Danielo - odzież kolarska

MŚ Wollongong 2022. Katarzyna Niewiadoma: “idealnie byłoby odjechać na solo”

Katarzyna Niewiadoma udziela wywiadów

Katarzyna Niewiadoma w Wollongong szykuje się na intensywny wyścig o mistrzostwo świata w kolarstwie szosowym. “Jeśli będę się czuła tak jak ostatnio, to myślę, już dwie rundy przed końcem byłoby dobrze spróbować”, powiedziała przed startem w Australii.

Katarzyna Niewiadoma w tym roku po raz dziesiąty startuje w mistrzostwach świata w kategorii elity. Polka wyścig mistrzowski ze startu wspólnego czterokrotnie kończyła w pierwszej dziesiątce, rok temu, w Leuven, zdobyła brązowy medal.

W tym roku, na pagórkowatej trasie w Wollongong, reprezentantka Polski jedzie z silną obstawą, a w rozgrywce o medale jej największym atutem jest umiejętność powtarzania przyspieszeń na krótkich podjazdach. Tych w sobotę na ostatnich 100 kilometrach jest 12, ale z ostatniego do mety pozostaje jednak niecałe 8 kilometrów.

To do mistrzowskiej rozgrywki dokłada kolejny poziom kalkulacji, które zawodniczki poczynią po 155 kilometrach ścigania, w rytm bijących jak szalone serc i w natłoku kolejnych przyspieszeń.

Dla mnie idealną sytuacją byłby odjechanie na solo. No wiadomo, to marzenia. Ale wiem też, że jest realne, że przyjedziemy na metę w grupce kilku zawodniczek. Może się uda odskoczyć na tej poprawce kilometr przed metą, a jak nie, to zostaje finisz

– przyznała w rozmowie z “Rowery.org” na kilka dni przed startem.

Niewiadoma potwierdziła, że pod okiem nowego trenera, Nate’a Wilsona, na co dzień związanego z grupą EF Education-EasyPost, pracowała nad poprawą sprintu. Efekty tych przygotowań były widoczne w trudnych finiszach na pagórkowatych etapach Women’s Tour i Tour de France Femmes, gdzie Polka walczyła z Elisą Longo Borghini czy Marianne Vos i Silvią Persico.

Te zawodniczki najprawdopodobniej będą w gronie jej rywalek na trasie w Wollongong.

Kiedy zatem zaatakować? Niewiadoma na imprezach mistrzowskich regularnie wykorzystywała krótkie podjazdy do nadszarpywania sił rywalek i prób odjeżdżania w mniejszych grupkach. Przed rokiem, w belgijskim Leuven, w finale zrywała się kilkukrotnie, ale medal wywalczyła po finiszu z liczniejszej grupki.

Wydaje mi się, że rok temu zaczęłam atakować za późno, bo dopiero na ostatniej rundzie. Holenderki zaczęły atakować dwie rundy przed końcem i jakoś były w stanie odjechać. Wszystko zależy od tego jak będę się czuła w dniu wyścigu. Ale jeśli będę się czuła tak jak ostatnio, to myślę, że już dwie rundy przed końcem byłoby dobrze spróbować i zobaczyć jak inne zawodniczki sobie radzą

– nakreśliła.

Katarzyna Niewiadoma na trasie Tour de France Femmes

fot. A.S.O./Fabien Boukla

27-letnią liderkę reprezentacji Polski wspierał będzie mocny skład, złożony z zawodniczek, które w tym roku nie tylko pracowały na koleżanki, ale same odnosiły sukcesy w międzynarodowych wyścigach.

Agnieszka Skalniak-Sójka i Dominika Włodarczyk w tym roku wygrywały regularnie dla ATOM Deweloper Posciellux.pl, Marta Lach i Karolina Kumięga dobre sezony uświetniły wygranymi we Francji i we Włoszech, a Marta Jaskulska pokazała się w kilku dobrze obsadzonych startach, przez dzień noszą koszulkę liderki klasyfikacji młodzieżowej Giro d’Italia.

Mamy tu fajną ekipę. Mam nadzieję, że w sobotę wyciśniemy z tego wyścigu wszystko. Wydaje mi się, że każda z nas jest bardzo zmotywowana. Damy z siebie wszystko, żeby wykonać to, co sobie zaplanujemy

– zapewniła Niewiadoma.

Mount Pleasant nie taki nieprzyjemny

Wyścigi o medale mistrzostw świata rozgrywane są na trasie poprowadzonej wokół 300-tysięcznego miasta Wollongong, usadowionego nieco na południe od Sydney, w stanie Nowa Południowa Walia.

Na starcie poczuć można powiew wiatru z nad Oceanu Spokojnego, ale trasa wije się w głąb australijskiego kontynentu i jedynie na ostatnich kilometrach małej rundy poprowadzi zawodniczki linią brzegową. Tu niewielką osłonę stanowią krzewy i drzewa posadzone wzdłuż prowadzącej na metę prostej.

Niewiadoma po pierwszych dniach w Australii ma pozytywne odczucia.

Mamy sporo dni na aklimatyzację, mogłyśmy wszystkie dobrze potrenować. Przestawiłam się już na australijski czas. Mieszkamy jakieś 45 minut od Wollongongu, ale mamy tu spokój, możemy łatwo dojechać na rundę. Wdziałam, że na weekend zapowiadają deszcz, to mi na pewno bardziej odpowiada niż upały. Wczoraj, kiedy robiłam cięższy trening, to czułam się świetnie. Mam nadzieję, że to się nie zmieni do soboty

– relacjonowała z Wollongong Niewiadoma.

Pagórki na wschodnim wybrzeżu Australii trudnością przypominają podjazd z klasyków, którymi wiosną usiany jest europejski kalendarz. Trasa wyścigu ze startu wspólnego liczy 164 kilometry, a składają się na nią 34-kilometrowa runda z 8-kilometrowym podjazdem na Mount Keira, a następnie sześć 17-kilometrowych rund, które znaczą dwie wspinaczki: Mount Ousley (800 metrów, 5,6%) i Mount Pleasant (1 km, 10%).

Niewiadoma po inspekcji trasy wokół Wollongong nie miała powodów do narzekania.

Cały czas będzie on-off, on-off. Do zakrętu i potem znowu rozkręcanie. Wydaje mi się, że to będzie jeden wielki interwał przez cztery godziny

– oceniła.

Katarzyna Niewiadoma podczas mistrzostw świata w Austrii w 2018 roku

Fot. Magda Tkacz / rowery.org

Najważniejsza będzie pozycja przed najdłuższym podjazdem. Na rundach cały czas zakręt za zakrętem: byle być z przodu. Wiem, że dziewczyny są na tyle doświadczone, że wiedzą jak się ustawić, jak do przodu przejść. Wydaje mi się też, że na tym pierwszym, większym podjeździe odbędzie się selekcja naturalna. Z peletonu liczącego 140 dziewczyn zostanie maksymalnie z 80. Wtedy już dużo łatwiej będzie się poruszać w takim peletonie, i pewnie bezpieczniej

– podkreśliła.

Porównując tę trasę do ścigania w Belgii czy Holandii, to mamy tutaj luksusy. Jest  naprawdę jak przejść do przodu, nawet jeśli popełnisz błąd. Wiadomo, to będzie kosztowało więcej sił, ale to nie jest jak przed Paterbergiem czy Kwaremontem, że musisz być z przodu.

Kluczowa wspinaczka finałowej rundy, Mount Pleasant, liderce kadry Polski odpowiada.

Niektórzy porównywali ten podjazd do tego w Imoli [na mistrzostwach świata w 2020 roku – przyp. red.]. Tamten był dłuższy, ten przejechałam i wiem, że przez 300 metrów jest sztywno, ale potem się wypłaszcza, więc będzie to około 2-3 minut dobrego wysiłku. Lubię takie górki

– opisywała Niewiadoma.

Duże ambicje, mniejsze środki

Reprezentacja Polski do Australii poleciała pod okiem Małgorzaty Jasińskiej, która po zakończeniu kariery realizuje się w roli selekcjonerki reprezentacji narodowej. Piąta zawodniczka mistrzostw świata z 2018 roku z reprezentantkami zna się dobrze: Niewiadoma i Jasińska razem startowały aż w siedmiu odsłonach mistrzostw świata.

Z Gosią jest naprawdę super. Wszystkie się znamy, każda zawodniczka jest wyluzowana, nie ma żadnej dziwnej energii czy atmosfery. Ona to wszystko ogarnia, chce pomóc zawodniczkom, myśli o nas i o obsłudze. Widać, że daje z siebie mnóstwo procent. Radzi sobie z tym bardzo dobrze

– oceniła liderka kadry Polski.

Wyjazd na mistrzostwa do Australii to wysiłek nie tylko logistyczny, ale i finansowy. Koszty wyprawy do Australii okazały się zbyt wysokie dla niektórych kolarskich federacji. Na antypody nie poleciała kadra Irlandii, we Francji dyskusje wywołało wysłanie kadry mężczyzn w lepszych warunkach niż inne składy, a Belg Wout van Aert za lot w jedną stronę klasą biznes musiał dopłacić z własnej kieszeni 8 000 euro.

Katarzyna Niewiadoma w barwach reprezentacji Polski

fot. Agnieszka Małgorzata Torba/rowery.org

Polski sztab towarzyszący sześcioosobowej kadrze kobiet składa się z selekcjonerki, dwóch masażystów i mechanika. Niewiadoma przyznała, że mała obstawa i koszty wyprawienia reprezentacji stwarzają wyzwania dla całej grupy.

Na pewno byłoby lepiej, gdyby PZKol był w stanie przeznaczyć dla nas więcej funduszy. Wydaje mi się, że w świetle zeszłorocznego medalu kadra zasługuje na wsparcie, tym bardziej, że jedziemy powalczyć. A pokazałyśmy, że jesteśmy w stanie

– zaznaczyła, zapytana o organizację wyjazdu.

A tak, wszystko jest ledwo, ledwo. Potrzebna była dodatkowa interwencja, żeby pojechał z nami drugi masażysta. Stroje dostałyśmy, ale jeden komplet, bez ubrań przeciwdeszczowych. Każda osoba z obsługi ma mnóstwo pracy, jako zawodniczki jesteśmy przez nich rozpieszczane. Przykro jednak, że polski związek nie był w stanie znaleźć więcej funduszy, żeby ułatwić życie reprezentacji

– podsumowała.