Kolarze Jumbo-Visma wygrali etapy Paryż-Nicea i Tirrreno-Adriatico: Olav Kooij wykorzystał ostatnią okazję dla sprinterów, Primoz Roglic wygrał w zastępstwie. Oto przegląd wydarzeń z 9 marca.
– Nie musisz golić nóg, aby wygrywać – żartowali reporterzy na mecie etapu Tirreno-Adriatico. – Tak, ale przez to straciłem na czasówce – śmiał się Roglic.
Ekipa Jumbo-Visma zdominowała rywalizację na trasach dwóch worldtourowych etapówek. Roglic, który startuje po raz pierwszy w sezonie, trenował ciężko po operacji barku, ale w finale czwartego etapu Tirreno-Adriatico nie miał walczyć o zwycięstwo. Po kraksie Wouta van Aerta zespół desygnował go na lidera, a 33-latek w finale wykończył robotę.
We Francji tymczasem po raz ostatni ścigali się sprinterzy, a najlepszym finiszem popisał się Olav Kooij, który na ostatnich metrach ubiegł Madsa Pedersena i Tima Merliera, czyli dwóch rywali wagi ciężkiej. Dla 21-latka to 16. triumf w karierze, ale dopiero drugi na poziomie WorldTour. Co ciekawe, jego przyszłość w Jumbo-Visma nie musi być zapewniona, o czym wspomniał podczas konferencji prasowej.
Ekipa Jumbo-Visma ma w tym roku na koncie już 10. zwycięstw.
Reprezentant Szwajcarii Jan Sommer wygrał w chorwackim Vrsar prolog Istarsko Proljeće – Istrian Spring Trophy.
W wyścigu startują Voster ATS Team, Santic-Wibatech i HRE Mazowsze Serce Polski. Najlepszy z 14 startujących polskich zawodników był Patryk Stosz (Voster ATS Team), który na dystansie 1500 metrów stracił do zwycięzcy 3 sekundy, zajmując 27. miejsce.
Szwajcarka Jolanda Neff po solowej akcji wygrała trzeci etap włoskiego wyścigu Trofeo Ponente in Rosa.
Za reprezentantką Szwajcarii finiszowały Alessia Vigilia (Top Girls Fassa Bortolo) i Federica Piergiovanni (UAE Development Team), prowadzące 10-osobową grupkę.
Dominika Włodarczyk (MAT Atom Deweloper Wrocław) finiszowała na 27. miejscu, w spóźnionym o 2:03 peletonie. W tej grupce przyjechały też jej koleżanka z ekipy Monika Brzeźna oraz Natalia Krześlak z TKK Pacific Nestle Fitness i Karolina Perekitko (Team Groupe Abadie).
Olav Kooij (Jumbo-Visma), zwycięzca etapu: – To naprawdę miłe. Paryż-Nicea był jednym z celów wiosny, chciałem tu dobrze wypaść, bo nie mam w tym roku w planach Grand Tourów. Wygrałem kilka wyścigów przed rokiem, ale to z pewnością najlepsze zwycięstwo mojej dotychczasowej kariery. Na kilometr przed metą byłem nieco za daleko, ale wybrałem lewą stronę ronda i ustawiłem się na dobrej pozycji za Edoardo Affinim. On mnie pociągnął na finisz. Siedziałem na kole Pedersena, tym razem udało mi się pokonać go na kresce.
Wiedzieliśmy, że na podjazdach znajdą się chętni do podkręcenia tempa i podzielenia peletonu. Zachowałem spokój, po zjeździe wiedzieliśmy, że to się zjedzie. Byłem przekonany, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, to jestem w stanie pokonać rywali. Chciałbym spróbować wygrać etapy Grand Tourów, więc moje ambicje na pewno będą tematem rozmów: to ostatni rok mojego kontraktu. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Lennard Kämna (Bora-hansgrohe), nowy lider wyścigu: – Jeśli mam być szczery, to nie myślałem o koszulce lidera, nie doceniłem etapu. Po pierwszym podjeździe wiedziałem, że mam szansę, ale musiałem włożyć w to sporo sił. W ostatnim zakręcie kolarz przede mną puścił koło i nie zdołałem zaspawać tej wyrwy. Sięgałem już granic możliwości, ale udało się. Bardzo się cieszę, bo po raz pierwszy jestem liderem wyścigu etapowego. Podjazd w finale jutrzejszego etapu powinien mi bardziej odpowiadać niż dzisiejsza ścianka.
Primoz Roglic (Jumbo-Visma), zwycięzca etapu: – Plan był taki, aby powalczyć o wynik, ale to nie ja byłem liderem. Jechaliśmy na Wouta. Miałem szczęście. Uniknąłem kraksy. Szybko zmieniliśmy plan i się udało. Miło wrócić do wygrywania. Zwycięstwo to zawsze miłe uczucie. Decyzję o starcie podjąłem tuż przed rozpoczęciem wyścigu: czułem, że po treningach jestem w odpowiedniej formie. Powrót po takiej przerwie zawsze jest wymagający, bo nigdy do końca nie wiesz, na jakim poziomie jesteś.