zaatakował na poważnie na ostatnim pięciogwiazdkowym sektorze Le Carrefour de l’Arbre, a tu można było wygrać wyścig. Słowa uznania dla Yvesa Lampearta. Młody Belg zabrał się w odjazd z Gregiem Van Avermaetem, który jak się później okazało dojechał na metę. Niestety on miał inne zadania i pomagał Stybarowi.

Warto zwrócić uwagę, że w dwóch innych brukowanych klasykach Ronde van Vlaanderen i Omloop Het Nieuwsbald było podobnie. Spektakularne, albo jak kto woli frajerskie porażki zaczynają być znakiem rozpoznawalnym drużyny Patricka Lefevere’a.

Lotto, Sky, Kristoff, Vanmarcke i Sagan zawiedli

Peter Sagan: Milano-Sanremo 2015

Dwie bardzo mocne drużyny Lotto Soudal i Team Sky nie popisały się w 113. edycji Paryż-Roubaix. Belgijska ekipa bardzo długo jechała w licznym składzie, a zawodnicy w czerwonych koszulkach często znajdowali się w ucieczkach. Niestety na nic się to zdało. Kompletnie zawiódł młody Tiesj Benoot. Bardzo szybo spuchł Andre Greipel. Zbyt wcześnie zaatakował Jurgen Roelandts. W efekcie najlepsze 9. miejsce zajął Jens Debusshere. Podobnie było u Niebiańskich bardzo szybko z walki przez upadek wypadł Geraint Thomas, równie szybko dość miał Ian Stannard. Cała nadzieja była w Bradley’u Wigginsie. Niestety szlachcic zaatakował w złym momencie i jego ostatni występ w barwach czarnych koszul wieńczył na 18. miejscu. Cicho i niespodziewanie 8. lokatę wywalczył Luke Rowe.

Duże były oczekiwania wobec Alexandra Kristoffa (Katusha), który miał za sobą niesamowitą serię zwycięstw 3 Dni de Panne, Ronde Van Vlaanderen i Scheldeprijs. Jednak Paryż-Roubaix to było za dużo. Norweg od samego początku nie wyglądał zbyt dobrze, ale mimo tego zajął wysokie 10. miejsce. Swoje i tak już tej wiosny zrobił. Teraz może się szykować na Tour de France.

Piekło było ostatnią okazją do uratowania kampanii klasyków dla Sepa Vanmarcke (Team LottoNL Jumbo), ale Belg jej nie wykorzystał. Po prostu nie udało mu się przygotować odpowiedniej na te wyścigi tak jak rok i dwa lata temu. W podobnym położeniu znalazł się Peter Sagan (Tinkoff-Saxo). Słowak szarpał i atakował, ale na nic się to zdało. Tej wiosny forma po raz kolejny nie pozwoliła mu wygrać monumentu. Pozostaje mieć nadzieje, że Sagan nie ulegnie pod ciężarem rosnącej presji i wygra jakiś etap na Tour de France.

Małe plusiki dla Van Avermaeta, Elmigera, Keukeleire’a i Senechala

U Grega Van Avermaeta (BMC Racing Team) wszystko w porządku, po raz kolejny nie wygrał wielkiego wyścigu, ale tym razem nie zamierzam go ganić. Belg zaatakował w odpowiednim momencie i stał się kreatorem odjazdu, który dojechał na metę. Triumfu nie odniósł, ale zanotował kolejne podium i ustanowił swój najlepszy wynik w Piekle Północy. Kolejny solidny występ zaliczył Martin Elmiger (IAM Cycling). Mistrz Szwajcarii niespodziewanie uratował brukową kampanię dla swojej drużyny, czego nikt się nie spodziewał. Ciekawe, co pokaże w Amstel Gold Race.

Na miarę własnego talentu zaczyna w końcu jeździć Jens Keukeleire (Orica GreenEDGE). Wydaję się, że w końcu odnalazł się w australijskiej drużynie i na brukach jeszcze może coś osiągnąć. Najlepszym Francuzem w tegorocznym Paryż-Roubaix okazał się zaledwie 21-letni Florian Senechal (Cofidis). Wszyscy przewidywali, że będzie to Arnaud Demare (FDJ), ale jemu przytrafił się defekt. Młodziak pojechał dobry wyścig i pokazał, że drzemie w nim ogromny potencjał, którego nie można zatracić.

Wrócił “Purito”

Il Lombardia 2012 di ciclismo - Gara

Joaquim Rodriguez (Katusha) w końcu przypomniał sobie smak zwycięstwa. Katalończyk w tydzień wygrał więcej (2 etapy i generalka Vuelta al Pais Vasco) niż przez cały ubiegły rok (etap i Volta a Catalunya). To może znak, że nie jest jeszcze z nim tak źle. W zbliżających się ardeńskich klasykach “Purito” będzie jednym z głównych faworytów do odniesienia zwycięstwa, a dalej czeka Tour de France. Warto też zwrócić uwagę, że Hiszpan pojechał najlepszą w swoim życiu jazdę indywidualną na czas, który zapewniła mu zwycięstwo.

Odrodzenie Henao

Sergio Luis Henao (Team Sky) dopiero podczas Settimana Internazionale Coppi e Bartali wrócił do ścigania po fatalnym złamaniu nogi, jakiego nabawił się w zderzeniu z samochodem na rekonesansie trasy etapu jazdy indywidualnej na czas Tour de Suisse 2014. W drugim poważnym starcie Vuelta al Pais Vasco Kolumbijczyk od razu pokazał, że nie zapomniał jak się jeździ. Zaraz po 3. etapie włożył żółtą koszulkę lidera, którą musiał oddać dopiero po czasówce. Forma jest, więc Henao powinien być w czołówce w Ardenach, a później czeka go zapewne start w Tour de France.

Zaskoczyli Yates i Zakarin

Początkowo liderem Oriki GreenEDGE na Vuelta al Pais Vasco miał być Adam Yates, lecz szybko wycofał się z wyścigu z powodu kraksy. Liderem w takiej sytuacji został jego brat Simon. Okazało się, że świetnie go zastąpił. Młody Brytyjczyk zajął 5. miejsce w klasyfikacji generalnej w walce z wielkimi nazwiskami.  Wspólnie z bratem w przyszłości mogą wiele namieszać.

Nadspodziewanie wysokie 9. miejsce w Kraju Basków zajął Ilnur Zakarin (Katusha). Tatar ogólnie pojechał dobry wyścig, atakował i był widoczny, mimo tego, że był dopiero trzecim nożem w swojej ekipie. Wiemy, że ma na swoim koncie wpadkę dopingową, ale każdemu należy dać drugą szansę. Czy ją wykorzystał. Jeśli wszystko będzie w porządku to może stawiać przed sobą kolejne cele.

Polacy rozczarowali

Z pewnością o wiele więcej spodziewaliśmy się po Polkach po minionym tygodniu, ale po kolei. Michał Kwiatkowski (Etixx-Quick Step) zajął 8. miejsce w Vuelta al Pais Vasco. Mistrz świata nie poprawił jazdy w górach i starał się minimalizować straty, co nie za bardzo mu wyszło. Warto jednak zwrócić uwagę, że to dla niego tylko etap przygotowań do ardeńskich klasyków, jeśli tam pójdzie coś nie tak, wtedy możemy zacząć się niepokoić. Jak słusznie zwrócił uwagę jeden z naszych forumowiczów, że wystarczy już tłumaczeń typu “ciągle się uczę”. Uczymy się całe życie, ale mistrz świata nie powinien szukać takich usprawiedliwień z powodu niezadowalającego wyniku.

W wyścigu przeciętnie spisał się Rafał Majka (Tinkoff-Saxo). Polak był nierówny, co zaowocowało tylko 15. lokatą w generalce. Jednak trzeba dostrzec jeden pozytyw – forma jest zdecydowanie lepsza niż we wcześniejszych wyścigach i na ardeńskie klasyki można spoglądać z umiarkowanym optymizmem. Jego kolega z drużyny Maciej Bodnar również wypadł słabo w Paryż-Roubaix. Wiemy, że jego główne i właściwe jedyne zadanie to pomoc Peterowi Saganowi, ale liczyliśmy choćby na delikatną poprawę 42. pozycji sprzed roku. Niestety nie udało się. Maciek zajął 78 miejsce, a jego lider też się nie popisał.

fot. ASO/B.Bade / Tinkoff-Saxo / LaPresse