Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2014: ciekawostki #16

Pierwszy raz w historii peleton Tour de France zawitał w Nimes, gdzie kończy się dzisiejszy etap, w swojej premierze w 1903 roku, jednak miasto nie pełniło funkcji gospodarza startu czy też mety.

Dwa lata później Nimes znalazło się w programie wyścigu, którego zwycięzcę wyławiano nie na podstawie najszybszego czasu przejazdu, tylko zebranych punktów. W sumie osiem razy „Wielka Pętla” rozgrywana była w tej formule. Lecz pomysł na dłuższą metę się nie sprawdził.

Wczoraj mieliśmy polski dzień na trasie Tour de France, datę 19 lipca 2014 roku zapamiętamy z pewnością na długo. A pamiętacie co się wydarzyło 20 lipca w ostatnich latach?

Rok 2006 to oczywiście „zmartwychwstanie” Floyda Landisa na drodze do Morzine. Dzień wcześniej Amerykanin stracił mnóstwo minut, nic się nie układało. Następnego dnia odjeżdża na pierwszym z czterech podjazdów, pedałuje samotnie, dogania ucieczkę, wygrywa, redukuje straty w generalce. Już tylko 30 sekund brakuje mu do maillot jaune. Potem się dowiedzieliśmy, że lider teamu Phonak walczył napompowany testosteronem. UCI zabiera mu zwycięstwo, oficjalnym triumfatorem francuskiego grand touru zostaje Oscar Pereiro.

Ten sam Pereiro wypada z trasy na zjeździe z Col Angel w 2008 roku. Przelatuje ponad barierką i spada na wyasfaltowaną drogę poniżej. O dziwo – całe szczęście! – mimo licznych obrażeń Hiszpan czuje się dobrze. Wielką bliznę na ręce próbuje po kilku miesiącach zamaskować tatuażem.

W 2011 roku zjeżdżając do Pinerolo Thomas Voeckler traci kontrolę nad rowerem, mija się z zakrętem i wlatuje na przydomowy taras. Gdyby nie otwarta furtka, ciężko powiedzieć, co by się stało… Francuz szybko wraca na swojego bike’a, kręci dalej i traci do swoich rywali jedynie 27 sekund. Prowadzenie w generalce obronione.

Po swoje pierwsze zwycięstwo etapowe w Grand boucle w 1996 roku sięga Jan Ullrich. Zamiast aerodynamicznego kasku młody Niemiec założył sobie czapeczkę. Dystans czasówki między Bordeaux a Saint Emilion (63,5 km) pokonuje ze średnią prędkością 50,45 km/h.

Dziesięć lat wcześniej w alpejskim Serre-Chevalier dochodzi do zmiany warty. Bernard Hinault oddaje pole młodszym. Atakuje Szwajcar Urs Zimmermann, pędzi za nim Greg LeMond. Na mecie Francuz do młodego Amerykanina traci ponad trzy minuty, LeMond pierwszy raz zakłada żółtą koszulkę. Hinault z kolei już nigdy więcej jej na sobie nie poczuje, w całej swojej karierze przez 79 dni kręcił w żółtku.