Danielo - odzież kolarska

Recenzja: “Jan Ullrich”

Okładka książki Jan Ullrich, The Best There Never Was

25 lat po tym, jak Jan Ullrich zwyciężył w Tour de France Daniel Friebe stara się odsłonić sekrety jego kariery.

Podczas tegorocznej edycji Tour de France mija ćwierć wieku od spektakularnego zwycięstwa Jana Ullricha we Francji. Tryumf z 1997 roku rozpoczął skomplikowany związek pomiędzy pierwszym i ostatnim niemieckim zwycięzcą wyścigu, a samą imprezą. Książka “Jan Ullrich: The Best There Never Was” (pol. Jan Ullrich. Najlepszy, jakiego nigdy nie było) brytyjskiego dziennikarza Daniela Friebe’a aspiruje do uchylenia osłaniającej Ullricha aury tajemnicy i przebicia muru niezrozumienia. 

Status związku: to skomplikowane

Po świetnym debiucie w Wyścigu Dookoła Francji w 1996 roku, gdy kierowany lojalnością nie ograł swojego lidera Bjarne Riisa, zwycięstwo w 1997 roku było dla wielu obserwatorów otwarciem nowej ery w kolarstwie. Eksperci, ale i wielkie sławy francuskiego wyścigu wieszczyły Niemcowi lata absolutnej dominacji. I o ile ciało było zapewne w stanie pokonać każdego w nadchodzącej dekadzie, o tyle głowa nie była w stanie dotrzymać mu kroku. 

Zamiast serii zwycięstw, oglądaliśmy zmagania zwykłego śmiertelnika. Walkę ze sobą, z presją, z wagą, z własnymi demonami i wreszcie z legendą Tour de France. Niezależnie od moralnych i etycznych zapatrywań na tamten czas w kolarstwie, rywalizacja robotycznego i chłodnego Lance’a Armstronga z bliższym nam, ludziom, Jana Ullricha, naznaczyła całą generację kolarskich kibiców. Jest to też ostatni wielki kolarski pojedynek: na kolejny duet o takim potencjale wciąż czekamy. 

Wiemy, że ta historia nie ma szczęśliwego zakończenia. Walka Ullricha o zwycięstwo w “Wielkiej Pętli” ukazuje ciemny aspekt kolarstwa: niesamowitej presji fizycznej i psychicznej. Niemiec ostatecznie odszedł ze sportu w atmosferze skandalu w po tym, jak został wycofany przez własną drużynę przededniu wyścigu w 2006. Tego, który miał być jego ostatnim w karierze. Powodem była praca hiszpańskich śledczych, którzy znaleźli jego krew w gabinetach Eufemiano Fuentesa podczas tzw. Operacion Puerto.

Do niedawna jeszcze uwielbiany w Niemczech i na świecie, stał się persona non grata, symbolem degeneracji sportu. Mimo iż wciąż widnieje jako zwycięzca Tour de France, to A.S.O. nie zaprosiło go na start wyścigu w Düsseldorfie kilka lat temu, ani nie wspomni jego zwycięstwa podczas tegorocznego wyścigu. W Niemczech, ProCycling Magazine dodał wielki plakat z Ullrichem w żółtej koszulce do oficjalnego przewodnika po wyścigu. W tym samym czasie większość kibiców czy obecnych niemieckich gwiazd w najlepszym wypadku nie chce mieć z nim nic wspólnego. 

7 lat przełamywania muru

Opowieść opisująca skomplikowaną osobowość Ullricha oraz burzliwe czasy, w jakich przyszło mi się ścigać, powstawała przeszło 7 lat. Daniel Friebe rozmawiał z większością najważniejszych osób w życiu i karierze Ullricha: trenerami, managerami, dyrektorami sportowymi, drużynowymi kolegami, a nawet rywalami. Nie udało mu się natomiast porozmawiać z samym Ullrichem, który w trakcie powstawania materiału przechodził szereg osobistych problemów. Chociaż trzeba przyznać, że ów dał brytyjskiemu dziennikarzowi zielone światło na napisanie tej książki. 

Najważniejszym kryterium oceny biografii Ullricha jest to, czy po latach pracy udało się odkryć nieco więcej enigmatycznego kolarza: prywatnie zamkniętego w sobie, stroniącego od mediów, a przez media (szczególnie te spoza Niemiec) zamkniętego w najróżniejszych stereotypowych bańkach: twardego Niemca z NRD, człowieka lubiącego golonkę, niestroniącego od piwa itd. 

Das Verdikt

Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Z jednej strony książka odkrywa wiele szczegółów z życia jedynego niemieckiego zwycięzcy Tour de France, z drugiej strony Jan Ullrich staje się na jej kartach postacią drugoplanową. Prym wiodą kolejni rozmówcy, to oni nadają ton i tempo książce, zostawiając samego bohatera, gdzieś z tyłu. Jest to alegoryczne, bo jak wynika z wielu z tych rozmów, Ullrich nie był typem lidera, nie lubił wieść prymu. Wolał pozostawać z tyłu i słuchać poleceń i sugestii innych. 

Sporym mankamentem książki jest mnogość wątków pobocznych ciągnących się przez wiele stron. Mamy więc mnóstwo nic nie wnoszących opisów domów i ich przedpokojów, dywagacje na temat numeracji budynków we Włoszech, relacje z partii golfa z Armstrongiem, obserwacji Jaksche’go o kobietach w Monachium, amatorskie analizy niemieckiego psyche, opisy ulic podczas mundialu w Niemczech… Ullrich potrafi kompletnie zniknąć z pola widzenia na długi czas. Jednocześnie wiele faktów z jego życia czy kariery zaszczyconych jest bardzo krótką wzmianką. 

Jest to biografia bardzo nierówna, tak jakby autor mógł zgłębić wiele tematów blisko Ullricha (co widać!), ale nie mógł przebić się przez pancerz osłaniający niegdysiejszą niemiecką supergwiazdę, a niektórymi w ogóle nie był zainteresowany.

Nie jest to praca przełomowa, a zbiór nowych informacji jest raczej ubogi. Niemniej jednak książka jest napisana dobrym językiem i czyta się ją w miarę przyjemnie (o ile nie irytują Was długie i nic nie wnoszące przerywniki o wystroju przedpokoju byłego prezesa Telekomu). Pomimo ponad 600 stron, Ullrich nadal wydaje się być ukryty za szczelnym murem. 

Liczba stron: 610
Język: angielski
Wydawca: Macmillan
Rok wydania: 2022
Format: okładka miękka, twarda, e-book