Danielo - odzież kolarska

Vuelta a Espana 2017. Vincenzo Nibali spokojny przed trzecim tygodniem

Vincenzo Nibali

Vincenzo Nibali (Bahrain-Merida) na trasie Vuelta a Espana jest na dobrej drodze po 10. w karierze podium Grand Touru.

Włoch po 15 dniach rywalizacji zajmuje drugiej miejsce, 61 sekund za prowadzącym Chrisem Froomem (Team Sky). Do powtórzenia sukcesu z 2010 roku – triumfu w Madrycie – wprawdzie daleka droga, ale Nibali, który w przeszłości pokazał, że paliwa w trzecim tygodniu ścigania mu nie brakuje, nie zamierza składać broni przed szykami brytyjskiej ekipy.

Nibali, który Vueltę rozpoczął od etapowego zwycięstwa w Andorze, na krótkich ściankach w pierwszej fazie zmagań notował niewielkie straty do Alberto Contadora (Trek-Segafredo) i Froome’a, ale na dłuższej wspinaczce na Calar Alto awansował na pozycję wicelidera. Froome’a nie odstępował na Sierra de la Pandera, a na 15. etapie, na podjeździe do Hoya de la Mora, jako jedyny z grupy faworytów zdecydował się na wczesny atak.

Włochowi udało się zyskać kilkadziesiąt metrów, ale jego wysiłek nie złamał pociągu zespołu Sky – Mikel Nieve i Wout Poels kontrolowali atak i nie stracili z oczu “Rekina”. Ten ostatecznie finiszował siódmy, 6 sekund za Froomem.

Trudno było wyprowadzić atak na takim podjeździe – tempo było wysokie, a nachylenie nie powalało. Kiedy ruszyłem, liczyłem, że ktoś do mnie przeskoczy. Po chwili zorientowałem się, że nikt nie jest w stanie, a biorąc pod uwagę, że podjazd był długi, a Froome miał jeszcze trzech pomocników, zwolniłem i wróciłem do grupki

– tłumaczył Nibali podczas dnia przerwy.

Sycylijczyk jutro jako przedostatni wyruszy na trasę odcinka jazdy indywidualnej na czas pod Logrono. 32-latek nie jest znany jako specjalista w tej dziedzinie, ale wieloletni staż walki o czołowe miejsca w największych wyścigach świata i generowana moc są po jego stronie – Nibali zwykle bardzo dobrze radzi sobie na czasówkach w toku Grand Tourów.

Włoch wprawdzie nie odrobi do prowadzącego Froome’a, ale nie musi się specjalnie obawiać plasujących się za nim w klasyfikacji generalnej zawodników – na czas słabiej od niego jeżdżą Kolumbijczycy Esteban Chaves (Orica-Scott) i Miguel Angel Lopez (Astana), gorzej w poprzednich latach w tego rodzaju próbach wypadali także Holender Wilco Kelderman (Team Sunweb) i Rosjanin Ilnur Zakarin (Katusha-Alpecin).

Froome cały czas kontrolował, miał trzech kolegów, którzy panowali nad sytuacją. Zostawili go na ostatnich 500 metrach, więc musiał tylko wykonać sprint. Faworyzuje go oczywiście jazda na czas, trudno powiedzieć co wydarzy się później

– podsumował beznamiętnie lider Bahrain-Merida.