Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2023. Trzy kurtki i gorąca herbata: pogoda nie rozpieszcza

Giro d’Italia w sezonie 2023 nie ma szczęścia do pogody. Deszcz padał na 10 z 14 etapów, rywalizację na pierwszym górskim etapie zneutralizował silny wiatr, a drugi skrócono dwa razy z powodu złej pogody. Te wydarzenia, w połączeniu z kolektywnym oczekiwaniem na trzy niezwykle wymagające etapy w finale wyścigu, uczyniły pierwsze dwa tygodnie walki o maglia rosa dość spokojnymi.

Dwa tygodnie Giro d’Italia upłynęły pod znakiem deszczowej i zimnej pogody. Kolarze w deszczu rywalizowali na na 10 z 14 dotychczasowych etapach, a ekipy mające w swoich szeregach lidera wyścigu nie kwapiły się ze ściganie ucieczek: póki co aż siedem z dwunastu etapów ze startu wspólnego skończyło się triumfem uciekiniera.

Czternasty etap w strugach deszczu wygrał Niemiec Nico Denz. Kolarz Bora-hansgrohe prowadził 29-osobową ucieczkę, którą peleton odpuścił na 21 minut. Grupa jako pierwsza zdobyła Simplonpass, położoną na wysokości 2000 metrów nad poziomem morza przełęcz, która górowała nad prowadzącym do mety długim płaskim odcinkiem.

Denz na mecie cieszył się ze zwycięstwa, ale ze zjazdu z górskiej premii nie miał dobrych wspomnień.

Na zjeździe z Simplonpass było naprawdę zimno. Piłem ciepłą herbatę i miałem na sobie trzy kurtki, a i tak było mi zimno. To było obrzydliwe. To była kwestia mentalnego przetrwania. Wiedziałam, że jestem silny, chciałem spróbować. Jestem bardzo szczęśliwy, że wygrałem

– mówił.

Geraint Thomas, który w takich warunkach zdecydował się nie bronić koszulki lidera i odpocząć przed kluczowymi etapami, miał takie same wspomnienia.

Wspinaczka poszła nam w porządku, ale zjazd nie należał do najprzyjemniejszych. Miałem na sobie ze trzy kurtki przeciwdeszczowe, a i tak się trząsłem z zimna

– relacjonował zjazdy przy temperaturze 4 stopni Celsjusza.

Walijczyk oddał maglia rosa w ręce Bruno Armiraila, o czym dość wcześnie postanowił z dyrektorem sportowym, Matteo Tosatto. Francuz w klasyfikacji generalnej nie jest zagrożeniem, natomiast Thomas mógł oszczędzić pomocników i pojechać wcześniej do hotelu na regenerację, gdyż nie czekały go obowiązki ceremonialne i medialne lidera.

To kolejny zimny i mokry etap, to chyba zapamiętamy z tego wyścigu. Jutro ma nie padać. Wszyscy są zadowoleni, ostatni taki dzień mieliśmy chyba w dniu przerwy, wcześniej raczej na początku wyścigu

– dodał.

fot. Gian Mattia D’Alberto/LaPresse

Thomas został wcześniej zapytany o to, co sądzi o głosach krytycznych wobec środków bezpieczeństwa, jakie uzgodniono przed etapem trzynastym. W ich skutek z programu wypadła wspinaczka na Gran San Bernardo, a etap skrócono.

Kompromis między peletonem a organizatorami skończył się obcięciem pierwszej partii etapu, ale zachowaniem niebezpiecznego zjazdu z Croix de Coeur, który z programu wykreślić chciało kilka ekip.

Takie kompromisy krytykowali m.in. byli kolarze, w tym zwycięzca Giro z 2000 roku, Stefano Garzelli. W nieco bardziej zawoalowany sposób do decyzji krytycznie odniósł się wielokrotny zwycięzca etapów Giro Mario Cipollini (choć sam wycofał się z ośmiu z czternastu rozpoczętych edycji Giro, często unikając gór).

Thomasa przed startem czternastego etapu zapytano o głosy zawodników, którzy ścigali się w latach 80. i 90. ubiegłego wieku.

W latach 80. i 90. działy się różne rzeczy, których dziś już nie praktykujemy i z tego jestem dumny. Niech sobie mówią, co chcą

– odparł krótko lider ekipy Ineos Grenadiers.