Danielo - odzież kolarska

Tirreno-Adriatico 2022. Pogacar: “Nigdy nie zakładam, że jestem niepokonany”

Kolejny atak i kolejne zwycięstwo. Tadej Pogacar nie uważa się za niepokonanego, ale rywale nie są póki co nawet blisko znalezienia odpowiedzi na jego ataki.

Przystanek numer dwa odhaczony. Tadej Pogacar wygra dziś po raz drugi z rzędu Tirreno-Adriatico, a jego postawa na trasie świadczy o tym, że przygotowania do walki o trzecie zwycięstwo w Tour de France idą znakomicie.

Lider UAE Team Emirates ma za sobą wygrany wyścig UAE Tour i jego dwa etapy, a z Włoch wyjedzie z takim samym zestawem. Kolekcja jego zwycięstw w tym roku wzbogacona jest o prestiżowy triumf w Strade Bianche.

Słoweniec na trasie “Wyścigu Dwóch Mórz” wygrał dwa razy i ze sporą przewagą nad rywalami zmierza do San Benedetto del Tronto. Nad Adriatykiem zmian w klasyfikacji generalnej nie będzie, a druga wygrana etapówka w tym sezonie to dla Pogacara i jego zespołu oczekiwane potwierdzenie.

23-letni lider UAE Team Emirates był faworytem wyścigu, kandydatem do zwycięstwa na górskim etapie i nie zawiódł. Na drugiej wspinaczce pod Monte Carpegna, 4 kilometry przed szczytem, ruszył do ataku i szybko zbudował minutową przewagę nad rywalami.

Przy niskiej temperaturze powietrza i na wciąż zaśnieżonych zboczach za Pogacarem podążali Jonas Vingegaard (Jumbo-Visma) i Mikel Landa (Bahrain Victorious).

Chciałem ponownie podziękować zespołowi, który przywiózł mnie na dobrej pozycji do wspinaczki. Czułem się dobrze, więc postanowiłem spróbować. Marc [Soler] nadał niezłe tempo, było kilka ataków, a ja postanowiłem ruszyć swoim tempem na szczyt. Nie odpowiadał mi rytm w jakim jechaliśmy po ataku Mikela Landy, więc zaatakowałem i jechałem na szczyt po swojemu. Robiłem co mogłem, żeby nie zmarznąć, było naprawdę zimno. Na górze zrobiło mi się niedobrze, jechałem w końcu na całego

– relacjonował Pogacar.

fot. Fabio Ferrari – LaPresse

Słoweniec na mecie zameldował się 1:03 przed Vingegaardem i Landą, 1:34 przed Richie Portem (Ineos Grenadiers) i 1:49 przed grupką Damiano Caruso (Bahrain Victorious).

Cieszyłem się, że na jeździe jestem sam, nie chciałem zaliczyć jakiejś kraksy. Nie lubię zimna, zwłaszcza zaraz po upałach w ZEA

– przyznał.

Cieszę się z tego zwycięstwa. Chłopaki ciągnęli peleton dzień w dzień, a dziś 200 kilometrów, pod wiatr. Wszystko, żeby wygrać etap. To świetne uczucie, że można dla nich wygrać

– podkreślił.

Pogacar w ubiegłym roku na górskich etapach po zwycięstwa dojeżdżał w towarzystwie nielicznych zawodników, którzy zdołali utrzymać jego koło. Samotnymi rajdami na metę rozstrzygał na swoją korzyść etapy Tirreno-Adriatico (2021) i Tour of Slovenia (2021), natomiast solowa akcja, niezakończona jednak etapowym zwycięstwem, dała mu jednak wyraźne prowadzenie w ubiegłorocznym Tour de France.

Wygrana na szóstym etapie Tirreno-Adriatico z minutą zapasu to pierwsza taka akcja od słynnego etapu do Le Grand-Bornand. Co myśli Pogacar o swojej przewadze nad rywalami?

Nigdy nie zakładam, że jestem niepokonany. Zawsze myślę, że ktoś może do mnie dojechać i mnie zaatakować. Zachowuję ostrożność i nikogo nie lekceważę. Próbuję się koncentrować tylko na sobie, ale na wyścigu nigdy nie wiadomo jak się skończy rywalizacja

– mówił w Carpegnie.