Do Ronde van Vlaanderen zostało kilka dnia a zespół Quick-Step Alpha Vinyl na koncie ma tylko jeden belgijski klasyk. Nic dziwnego, że miny w belgijskiej ekipie nietęgie, a przed sporym wyzwaniem stoi ubiegłoroczny zwycięzca, Kasper Asgreen.
Brak wyników w wyścigach na brukach na tym etapie sezonu to coś nie do pomyślenia w przypadku zespołu Quick-Step, który z rozgrywania tych imprez momentami czynił wewnętrzne zawody.
Kolarze Patricka Lefevere’a od 2015 roku wygrali 10 edycji pięciu najważniejszych rozgrywek na brukach: Ronde van Vlaanderen, E3, Gandawa-Wevelgem, Omloop Het Nieuwsblad i Kuurne-Bruksela-Kuurne. Poza zwycięstwami na podiach stawali kolejne 11 razy.
W tym roku grupa do sezonu klasyków podeszła świadoma ograniczeń. Na brukach nie startuje Julian Alaphilippe, chorowali Tim Declercq i Yves Lampaert, bez formy zdaje się być Zdenek Stybar.
Morale podbudował Fabio Jakobsen, który w lutym wygrał Kuurne-Bruksela-Kuurne, ale sukces Holendra nie mógł przykryć rzeczywistości. Wobec choroby Lampaerta przed sezonem i po Paryż-Nicea, braku formy Stybara oraz po kraksach i defektach prześladujących Floriana Senechala, odpowiedzialność za wynik raz za razem spadała na barki Kaspera Asgreena.
Duńczykowi w tym sezonie idzie, ale nie tak dobrze jak wtedy, gdy rok temu wygrywał w Harelbeke i zdobył Ronde van Vlaanderen.
Nie brakuje nam dużo. Będziemy próbowali, za którymś razem się uda. W piątek [na E3] nie poszło nam tak źle
– cytuje go po 10. miejscu w E3 Saxo Bank Classic portal “Cyclingnews”.
Ten wynik Asgreena to ostatnio jedyne, co “Wataha” zdołała wyszarpać w klasykach z cyklu WorldTour.
Ekipa Patricka Lefevere’a nie miała póki co szczęścia. Senechal wprawdzie jako 9. skończył Omloop Het Nieuwsblad, ale w finale Brugge-De Panne koledzy pogubili się w rozprowadzaniu Marka Cavendisha. Miejsce w dziesiątce E3 Saxo Bank Classic to wynik dużo poniżej oczekiwań, tym bardziej, że defekt wykluczył z gry Senechala.
Na trasie Gandawa-Wevelgem było jeszcze gorzej i w czołówce nie znalazł się żaden członek “Watahy”. Znowu walczyć miał Asgreen, ale po tym jak w finale spadł mu łańcuch, dzień można było spisać na straty.
Nie mieliśmy dobrego dnia: Florian i Bert [Van Lerberghe] leżeli, [Davide] Balleriniego na Kemmelbergu zatrzymał defekt, Kasper miał defekt bliżej mety. Szczęście nie dopisało, ale walczymy dalej, wierzymy, że wkrótce się do nas uśmiechnie
– przyznał na mecie dyrektor sportowy, Tom Steels.
Belgijski zespół w Ronde van Vlaanderen (3 kwietnia) postawi najpewniej na Asgreena. Ten ma już na koncie podium Strade Bianche i nie odstawał tak bardzo od najlepszych rywali w dwóch ostatnich rozgrywkach na bruku.
Poczucie zawodu jest naturalne, ale silnym staje się tylko ten, kto umie sobie z takowymi radzić. Przed nami nadal ważne wyścigi, do których podejdziemy z pewnością siebie
– dodał Steels.