Danielo - odzież kolarska

Tour de France Femmes 2022. Van Vleuten pokonała zatrucie, w weekend czas na rywalki

Annemiek van Vleuten przed Tour de France Femmes

Annemiek van Vleuten po dwóch trudnych dniach na Tour de France Femmes wraca do pełni sił. Holenderka przetrwała pagórkowate odcinki mimo problemów żołądkowych i czeka na górskie etapy w Wogezach.

Tour de France Femmes nie rozpoczął się dobrze dla Annemiek van Vleuten. Holenderka w pierwszych dniach zmagała się z problemami żołądkowymi i straciła 58 sekund do Katarzyny Niewiadomej i Silvii Persico oraz 53 sekundy do Elisy Longo Borghini.

Liderka ekipy Movistar, która w tym miesiącu wygrała Giro d’Italia Donne i chce w tym samym sezonie wygrać Tour de France Femmes, największe problemy miała na drugim odcinku.

Dwie godziny po pierwszym etapie zaczęłam się źle czuć. Nie mogłam pić, nie mogłam jeść. Czułam się bardzo zmęczona, ale nie miałam gorączki. Czułam się wyczerpana, po wstaniu nie myślałam nawet o ukończeniu wyścigu. Już wczoraj [na drugim etapie] było źle, więc dojechanie do mety było zwycięstwem. Dziś [przed trzecim etapem] zjadłam pierwsze normalne śniadanie. Myślałam, że będzie dobrze, ale bycie chorą przez 24 godziny odbija się na organizmie. Nie czułam się dobrze, ale idzie ku lepszemu

– relacjonowała po trzecim etapie w Epernay.

Czwarty etap, przeprawę przez pagórki i szutry Szampanii, miał być decydującym sprawdzianem dla liderki Movistar Team. Trudny etap miał tak czy inaczej podzielić stawkę, ale słabsza dyspozycja najlepszej specjalistki od wyścigów etapowych pozwalała innym ekipom myśleć o wykluczeniu jej z gry o podium przed górskimi etapami zaplanowanymi na weekend.

Faworytki w obliczu problemów technicznych na szutrowych sekcjach pojechały jednak dość pasywnie i w klasyfikacji generalnej nie zaszły większe zmiany. Van Vleuten miała defekt na ostatnim sektorze szutrowym, ale, jak mówiła, nie spanikowała. Z pomocą Emmy Norsgaard i na jej rowerze dojechała do grupy. “Ona uratowała mi generalkę”, powiedziała po mecie.

39-latka czułą się lepiej niż w poprzednich dniach i na mecie zameldowała się w grupce prowadzącej wyścig Marianne Vos.

Dzisiaj mogłam skupić się na wyścigu, a nie na tym, gdzie zatrzymać się na poboczu. Czuję dużą ulgę, że jestem znowu w grze

– powiedziała niewielkiej grupce reporterów na mecie w Bar-sur-Aude.

Van Vleuten a szutrach i krótkich, stromych wspinaczkach nie czuje się tak pewnie jak na dłuższych wspinaczkach. Te czekają peleton w sobotę i w niedzielę, na etapach w Wogezach. To tam liderka Movistaru będzie chciała odjechać rywalkom.

Zapytana o to, czy jest wystarczająco zregenerowana po wygraniu Giro d’Italia Donne, miała tylko jedną odpowiedź.

Tak.