Nazywam się Degenkolb. John Degenkolb. Jestem zwycięzcą Mediolan-San Remo oraz Paryż-Roubaix. Spełniam moje marzenia.
Pierwszym triumfatorem „Piekła Północy” był w 1896 roku Josef Fischer – Niemiec reprezentujący wówczas barwy Cesarstwa Niemieckiego. Na następną wygraną nasi zachodni sąsiedzi czekać więc prawie 120 lat.
Ale to nie wszystko. Sprinter ekipy Giant-Alpecin jest pierwszym od sezonu 1986 i Seana Kelly zawodnikiem, który w jednym roku był najlepszy zarówno na trasie „Primavery”, jak i Roubaix. Jak wyglądała jego dotychczasowa kariera?
W latach 2008-2010 ścigał się dla drużyny Thüringer Energie. W tym czasie został najpierw brązowym (2008), a potem srebrnym (2010) medalistą mistrzostw świata orlików. Na trasie Ronde van Vlaanderen U23 (2009) zajął trzecie miejsce. Wygrywał etapy i generalkę Thüringen-Rundfahrt oraz odcinki Tour de l’Avenir.
Potem na jeden rok trafił do Highroad. Choć był debiutantem w pierwszej dywizji, a jego konkurentami wewnątrz teamu był m.in. Mark Cavendish, „Dege” odniósł pięć zwycięstw, w tym etap Criterium International, Rund um den Finanzplatz. W swoim premierowym występie w Roubaix uplasował się na 19. lokacie.
Po rozpadzie Highroad Degenkolb podpisał kontrakt z prokontynentalnym zespołem z Holandii: Argos-Shimano. Wtedy się zaczęło. Pięć etapów w Vuelta a Espana (2012), etap Tour de Pologne w Krakowie (2012). Sezon 2013 to wygrane w Vattenfall Cyclassics, Paryż-Tours, etap Giro d’Italia czy 9. miejsce w Ronde.
W ubiegłym roku Degenkolb cieszył się z czterech etapowych wiktorii na Vuelcie czy Gandawa-Wevelgem. Piętnaście razy meldował się na kresce jako drugi m.in. w Roubaix.
A teraz znajduje się na samym topie. W jego planach znajdują się mistrzostwo Niemiec, etap Tour de France oraz MŚ w Richmond (USA). Degenkolba stać jeszcze na bardzo wiele.
fot. ASO/B.Bade