Danielo - odzież kolarska

Elisa Longo Borghini: “nie wątpiłam, że znajdę się na podium”

Elisa Longo Borghini pojechała niemal bezbłędny wyścig i na mecie Liege-Bastogne-Liege Femmes nie miała sobie nic do zarzucenia. Drugie miejsce w belgijskim klasyku to kolejne podium ważnego wyścigu w jej kolekcji i potwierdzenie, że 31-latka jest jedną  z najwszechstronniejszych zawodniczek w peletonie.

Longo Borghini wykorzystała solidną pracę koleżanek i zaatakowała w finale, zaraz po Côte de Roche-aux-Faucons. Na przedmieściach Liege, po poprawce na Gonhis-Boncelles, utrzymała się z nią jedynie Demi Vollering (SD Worx). Włoszka jako pierwsza zaczęła dwójkowy finisz, ale nie zdołała pokonać świetnie dysponowanej Holenderki.

Może trochę źle rozegrałam finał. Musiałam ją naciskać. Ale po okresie, w którym nie wiesz na czym stoisz, ważne jest, aby spróbować. Nie chciałam, żeby dogoniła nas reszta rywalek. To mój błąd, powinnam była to rozegrać lepiej i spokojniej. Gdy widzisz, że koleżanki się męczą i pracują na maksa dla ciebie, chcesz tylko dać im dobry wynik – gdyby doszły nas goniące zawodniczki, nie wiem czy zdołałabym utrzymać podium

– analizowała na konferencji prasowej.

Włoszka tej wiosny nie zaliczała do nadzwyczajnie udanych: Covid-19 wykluczył ją z większości startów w marcu, przez co nie pełniła roli liderki zespołu w klasykach. Jak wyjaśniła, efekty choroby odczuwa do dziś.

Cieszę się, że tu jestem – to znaczy, że pojechałam dobry wyścig. Po Flèche wciąż miałam drobne kłopoty z dojściem do siebie po Covidzie. Tak po prostu jest – są takie dni, kiedy czuję się lepiej niż w inne. Szczerze mówiąc, dziś czułam się wspaniale. Raz jest dobrze, raz źle – idę spać i nie wiem jak będę się czuła następnego dnia. Dziś był dobry dzień i musimy się z tego cieszyć. To trochę wzruszające, że stoję na podium po pracy wykonanej przez drużynę

– podkreśliła.

fot. A.S.O/Billy Ceusters

Lepszy dzień Longo Borghini miała widocznie na początku kwietnia, bo w Oudenaarde wywalczyła trzecie miejsce w Ronde van Vlaanderen. W pierwszych dwóch wyścigach Ardeńskiego Tryptyku doświadczona zawodniczka pomagała Shirin van Anrooij i Gai Realini, a dwie młodsze zawodniczki odwdzięczyły się za to w Liege.

Czułam się dobrze przez cały wyścig, od samego początku. Czułem się też bardzo pewnie ponieważ, tak jak powiedziałam, dziś naprawdę jechałyśmy jako drużyna. Nie było ani jednego momentu, w którym przy mnie nie było kogoś w niebieskiej koszulce. Wszyscy byli mili i mnie motywowali. Jasne, Roche-aux-Faucons był wymagającym podjazdem, ale nie wątpiłam, że znajdę się na podium

– zapewniła.

Zespół Trek-Segafredo wiedział, że na trasie Liege-Bastogne-Liege Femmes ucieczka z silnymi zawodniczkami zawiąże się dość wcześnie i dlatego w jej szeregach znalazła się Amanda Spratt. Longo Borghini na mecie dziękowała za to rozpisanie ról dyrektorce sportowej, Inie Teutenberg, którą nazwała “mózgiem” całej operacji.

Jak widzieliście, pojechałyśmy znakomicie – Amanda Spratt była w ucieczce, Lucinda Brandt i Lizzie Deignan pomagały w wyprowadzeniu na jak najlepszą pozycję, Gaia [Realini] przeskoczyła na Roche-aux-Faucons. Na Roche-aux-Faucons rozprowadzenie był wariacki, bo Amanda i Shirin [van Anrooij] jechały tak szybko jak mogły na tym małym zjeździe. Udało się nam zdobyć lekką przewagę, potem ja mogłam jechać własnym tempem na Roche-aux-Faucons i dotrzymać koła Demi Vollering

– wyliczał zasługi koleżanek.

Czy zawodniczkom Trek-Segafredo będzie dane pokonanie ekipy SD Worx? Longo Borghini zachowuje ostrożny optymizm.

Są po prostu mocne, ale my musimy jechać swoje i nie bać ich się cały czas. W kolarstwie nastają różne fazy – teraz one wygrywają, potem my będziemy wygrywać, a potem jeszcze ktoś inny. Są bardzo mocne i bardzo je szanuję. Szanuję Demi – dla mnie w tej chwili jeździ niesamowicie, a także [Lottę] Kopecky, ale myślę też, że będziemy coraz mocniejsze i gdy będziemy w pełni zdrowe, będziemy mogły z nimi wygrywać

– powiedziała.