Danielo - odzież kolarska

Diesel Van Baarle, odrodzony Benoot. Jak Jumbo-Visma zdominowała otwarcie klasyków

Dylan van Baarle zaufał nowej ekipie, a ona jego instynktowi. Tiesj Benoot wrócił po kontuzji i od razu wygrał. Jak ekipa Jumbo-Visma zdominowała dwa pierwsze klasyki na brukach w sezonie 2023?

No Wout? No problem. Zespół Jumbo-Visma budował ekipę na klasyki wokół Wouta van Aerta, ale już na początku sezonu 2023 widać, że belgijski gwiazdor nie musi pojawić się na starcie, aby jego zespół świętował wiktorię.

Grupa Jumbo-Visma po dwóch startach wyrasta na zespół nie tyle najlepiej przygotowany, co mający najlepiej dopasowaną taktykę do umiejętności swoich kolarzy. Sukcesy w Omloop Het Nieuwsblad i w Kuurne-Bruksela-Kuurne można przypisać dwóm czynnikom: polityce transferowej i dobrym trafieniu z przygotowaniem składu.

Polityka, czyli wybory środków i celów. Holenderski zespół sięgnął w ostatnich sezonach po zawodników specjalizujących się w klasykach i każdemu z nich pozwolił wspiąć się na szczyt możliwości.

I tak Christophe Laporte (zakontraktowany w 2022 roku) stał się nie tyle sprinterem na koniec długich klasyków, ale lżejszą i bardziej eksplozywną wersją Alexandra Kristoffa. Nathan van Hooydonck (w ekipie od 2021 roku) z niewidocznego pomocnika Grega van Avermaeta wyrósł na filar zespołu w końcówkach klasyków, a Tiesj Benoot (w Jumbo-Visma od 2022 roku) zaczął wreszcie realizować pokładane w nim nadzieje.

Zakontraktowanie przed sezonem 2023 Dylana van Baarle’a i Jana Tratnika dopełniło skład gwardii przybocznej Wouta van Aerta. Uważnym obserwatorom przypomnieć się może polityka transferową ekipy Sky/Ineos, która płaciła i nadal płaci wysokie gaże specjalistom od etapówek lub góralom za poświęcenie indywidualnych ambicji na rzecz sukcesu zespołu.

Przygotowanie całego składu do występów na tak wysokim poziomie w wyścigach tak nieprzewidywalnych to z kolei sztuka, na której nie jeden zespół, w tym Sky/Ineos, już poległ.

Kolarze Jumbo-Visma w tym roku trafili w dziesiątkę z przygotowaniami: na Omloop Het Nieuwsblad przyjechali bowiem ze zgrupowania wysokogórskiego. Van Baarle, Van Hooydonck, Benoot, Tratnik i Laporte nie startowali wcześniej w żadnych wyścigach, trenowali za to na Teneryfie.

Podejście to, z różnymi efektami testowały w poprzednich latach inne zespoły, ale, jak pisze dobrze poinformowany portal “Wielerflits”, w przypadku Jumbo-Visma pomysł miał wyjść przed sezonem 2022 od Van Aerta. Belg miał zdecydować, że przygotowania z zespołem trenującym do Tour de France pomagają mu na tyle, że podobne założenia chciał wdrożyć do zespołu szykującego się na klasyki.

Wygrana w ich słowach: Dylan van Baarle

Dylan van Baarle to kolarz niezwykle oddany przygotowaniom do wyścigów, o niemal maniakalnym podejściu, twierdzili zgodnie Luke Rowe i Geraint Thomas po zwycięstwie kolegi w Paryż-Roubaix. Wąsaty Holender w barwach brytyjskiej ekipy spędził pięć lat i odniósł w tym czasie największe sukcesy: zdobył wicemistrzostwo świata, wygrał Paryż-Roubaix i stanął na podium Ronde van Vlaanderen.

Dołączenie do brytyjskiego zespołu motywował chęcią ścigania się w najlepszej ekipie świata i w tych samych kategoriach oceniał przejście do Jumbo-Visma przed startem sezonu 2023.

Van Baarle miał jednak wątpliwości.

Często zadawałem sobie pytanie, czy zdołam się przestawić na ich sposób przygotowań. Merijn Zeeman powiedział mi, żebym jeździł według swojego wyczucia i spróbował się przyzwyczaić do systemu obciążeń w ekipie. Nie spoczywała na mnie presja wyniku, ale presja, aby trzymać się ustalonej taktyki

– mówił w Ninove.

Przed rokiem w przygotowaniach do klasyków zawsze dokładałem godzinę do treningów. Teraz pracuję teraz z trenerem Mathieu Heijboerem, który przykazał mi wyhamować. Prawdę mówiąc, denerwowałem się tym. Miał jednak rację.

fot. Jumbo-Visma

Holender wskazał, że w Jumbo-Visma przygotowania do wiosennych klasyków, ich rozegrania i punktów trasy zaczęły się już w listopadzie. Wybór sekcji, na których zaatakowali na trasach Omloop Het Nieuwsblad i Kuurne-Bruksela-Kuurne, nie był przypadkowy. W sobotę, po zorganizowaniu pierwszej selekcji na 110 kilometrów przed metą, Van Baarle i jego koledzy wyścig mieli pod kontrolą, choć w jednym z kluczowych momentów Holender musiał zdobyć się na dodatkowy wysiłek.

55 kilometrów przed metą straciłem koło kolegów w okolicach Wolvenbergu, a potem dwóch kolarzy jadących przede mną wpadło na siebie w zakręcie. Spadł mi łańcuch, nie mogłem go od razu naciągnąć. Dyrektor sportowy Grischa Niermann natychmiast wezwał kolegów, żeby zostawili mi kogoś do pomocy, ale zameldowałem, żeby się nie trudzili. Byłem w stanie dojechać

– relacjonował niewzruszenie Van Baarle.

Wyprowadzony niecałe 15 kilometrów dalej atak, choć instynktowny, był równocześnie dobrze skalkulowanym ruchem. Van Baarle pourywał uciekinierów i pędził na metę ze świadomością, że jego akcję osłaniają koledzy.

Wiedziałem, że jeśli ucieknę, to koledzy będą mieli łatwiej. Po tym jak zaatakowałem, nie miałem pojęcia ile mam przewagi. Nie widziałem faceta z tablicą na motorze, w radio były zakłócenia. Wiedziałem, że Christophe [Laporte] jest w grze, ale nic poza tym. To było jak w wyścigu juniorów, trzeba było skupić się i nie myśleć co się dzieje za plecami

– wspominał.

Wygrana w ich słowach: Tiesj Benoot

Tiesj Benoot po raz ostatni startował latem 2022 roku. Po trzecim miejscu w Donostia San Sebastian Klasikoa kontynuował przygotowania w Livigno, gdzie został potrącony przez samochód i wylądował w szpitalu ze złamanym kręgiem szyjnym.

Start w Omloop Het Nieuwsblad był pierwszym po tej kontuzji, a wygrana dzień później w Kuurne-Bruksela-Kuurne to jego pierwszy triumf od marca 2020 roku.

To dopiero mój drugi wyścig po kontuzji. Dawno nie wygrałem, rok temu byłem blisko, ale wygranie wyścigu klasycznego jest bardzo miłe

– mówił na mecie, podkreślając, że forma na klasyki została “wykuta” podczas treningów na Teneryfie.

O ile w sobotę pomysł na wyścig był taki, aby wysłać na czoło Van Baarle’a i czekać na reakcję, w niedzielę, taktyka musiała ulec zmianie. Po ostatnim flandryjskim wzniesieniu do mety pozostawał płaski, 42-kilometrowy odcinek, co faworyzowało sprinterów. Ekipa Jumbo-Visma zaatakowała pełnym składem, na 97 kilometrów przed metą dzieląc peleton i umożliwiając atak Tratnika, Benoota i Van Hooydoncka.

fot. Jumbo-Visma

Grupka z tymi dwoma ostatnimi połączyła siły z Timem Wellensem, Matejem Mohoricem i Taco van der Hoornem, co pozwoliło im na płaski odcinek wjechać z zapasem nad pościgiem. Pracowali wszyscy, bo żaden z nich nie był zainteresowany czekaniem na sprinterów, a kolarze Jumbo-Visma wiedzieli, że w Kuurne to oni będą mieli przewagę.

Zaatakowaliśmy wcześnie, bo musieliśmy zyskać przewagę przed płaskim odcinkiem w finale. Wiedzieliśmy, że obaj mamy szansę. Nathan próbował kilka razy, raz poszedł na całość i Mohoric miał problemy, żeby zaspawać. Ja też próbowałem. Nathan ruszył przed ostatnim zakrętem, rywale odpowiedzieli natychmiast, ale kiedy ja odskoczyłem, nie zareagowali i zyskałem niewielką przewagę. Wiedziałem, że muszę poświęcić temu wszystkie siły, bo jeśli ja daję z siebie wszystko, to inni też muszą. Jeśli by mnie złapali, to Nathan miałby szansę, a jeśli nie, to ja wygrałbym wyścig. Tak też się stało, a on przyjechał drugi. Myślę, że to dobrze rozegraliśmy

– tłumaczył na mecie Benoot.

Belg, który do klasyków wszedł przebojowym zwycięstwem w Strade Bianche, 4 marca stanie na starcie włoskiego wyścigu, tym razem z Woutem van Aertem u boku.

Będę się cieszył się tym zwycięstwem, bo nie wygrywam tak często. Ale już za tydzień celem jest Strade Bianche.