Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2014: echa wczorajszego wypadu do piekła

Wielki fan Paryż-Roubaix Fabian Cancellara skrytykował organizatorów Tour de France za wczorajszy brukowy etap. „Spartakus” oczywiście nic nie ma przeciwko kostce, niekoniecznie jednak na trasie Grand touru.

Świństwo, wyścig był chaotyczny. Taka trasa nie powinna się mieścić w programie Touru

– stwierdził Szwajcar z zespołu Trek.

Podobnego zdania był Tejay van Garderen (BMC Racing). Amerykańska nadzieja bezpośrednio zwróciła się do dyrektora Touru Christiana Prudhomme’a i reszty kierownictwa:

Macie swój dramat, który chcieliście mieć. Jego ofiarą padł obrońca tytułu.

Chris Froome (Sky) nie miał, przynajmniej pretensji do Amaury Sport Organisation (ASO), bardziej niż „Wielką Pętlą” zajęty był własnym zdrowiem.

Jestem smutny, rozczarowany, nie wiem, co mam robić. Nie wiem, kiedy wrócę do ścigania

– zatwittował. Froome doznał kontuzji nadgarstka, jego szef Dave Braisford zapowiedział, że „Białego Kenijczyka” powinniśmy zobaczyć w Vuelta a Espana.

Prudhomme bronił koncepcji przeprowadzenia środowego etapu mówiąc:

Bruk należy do północnej Francji, a tym samym do Touru. Zwycięzca Touru musi umieć jeździć po każdej nawierzchni. Na pewno powrócimy jeszcze na kostkę. Oczywiście, wolelibyśmy rozegrać etap w słońcu, na pogodę nie mamy jednak wpływu.

Wtórował mu nie byle kto, bowiem sam Eddy Merckx. „Kanibalowi” niestraszne były kocie łby, szutry, dziurawy asfalt czy najwyższe podjazdy świata.

Byliśmy świadkami niesamowitego dnia. Gdybym sam się jeszcze ścigał, zakochałbym się w takim etapie

– mówił Belg.

A Geraint Thomas (Sky) wczoraj się po prostu nieźle… bawił.

Straciliśmy Chrisa, co jest naturalnie bardzo złą informacją, ale takie jest też kolarstwo. Etap był stresujący, jednak po jakimś czasie sprawił mi mnóstwo frajdy.

Foto: english.cntv.cn