0.868 sekundy. Tyle dokładnie wynosiła różnica między Szymonem Rekitą a Przemysławem Kasperkiewiczem po 40 kilometrach wyścigu jazdy indywidualnej na czas.
Na podiach Mistrzostw Polski i Górskich Mistrzostw Polski stawali już razem w przeszłości. W 2012 roku w wyścigu na czas juniorów górą był Rekita. “Kasper” kilka miesięcy później wygrał z kolei GMP, przed rokiem w Sobótce zajęli odpowiednio 2. i 3. miejsce. W tym roku, w deszczowej Zawoni, rozegrali między sobą pojedynek o mistrzostwo polski orlików w jeździe indywidualnej na czas.
Po pokonaniu 40 kilometrów reprezentujący barwy włoskiej ekipy GFDD Altopack Rekita notował czas 50:59 i czekał już tylko na przejazd ostatniego rywala – jadącego w koszulce czeskiego Bauknecht-Author Kasperkiewicza. 20-latek z Kalisza zatrzymał sędziowski pomiar czasu w niemal dokładnie tym samym czasie i o podziale medali decydowały ułamki sekundy.
To był trudny wyścig, szczególnie przez warunki jakie nas przywitały. Wiedziałem, że będzie padało i że łatwo nie pójdzie – Przemek jest w tym roku naprawdę w bardzo dobrej formie, rywalizacja z nim jest zawsze ciężka. Dlatego też jestem podwójnie zadowolony, że udało mi się wygrać
– powiedział Rekita po dekoracji w centrum Zawoni.
Na pewno wolałbym, żeby to było 10 sekund, a nie pół sekundy. Zawsze pozostawia to jakiś niedosyt, to było dosłownie pchnięcie roweru przed siebie. Myślę, że z Szymonem stoczyliśmy fajny pojedynek. Dałem z siebie wszystko i myślę, że mogę być zadowolony ze swojego wyniku
– mówił Kasperkiewicz, dla którego jest to już drugi srebrny medal w gronie orlików.
Minimalna różnica między pierwszy a drugim zawodnikiem to nie jedyna niewielka różnica w stawce. Tylko 5 sekund do Rekity stracił Bartosz Warchoł (TKK Pacific Toruń), w tym roku świetnie spisujący się na trasach Karpackiego Wyścigu Kurierów i Wyścigu Pokoju U23. Kolejni kolarze notowali straty ponad minuty, a czołowa dziesiątka zamknęła się w dwóch i pół minutach straty.
Od dłuższego czasu szykowałem się na czasówkę, no w miarę się udało. Jest poprawa, ale mogłoby być lepiej, naprawdę niewiele zabrakło. Deszcz nie przeszkadzał mi za bardzo – najpierw padało, ale potem przestało
– powiedział na mecie brązowy medalista.
Czasy czołowej trójki wypadły także bardzo dobrze na tle starszych kolegów. Gdyby wyniki Rekity, Kasperkiewicza i Warchoła wliczyć do wyścigu elity mężczyzn, zajęliby oni odpowiednio 6., 7. i 8. miejsce.
Cała trójka szykuje się teraz do wyścigu ze startu wspólnego w Sobótce, czyli drugiej odsłony walki o medale w kategorii młodzieżowej.
Na pewno nie odpuszczę wyścig ze startu wspólnego. Mistrzostwa Polski to loteria, każdy ma szansę, żeby wygrać. Przewagę mają oczywiście zespoły z większą liczbą zawodników, my jedziemy we trójkę i zobaczymy co się wydarzy
– powiedział Rekita, który na starcie w Sobótce stanie wraz z drużynowymi kolegami – Dawidem Wypychem i Gracjanem Szelągiem.
Decyzji co do startu nie podjął jeszcze Przemysław Kasperkiewicz, który zastanawia się nad spróbowaniem swoich sił w gronie elity.
Nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji, ale możliwe, że wystartuję w wyścigu elity. Przed rokiem jechałem wyścig orlików, rywale bardzo mocno pilnują, a start w niedzielę byłby dobrym sprawdzeniem się. Po mistrzostwach będę musiał odpuścić na 2-3 tygodnie – mój sezon zaczął się w lutym, czuję się już nieco zmęczony, a forma nie jest już najwyższa. Start wspólny to ostatni dzień by dać z siebie wszystko
– podkreślał.
Copyright © rowery.org. Wszelkie prawa zastrzeżone.