Lotte Kopecky skupia się na największych wyścigach i w tych wygrywa. Triumf w Paryż-Roubaix Femmes stanowiła jeden z jej celów w sezonie olimpijskim, a pokonanie Marianne Vos i Elisy Balsamo na welodromie w Roubaix to potwierdzenie, że Belgijka jest obecnie najlepszą specjalistką od klasyków w peletonie.
Mistrzyni świata na trasie prowadzącej przez bruki północnej Francji pojechała bardzo dobrze taktycznie. Chociaż na welodrom w Roubaix wjechała z bardzo mocnymi rywalkami i ustawiła się wbrew prawidłom torowej rywalizacji, jej przyspieszenie na ostatnich metrach nie pozostawiło wątpliwości co do tego, kto otrzyma ikoniczną kostkę bruku na podium.
Marianne Vos i Elisa Balsamo na betonowym torze w Roubaix zajęły najlepsze pozycje, ale Kopecky wystrzeliła po zewnętrznej i przemknęła koło nich, wydawać by się mogło, z łatwością.
Na welodromie wiedziałam, że Marianne [Vos] i Elisa [Balsamo] będą ze sobą walczyły. Wiało w twarz, musiały zacząć sprint wcześnie więc próbowałam zachować spokój. To był długi finisz, ale to też było mi na rękę
– mówiła na mecie.
Dla Lotte Kopecky wyścig Paryż-Roubaix stanowił cel wiosennego ścigania, ale Belgijka przystępowała do niego bez dobrych wspomnień z lat poprzednich. Co więcej, kłopoty na trasie i brak wyniku w Ronde van Vlaanderen podkopały pewność siebie nawet tak utytułowanej zawodniczki jak liderka ekipy SD Worx-Protime.
Jasne, że ta “Flandria” siedziała mi w głowie. Pojawiają się wątpliwości, pytania, dlaczego nie czułam się dobrze. W ostatnich dniach otrzymałam duże wsparcie od ludzi, którymi się otaczam, oni przypomnieli mi, żebym ufała swoim umiejętnościom
– wspominała przed kamerami telewizji “Sporza”.
Kopecky atakowała kilka razy na sektorach bruku, ale jej wysiłki nie pozwoliły jej odjechać od rywalek. Belgijka skończyła w grupie prowadzonej przez Ellen van Dijk, w której większość zawodniczek miała interes w sprinterskiej rozgrywce na welodromie.
W finale mistrzyni świata była osamotniona po atakach ekip Lidl-Trek i FDJ-Suez i nie zamierzała marnować sił na kolejne przyspieszenia, gdyż obecność Van Dijk de facto wykluczała ich powodzenie.
Chciałyśmy przejechać pierwsze 60 kilometrów bez żadnych kłopotów, potem pokonać pierwsze dwa sektory bruku w czubie, bo wiedziałyśmy, że po nich wiatr zmieni się na boczny. Chciałam odjechać już w pierwszej próbie ataku, ale wożenie Marianne Vos na kole nie było idealnym rozwiązaniem. Za każdym razem, kiedy zostawałyśmy razem, mówiłam, że jadę na Lorenę [Wiebes]. Chciałam wygrać, ale jeśli wyścig zakończyłby się sprintem, byłam w pełni przygotowana, by pracować na Lorenę
– zapewniła.
Dla Kopecky występ w Paryż-Roubaix był jednym ostatnich w kampanii wiosennych klasyków. Belgijka ma za sobą 12 dni startowych, w których triumfowała w Strade Bianche Donne, Nokere Koerse oraz na etapie i w klasyfikacji generalnej UAE Tour Women.
Omloop Het Nieuwsblad przegrała na finiszu z Vos, w Trofeo Alfredo Binda musiała uznać wyższość Balsamo, a na trasie Ronde van Vlaanderen nie dała rady po przygodach na Koppenbergu.
28-latka wystartować ma jeszcze w Amstel Gold Race i w Liege-Bastogne-Liege. Jej kolejnym celem jest złoty medal olimpijski w kolarstwie torowym, w omnium.