Danielo - odzież kolarska

Mistrzostwa Polski 2023. Marcin Budziński z wynikiem życia

Alan Banaszek, Filip Maciejuk i Marcin Budziński na podium mistrzostw Polski w kat. elity mężczyzn

Marcin Budziński nie przypomina zawodnika najlepiej jeżdżącego na rantach i płaskich jak stół trasach. 25-letni kolarz, drugi zawodnik Małopolskiego Wyścigu Górskiego, lepiej czuje się na pagórkowatych trasach, ale w niedzielę miał dobry dzień i z Ostrołęki wyjechał z brązowym medalem mistrzostw Polski.

Budziński w finale wyścigu ze startu wspólnego elity mężczyzn był jednym z trzech kolarzy HRE Mazowsze Serce Polski w kluczowej akcji i znalazł się z Filipem Maciejukiem (Bahrain Victorious) i Alanem Banaszkiem (Human Powered Health).

Trochę niedosyt, jak to po wyścigu. Była nas trójka, ja byłem trzeci, na finiszu dosłownie centymetry zadecydowały, jaki to będzie kolor medalu… ale też miałem świadomość, że odjeżdżam chyba z najlepszymi zawodnikami dnia. Było widać jak jechali, jak im zależało, chyba byli najsilniejsi

– powiedział już na spokojnie, po kontroli antydopingowej w Ostrołęce.

Marcin Budziński do polskiego peletonu elity wszedł w 2019 roku jako zawodnik ekipy Hurom, potem Wibatechu, a od 2021 roku ściga się w zespole prowadzonym przez Dariusza Banaszka. W 2022 roku pokazał się kilkoma miejscami w dziesiątkach wyścigów kategorii 1.2, m.in. w Słowenii i w Danii, a w trwającym sezonie wskoczył na wyższy poziom w etapówkach rangi 2.2. 

Piąte miejsce w Istrian Spring Trophy, jedenaste w Circuit des Ardennes, dziesiąte w Tour d’Eure-et-Loir i drugie w Małopolskim Wyścigu Górskim to nie wyniki, które wylądują na czołówkach portali, ale pokazały równość i powtarzalność, tym bardziej jeśli wziąć pod uwagę, że trzy razy do etapowego sukcesu nie zabrakło wiele.

Duży sukces, to mój pierwszy medal w elicie na szosie, pierwsze jakiekolwiek dobre miejsce. Jestem bardzo zadowolony, pewnie dojdzie to do mnie jutro. Sam się nie spodziewałem, że będę w stanie walczyć na płaskiej trasie. W poprzednim miesiącu walczyłem na Małopolskim [Wyścigu Górskim], we Francji, ale na pagórkowatych czy górskich trasach

– podkreślił Budziński.

Ekipa z Mazowsza broniła tytułu i to jej kolarze musieli reagować na ataki i obsadzać ucieczki. Budziński z Norbertem Banaszkiem i Tobiaszem Pawlakiem obsadzili kluczową akcję dnia.

Początek może wyglądał chaotycznie, ale kontrolowaliśmy. Wiedzieliśmy co nam odpowiada, musieliśmy atakować, żeby ten peleton przyjechał jak najmniejszy, najlepiej jakaś grupka mała. To wszystko wypaliło. Byliśmy w odjeździe we trójkę, potem poszły ataki, tak się znalazłem na czele

– wspominał.

Za wszelką cenę chciałem, żeby w tych odjazdach byli Norbert [Banaszek], Tobiasz [Pawlak] czy Adrian [Banaszek], bo oni dają pewność na finiszach. Po takim dystansie każdy się inaczej zachowuje. Ciężko kogoś nazwać typowym sprinterem, bo te finisze są często o włos. Jak widziałem, że odpowiada nam odjazd, to starałem się chłopakom pomóc.

Marcin Budziński z brązowym medalem mistrzostw Polski w kolarstwie szosowym

Fot. Rowery.org

Gdy z prowadzącej grupki zaatakował Filip Maciejuk, Budziński odpowiedział. W trójce, która powstała, nie pracował i dopiero na ostatniej rundzie w Ostrołęce przypuścił nieskuteczny atak.

W pierwszej akcji, jak odjechałem z Filipem, to pracowałem z nim, żeby pojechało. Przeskoczył do nas Alan, to wtedy wiedziałem, że nie mogłem. Nasi szybcy zawodnicy zostali z tyłu, a oni też się dobrze czuli, widziałem to po nich. Więc wolałem tak to rozegrać, żeby w razie czego potem mieć siły na jakieś dodatkowe akcje. Ja miałem ten komfort, że z tyłu miałem miałem swoich zawodników i mogłem na bieżąco reagować

– tłumaczył.

Końcówkę jechałem bez zmian. Nie ukrywam, miałem problemy z rowerem, jechałem dużą część na zapasowym rowerze, więc byłem samym tym mocno zmęczony. Jechałem bez zmian, bo miałem świadomość, że chłopaki mogą dojechać i oni są lepsi na finiszu. Też widziałem z kim odjeżdżam, czułem, że są to najsilniejsi kolarze tego dnia.