Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2023. Remco Evenepoel: “postawię na czasówki”

Remco Evenepoel szansy w zdobyciu Giro d’Italia upatruje w znakomitych występach na czasówkach i trzymaniu się Primoza Roglica i innych rywali w górach. Póki co, wszystko idzie po myśli mistrza świata.

23-latek wygrał czasówkę otwierającą wyścig i po pierwszych 21 minutach ścigania ma już wyraźną przewagę nad rywalami. Evenepoel próbę o długości 19,6 kilometra, którą kończył niewielki podjazd, pokonał ze średnią prędkością 55,2 km/h.

Jestem bardzo szczęśliwy, to najlepszy wynik, jaki mogliśmy osiągnąć. Zakładałem, że potrzebuję 21:30 żeby wygrać, pojechałem 21:18, więc byłem blisko w swoich przewidywaniach. Czułem od razu, że złapałem dobry rytm, utrzymywałem cały czas dobrą kadencję. Chciałem wygrać etap, nie patrzyłem na innych. Ta misja za mną, teraz trzeba bezpiecznie przejechać pierwszy tydzień i się oszczędzać

– powiedział na mecie.

Belg do czasówki w Abruzji podszedł w topowej formie, blok treningowy między wygraną w Liege-Bastogne-Liege a startem Giro kończąc 180-kilometrowym treningiem, czyli składanką 100 kilometrów na rowerze czasowym i 80 kilometrów na rowerze szosowym za motorem.

Trasa czasówki nie daje ani chwili wytchnienia, co mi odpowiada. Chyba będę jechał jak najszybciej od startu do mety, w jak najbardziej aerodynamicznej pozycji. Ganna i Küng to oczywiście faworyci etapu, ja jadę, aby nadrobić jak najwięcej nad rywalami. Mogę walczyć o etap, ale celem jest pozycja w generalce

– mówił ostrożnie na konferencji prasowej przed Giro.

fot. Massimo Paolone / LaPresse

Przed startem Belg przyznał też, że rekonesansu trasy dokonał już w listopadzie. W sobotę jechał w kasku przypominającym przyłbicę Don Kichota, ale jego nogi obracające korby przy założonej z przodu 60-zębowej tarczy nie wykonały ani jednego niepotrzebnego drgnięcia. Płaski, 16,8-kilometrowy odcinek pokonał niczym rozpędzony czołg, ze średnią prędkością 58,7 km/h.

2800 metrów wspinaczki, na której pojawiał się odcinek zjazdu, pokonał ze średnią nieco ponad 40 km/h.

Od zeszłorocznej Vuelty w każdej czasówce używam 60-zębowej tarczy z przodu. To nie jest łatwe, ale czuję się z nią komfortowo i taki układ daje mi pewność siebie. Przed startem zakładałem, że zyskam jakieś 15 sekund. Jestem trochę zaskoczony, ale ta trasa mi sprzyjała

– podsumował.

1,5 kilograma różnicy

Remco Evenepoel w rozmowie z gazetą “HLN” przyznał, że do wyścigu podchodzi ważąc 63 kilogramy, czyli półtora kilograma więcej niż przed Vuelta a Espana, którą wygrał jesienią ubiegłego roku.

Wraz z trenerem, Koenem Pelgrimem, wyjaśniał, że waga ta pozwala mu generować wyższą moc na czasówkach i zachować więcej eksplozywności, natomiast nie powinna kosztować go wiele na podjazdach.

Takie założenia odzwierciedla też taktyka, o której Belg mówił dość otwarcie na konferencji prasowej przed startem Giro.

Dotychczas nie szło mi we Włoszech, czas to zmienić. Postawię na czasówki, a na kolejnych etapach pojadę jak najbardziej zachowawczo. Nie będę atakował, liczy się tylko oszczędzanie energii na ostatni tydzień i uniknięcie kraks. Dam z siebie wszystko na pierwszym i dziewiątym etapie, potem zobaczymy

– wyjaśnił.

Myślę, że jestem lepszy niż byłem przed startem Vuelty rok temu

– zapewnił dziennikarzy na konferencji przed startem.

Co do pojedynku z Primozem Roglicem, której teaser obejrzeliśmy podczas Volta a Catalunya, Evenepoel liczy, że na podjazdach nie będzie odstawał od Słoweńca.

Rok temu nie byłem do końca pewny, czy jestem w stanie jechać w górach na takim poziomie jak on. Te obawy zniknęły po Katalonii. Byliśmy na tym samym poziomie. Mam nadzieję, że tu będę w stanie mu dotrzymać kroku na podjazdach i pojechać lepiej czasówki. Myślę, że to dobry pomysł na pokonanie go, ale mówimy o mistrzu olimpijskim w jeździe na czas, więc to nie będzie łatwe. Pracowałem bardzo ciężko na Teide i w Hiszpanii. Ważę tyle, ile powinienem, więc wszystko powinno być kilka procent lepsze niż w Katalonii.

fot. Marco Alpozzi / LaPresse

Los maglia rosa

Evenepoel nie zdążył jeszcze nałożyć koszulki lidera, a już musiał odpowiadać na pytanie jak długo zamierza ją utrzymać.

Przewodzenie wyścigowi przez trzy tygodnie brzmi jak raj dla sponsorów, ale to trudne wyzwanie dla zespołu, który musi kontrolować sytuację na każdym etapie.

Evenepoel przed startem zaznaczył, że priorytetem jest dotarcie bez kontuzji i z rezerwami sił do “prawdziwego” startu walki o maglia rosa: etapów z metą na Crans Montana (13) i odcinka do Bergamo (15). Po wygraniu czasówki sprecyzował, że koszulką będzie chciał pocieszyć się kilka dni, a następnie oddać ją, zapewne jednemu z uciekinierów.

Rozmawialiśmy, że być może utrzymamy ją do czwartego etapu i potem zobaczymy, czy uda się ją oddać. Póki co będę się nią cieszył, bo to fajny powrót na Giro

– powiedział szybko na mecie.

Czwarty etap kończy się wspinaczką na Colle Molella (9,6 km; 6,2%), natomiast kolejny górski test to etap siódmy, kończący się wspinaczką do masywu Gran Sasso. Dużych zmian wśród faworytów nie ma co oczekiwać, etapy te pokażą raczej kto przygotował formę na trzy tygodnie, a kto nie. 

Evenepoel kolejną szansę wykazania się kunsztem w jeździe indywidualnej na czas dostanie na etapie dziewiątym, gdzie czeka na niego 35-kilometrowy, płaski odcinek.