Z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych piątkowy, trzynasty etap Giro d’Italia został poważnie skrócony.
Z trasy wypadł płaski odcinek przez Włochy prowadzący do doliny Aosty, a także podjazd pod Gran San Bernardo.
Piątkowy odcinek miał być pierwszą poważną próbą w Alpach dla zawodników. Początkowo zawodnicy mieli zaliczyć trzy poważne podjazdy – Gran San Bernardo (34 km; 5,5%), będący dachem wyścigu i tegorocznym Cima Coppi, stromy Croix de Coeur (15,4 km; 8,8%) i finałową wspinaczkę do Crans-Montana (13,1 km; 7,2%).
Wcześniej w tym tygodniu wprowadzono jednak pierwsze zmiany na trasie. Z powodu śniegu obcięto ostatnie 7 kilometrów, a kolarze mieli przejechać przez tunel pod przełęczą.
Wczoraj wieczorem i dziś rano rozpoczęły się za to dodatkowe dyskusje odnośnie trasy etapu. Pojawiały się informacje, ze kolarze prosili o usunięcie z trasy Croix de Coeur z powodu ryzyka oblodzenia krętego i stromego zjazdu. Sytuację ponadto komplikował silnie padający deszcz i niskie temperatury.
Ostatecznie stanęło na skróceniu etapu przez usunięcie pierwszego podjazdu, Gran San Bernardo, i wystartowaniu w szwajcarskim Le Châble.
O zakulisowych dyskusjach o etapie opowiedział w programie stacji Eurosport, “The Breakaway”, dyrektor sportowy w ekipie Bora-hansgrohe, Enrico Gasparotto.
To dość proste. Wszystkie aplikacje pogodowe i prognozy wskazują, że w Szwajcarii będzie sucho, bo zła pogoda idzie od południa, ale Alpy blokują ją i trzymają we Włoszech. W Verbier, w połowie przedostatniego podjazdu, powinno być całkiem sucho
– tłumaczył.
Zaczęło się wczoraj na spotkaniu CPA. Moi kolarze poinformowali mnie o tym, co się działo – ponadto pracowałem dla RCS w 2021 roku, więc znam dobrze ludzi w organizacji. Rozmawiałem z nimi o “planie C”, bo “plan B” już był realizowany, zakładał skrócenie Gran San Bernardo. Rano za to dzwonił do mnie Oli Cookson, przedstawiciel dyrektorów sportowych odpowiedzialny za protokół pogodowy. Rozmawiał też z innymi dyrektorami. Ja zaproponowałem usunięcie Gran San Bernardo z powodu deszczu i rozpoczęcie w Szwajcarii.
Etap zatem będzie liczył 74,6 kilometra i składał się z dwóch podjazdu. Zaraz po starcie pozostanie Croix de Coeur (15,4 km; 8,8%, maks. 13%), a po ponad 20 kilometrach płaskiego dojazdu czeka finałowa wspinaczka do Crans-Montana (13,1 km; 7,2%, maks. 13%).
Łukasz Owsian Fanclub Samozwańczy eksperckie analizy
19 maja 2023, 13:10 o 13:10
Żenada najlepiej niech sobie pojeżdżą na trenażerach w hotelu.
taki tam
20 maja 2023, 08:04 o 08:04
Spróbuj samemu pojechać w deszczu przy temperaturze +2C i to ostro pod górę…choćby godzinę….to wtedy pogadamy.