Danielo - odzież kolarska

Liege-Bastogne-Liege Femmes 2022. Annemiek van Vleuten: “jeśli atakuję, idę na całość”

Annemiek van Vleuten na podium Liege-Bastogne-Liege

Annemiek van Vleuten nie atakuje na próbę, wyniszczające rywalki ataki zwykle dobrze planuje. Holenderka w niedzielę przeprowadziła dwie szarże, po których, w wieku 39 lat, triumfowała w Liege-Bastogne-Liege Femmes.

Holenderka w Liege triumfowała po raz drugi w karierze i po raz drugi w tym sezonie. Na metę przyjechała samotnie, triumfalnie kończąc kampanię klasyków.

Wygrywanie stało się trudniejsze, jest więcej faworytek. Wiem, że to moja najlepsza wiosna w karierze, ale ta forma nie zawsze dawała mi zwycięstwo. Wygrana smakuje bardzo dobrze

– przyznała przed kamerami stacji “Eurosport” na mecie.

Van Vleuten okroiła grupkę faworytek atakiem na Côte de La Redoute, a gdy to nie pomogło, powtórzyła atak na Côte de la Roche-aux-Faucons. Tu nie było na nią mocnych: wiatr wiejący w twarz ani pościg ekipy SD Worx nie zatrzymały najlepszej zawodniczki świata.

W tym finale nie ma Côte de Saint-Nicolas, więc atak musisz przypuścić na Reducie. Jasne, można stawiać na jedno przyspieszenie na Roche-aux-Faucons. Ale ja mam większe szanse jeśli zaatakuję dwa razy. Siła przychodzi z wiekiem, trochę jak w przypadku wina. Im więcej przyspieszeń, tym większą mam szansę na odjechanie

– tłumaczyła.

Van Vleuten potwierdziła, że z czysto statystycznego punktu widzenia jej dane generowanej mocy są lepsze niż kiedykolwiek. W poście na Twitterze pokazała dane wspinaczki na La Redoute, wskazując, że niedzielny wysiłek, mimo wiatru w twarz i przy takiej samej wadze, był o 13 sekund lepszy od tego z 2019 roku. Holenderka Roche-aux-Faucons pokonała też najszybciej w karierze (3:47). Dla porównania, ten drugi wynik jest o 38 sekund gorszy od prowadzącego w tym zestawieniu Tadeja Pogacara.

Świetna forma Van Vleuten nie przełożyła się jednak na liczbę zwycięstw. Liderka Movistaru w tym roku miała jednak problemy z odjechaniem najlepszym rywalkom, a trzy duże klasyki przegrała na finiszach.

Pod względem poziomu sportowego to moja najlepsza wiosna w karierze. Cyferki są naprawdę lepsze niż kiedykolwiek. Wygrana nie niesie ze sobą ulgi. Nawet jeśli bym przegrała, do domu wracałabym zadowolona z wiosny, ze zwycięstwem w Omloop Het Nieuwsblad w kieszeni. W każdym wyścigu, w którym startowałam, walczyłam. Dla porównania, rok temu bałam się La Redoute i nawet przez myśl nie przeszło mi atakowanie

– powiedziała na konferencji prasowej.

Annemiek van Vleuten na podium Liege-Bastogne-Liege

fot. A.S.O./Romain Laurent

Na trasie Liege-Bastogne-Liege Van Vleuten sprzyjały dłuższe podjazdy i interwałowość trasy. Pomogła też ekipa, tym razem w osobie Arlenis Sierry, której udało się zabrać w kluczową akcję przed La Redoute.

Nie zastanawiałam się nad możliwymi scenariuszami. Wiedziałam, że po La Redoute mam tylko jedną opcję: poświęcić się kolejnemu atakowi. Nie miałam wyboru. Musiałam zaatakować ze wszystkich sił i potem zobaczyć co z tego wyjdzie

– tłumaczyła.

Jedyne co mogłam zrobić, to nie inwestować wszystkich sił w akcję z Reusser, bo tym bym się wykończyła i nie byłabym w stanie powtórzyć ataku. Ona nie chciała ze mną współpracować, więc pogodziłam się z tym, że nas złapią. Potem mogłam to rozegrać na nowo. Na Roche-aux-Faucons wiedziałam, że muszę zaatakować od razu, na początku podjazdu. To była moja jedyna opcja

– podkreśliła.

Nie wierzyłam do mety, bo miałam wiatr w twarz. Wiedziałam rano, że solowa akcja będzie bardzo trudna, bo przy takim wietrze, jeśli pościg pracowałby zgodnie, mogły mnie złapać.

Status najsilniejszej

Annemiek van Vleuten zdążyła się przyzwyczaić do tego, że rywalki nie chcą z nią współpracować i że jej ruchy są pilnie obserwowane. Holenderka wie, że w ucieczce każda rywalka trzy razy się zastanowi zanim da jej zmianę.

Ja zawsze staram się odbierać to jako komplement, jeśli widzą mnie jako faworytkę. Staram się nie denerwować rzeczami, na które nie mam wpływu. Tego nauczyłam się od terapeuty, skupiam się na tym, co mogę kontrolować. Wyciągam z tego ile mogę, jeśli jadą na kole, to jadą. Akceptuję to i myślę od razu jako zmienić sytuację

– odparła na pytanie o psychiczne obciążenie bycia postrzeganą jako najlepsza.

Liderka Movistaru podkreślała, że układ sił w peletonie zmienia się i że jej samej do walki o zwycięstwa potrzebna była “najlepsza wiosna w karierze”. Tym samym wskazała jak bardzo podniósł się poziom konurentek.

Myślę też, że po dwóch zwycięstwach Marty Cavalli, to nie tak, że wszystkie oczy spoczywają na mnie. Wygrywają też inne zawodniczki. Mam nadzieję, że to również interesujące dla oglądających

– powiedziała.

To zabawne: oglądając w telewizji można odnieść wrażenie, że jestem najsilniejsza, ale ja na tych podjazdach się wycinam do cna. Dopiero na szczycie patrzę, co udało się zrobić. Ten wysiłek boli jak diabli. Ja nie mogę jechać szybciej, jeśli atakuję, to idę na całość. W takich momentach przypominam sobie, że skoro ja się wycięłam, ale musiały to zrobić też rywalki.

Annemiek van Vleuten po wiosennej kampanii na dwa tygodnie wraca do domu. Po okresie odpoczynku ścigała się będzie w hiszpańskich klasykach w maju, a następnie potrenuje na wysokości – w Andorze z męskim składem ekipy Movistar, a potem samotnie w Livigno. Te przygotowania poprzedzą start w Giro d’Italia (30 czerwca – 10 lipca) oraz Tour de France Femmes (24-31 lipca).

Giro jest zbyt pięknym wyścigiem, żebym go odpuściła. (…) Moim celem jest bycie w najlepszej formie na starcie Tour de France

– zapewniła.