W wodnym, śliskim finale na ulicach Bari Nacer Bouhanni, pod nieobecność Marcela Kittela (Giant-Shimano), wygrał swój pierwszy etap Giro d’Italia.
Dla francuskiego sprintera jest to dodatkowo pierwszy triumf etapowy na trasie Grand Tourów.
Dwa razy prawie leżałem, w ostatnim zakręcie mało brakowało, a moje tylne koło by mi odjechało. Całe szczęście wszystko się dobrze skończyło. Dwie rundy przed końcem złapałem kapcia, praktycznie przestałem już wierzyć, że uda mi się odegrać jeszcze jakąś rolę w sprincie. Mam jednak fantastyczną ekipę. Koledzy pomogli mi dopaść czołówkę, rozprowadzili mnie. Jestem bardzo szczęśliwy
– powiedział 24-letni reprezentant drużyny FDJ.fr, który podobno nosi się z zamiarem zmiany barw po sezonie 2014.
Na prowadzeniu w generalce pozostał Michael Matthews. Jak na lidera wyścigu przystało, 23-letni Australijczyk porozmawiał ze swoimi kolegami z peletonu i wspólnie doszli do wniosku, że w aż tak ciężkich warunkach nie wolno szaleć. Walka rozpoczęła się dopiero na ostatnim z ośmiu okrążeń w Bari.
Postanowiliśmy zneutralizować wyścig. Mieliśmy spokojnie i bezpiecznie dojechać do rund. Chodziło nam po prostu o nasze zdrowie. Giro jest jeszcze długie. Musimy jakoś przeżyć tą trzytygodniową harówę
– stwierdził zawodnik teamu Orica-GreenEdge.
fot. Lapresse