Steven Kruijswijk (Jumbo-Visma) przed ostatnim górskim etapem Tour de France zajmuje czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej i ma nadzieję wskoczyć na podium.
Kogo Holender mógłby wpędzić w kłopoty? Dość oczywistym wyborem jest drugi Julian Alaphilippe (Deceuninck-Quick-Step), który z pierwszej czwórki jest najsłabszym góralem.
Kruijswijk i jego koledzy z Jumbo-Visma mają 33 kilometry podjazdu do Val Thorens by zmienić losy wyścigu. Skrócony odcinek nie ułatwia im zadania, a wczorajsze przerwanie rywalizacji po Col d’Iseran także skomplikowało sprawę walki o zwycięstwo.
Kontynuowanie ścigania oczywiście nie było możliwe wobec opadów gradów i osuwisk. Szkoda, jechaliśmy bardzo dobrze. Planem było wysłanie Laurensa [De Plusa] do ucieczki i to nam się udało. Czułem się dobrze i na Iseran oczywiście próbowałem. Kiedy Bernal ruszył, nie byłem w stanie odpowiedzieć. Laurens pracował do samego szczytu, wiedzieliśmy, że do mety jest jeszcze daleka droga
– tłumaczył.
Kruijswijk w poprzednich latach na 4. miejscach skończył Giro d’Italia (2016), Vuelta a Espana (2018), a na 5. miejscu ubiegłoroczny Tour de France. Podium Grand Touru byłoby jego najlepszym wynikiem w karierze.
Jasne, jechałem na pełny gaz na Iseran, ale gdyby wiedział, że tam skończy się etap, wycisnąłbym z siebie więcej. Szkoda, że Bernalowi udało się nadrobić nad Alaphilippem, a mnie nie. Pech, ale to jeszcze nie koniec. Jutro jedziemy na maksa
– zapowiedział.
Julian Alaphilippe przed ostatnim górskim etapem Tour de France jest z kolei wiceliderem wyścigu. Zdanie to wypowiedziane dwa tygodnie temu można byłoby spokojnie uznać za fantazję, dziś natomiast jest opisem realnego problemu dla Kruijswijka i trzeciego Gerainta Thomasa (Team Ineos).
27-letni Francuz na wczorajszym etapie także jechał bardzo dobrze i z grupki faworytów spłynął dopiero po atakach Egana Bernala, Stevena Kruijswijka i Gerainta Thomasa. Na szczycie Col d’Iseran miał 2 minuty straty do Kolumbijczyka i minutę do grupki Holendra i Brytyjczyka.
Na Iseran dałem z siebie wszystko. Nie mogę mieć do siebie pretensji. Pokonali mnie silniejsi, tyle. Nie sądzę, że mogę odzyskać koszulkę. Noszenie jej było marzeniem, realizowałem je dłużej niż się spodziewałem. Nie marzyłem o wygraniu, ale co dnia walczyłem by obronić koszulkę. Walczyłem też na Iseran i na zjazdach
– mówił po przerwaniu etapu.
Alaphilippe rywali gonił ile sił w nogach na 30-kilometrowych zjazdach z najwyżej położonej asfaltowej przełęczy Europy. Francuz liczył, że uda mu się odrobić przed ostatnią wspinaczką i był jednym z bardziej zawiedzionych, gdy sędziowie przerwali rywalizację.
W koszulce lidera wyścigu Francuz spędził 14 dni.
Chcę podziękować wszystkim, którzy mnie wspierali. Niosła mnie magia maillot jaune. Nie żałuję, zrobiłem wszystko, co było w mojej mocy
– zapewnił.
Karol
27 lipca 2019, 12:35 o 12:35
Obroni podium spokojnie. Ten etap jest tak krótki, że może dać z wątroby maksa, nie ma kiedy oslabnac. Wątpię żeby go odczepili.