Tuż przed Poggio John Degenkolb złapał kapcia. Tym sposobem prysły jego marzenia o wygraniu Mediolan-San Remo.
Simon Geschke od razu oddał kapitanowi drużyny Giant-Shimano swój rower, ale Degenkolb nie był w stanie dogonić faworytów.
Game over. W najgorszym momencie miałem pecha
– zatwittował niemiecki sprinter.
Przez cały deszczowy dzień Degenkolb nie dał po sobie poznać żadnych słabości. Kręcił mocno i nie miał większych problemów ze wspinaczką na Cipressę.
John był sfrustrowany i rozczarowany ty bardziej, że czuł się bardzo mocno. Po defekcie już się zbliżał do grupki, ale ostatecznie powstałej luki nie udało mu się zamknąć
– dodał trener holenderskiej ekipy Marc Reef.