Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2014: AIGCP chciało anulowania różnic czasowych

Stowarzyszenie drużyn zawodowych (AIGCP) domagało się anulowania różnic czasowych, jakie wyniknęły na 16. etapie Giro d’Italia na zjeździe ze Stelvio.

Tuż przed startem dzisiejszego etapu dyrektorzy wszystkich 22 teamów biorących udział w wyścigu ostro debatowali w Sarnonico. Temat numer jeden: czy była ta neutralizacja, czy jej nie było? Movistar oczywiście twierdził, że nie było, pozostali z Omega Pharma-Quick Step czy Tinkoff Saxo krzyczeli, że owszem, była.

Przed początkiem rywalizacji AIGCP nie chciała komentować, jaką decyzję ostatecznie podjęto. Taka informacja miała się pojawić dopiero wieczorem. Przedstawiciele związku ruszyli na spotkanie z RCS Sport oraz komisarzami UCI z wnioskiem o kasacji różnicy czasowej. Nie został on przyjęty.

UCI stanęła po stronie organizatorów wskazując na fakt, że zespoły mają słuchać się radia wyścigu. Tylko i wyłącznie. A w eterze nie mówiono nic o żadnej neutralizacji, tylko o „nieatakowaniu” z powodów ciężkich, panujących warunków atmosferycznych.

Ryder Hesjedal (Garmin-Sharp), który razem z Nairo Quintaną (Movistar) i Pierre Rolland (Europcar) najbardziej profitował z zamieszania, nie czuje się winnym.

Nie zrobiłem nic złego, pojechałem po prostu za kolarzami, którzy w generalce byli wyżej ode mnie. Jeśli ktoś bierze na poważnie ten wyścig, a do tego jedzie w maglia rosa, powinien wiedzieć, gdzie należy się znajdować. Tyle

– mówił Kanadyjczyk, zwycięzca Giro z 2012 roku.

Dyrektor sportowy Trek Luca Guercilena prawdopodobnie trafił w sedno stwierdzając, że „akcja motocyklowa” z czerwonymi flagami była po prostu źle przeprowadzona. Czysta improwizacja. Jak na razie przepisy nie mówią, co trzeba zrobić i jak się zachować w podobnych sytuacjach.

Znając reformatorski duch prezydenta Międzynarodowej Unii Kolarskiej Briana Cooksona szybko się to zmieni. Smród jednak pozostał, a Quintana nadal jest liderem Giro.

Problem jest tego rodzaju: dlaczego organizatorzy każą nam jechać w takich warunkach? Na zjeździe nic nie widziałem. Gdyby ktoś z nas wyleciał z drogi, znaleziono by go dopiero teraz

– powiedział Simon Geschke (Giant-Shimano).

Foto: LaPresse