Po 41-kilometrowym rajdzie Anna van der Breggen pozwoliła sobie na uśmiech. Najpierw delikatny, potem pełny, gdy w geście triumfu wniosła ręce ku górze. Miejsce maski koncentracji zajął nieśmiały wyraz radości z dobrze wykonanego zadania. Holenderka na trasie w Imoli potwierdziła bowiem nie tylko status najlepszej zawodniczki w peletonie, ale i w historii kolarstwa.
30-latka w ostatnich 35 dniach zdobyła tytuł mistrzyni Holandii w wyścigu ze startu wspólnego, mistrzostwo Europy w jeździe indywidulanej na czas, wygrała Giro Rosa, a w ostatnich trzech dniach dopisała do swojej kolekcji dwa tytuły mistrzyni świata.
Jest dużo wyścigów krótkim okresie czasu, ale jak się jest w formie, to jest dobrze. Teraz jestem zmęczona, mam nadzieję, że uda mi się zregenerować. Mój sezon układa się póki co bardzo dobrze
– powiedziała na mecie.
Holenderka jest drugą w historii zawodniczką, która w ramach jednych mistrzostw świata zdobyła indywidualnie dwa złote medale. Poprzednio dokonała tego Francuzka Jeannie Longo (1995).
Dla Van der Breggen to drugi tytuł mistrzowski w wyścigu ze startu wspólnego w karierze: w 2018 roku, po 42-kilometrowej akcji, także zdobyła złoto.
To niewiarygodne. To był oczywiście ciężki wyścig. Podjazdy były trudne. Czułam się dobrze, rozmawiałyśmy między sobą, chciałyśmy uczynić wyścig jeszcze trudniejszym. Ja po prostu ruszyłam
– tłumaczyła na mecie Van der Breggen.
Występ mistrzyni olimpijskiej przypieczętował holenderską dominację. Na mecie do zawodniczek tego kraju należały pierwsze, drugie i czwarte miejsca. Holenderki na przedostatniej rundzie w grze miały siedem zawodniczek: jadącą w ucieczce Amy Pieters, a także Van der Breggen, Van Vleuten, Demi Vollering czy Marianne Vos.
Van der Breggen dyktowała tempo na pierwszym odjeździe rundy, Mazzolano, na Cima Gallisterna przyspieszyła z kolei Vos, kasując ucieczkę na 42 kilometry przed metą. Następnie w grupce 20 zawodniczek tempo podkręciła Van Vleuten, co szybko czołówkę okroiło do Cecilie Uttrup Ludwig, Elisy Longo Borghini, Anny van der Breggen, Liany Lippert i Elizabeth Deignan. Po chwili dwie Holenderki zostały tylko z Dunką i Włoszką.
Van der Breggen ruszyła samotnie 41,4 kilometra przed metą, na drugiej partii podjazdu. Próba odpowiedzi ze strony Van Vleuten nie udała się, koła nie złapała żadna inna rywalka i samotna Holenderka rozpoczęła swój rajd po tęczową koszulkę.
✊ ✊ ✊
@AnnavdBreggen goes on the attack and the gap to the breakaway is slashed!
🇳🇱
The Dutch are really putting the pressure on and the peloton has quickly thinned out.
📺
Live coverage and broadcasters list, here: https://t.co/yQOWd5XmVi#Imola2020 pic.twitter.com/yLwSXZlptm— UCI (@UCI_cycling) September 26, 2020
Budowanie przewagi poszło dość płynnie: 35 kilometrów przed metą Van der Breggen miała już 50 sekund nad pościgiem i 1:40 nad peletonem. Na wjeździe na ostatnią rundę radio wyścigu podawało 1:43, a przed ostatnim podjazdem na trasie nawet 2:19. Ataki z grupki pościgowej bufor ten zmniejszyły, ale na mecie zegar i tak pokazał drugiej Van Vleuten i trzeciej Longo Borghini 1:20 straty.
Na ostatnim kółku wszyscy są już zmęczeni, trudno zbudować przewagę. Czułam się dobrze, więc zaatakowałam, ale meta była naprawdę daleko
– przyznała z uśmiechem nowa mistrzyni globu.
So, how did @AnnavdBreggen win the race?
"I just went for it!"
🙌 💪 👏#Imola2020 pic.twitter.com/4vYT7uuQRC
— UCI (@UCI_cycling) September 26, 2020